Czy tak wyczulony John Godson skomentuje dowcip opowiadany przez szefa MSZ o polskiej krwi w żyłach prezydenta USA?

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź

Pytanie do Johna Godsona

Muszę przyznać, że ucieszyłem się na wieść, że w polskim Sejmie zasiądzie czarnoskóry poseł. Fakt ten w dość dobitny sposób zadaje kłam mitom o naszej ksenofobii, rasizmie i innych powielanych antypolskich przekonaniach. Podobnie jak odgrzebany ostatnio przez historyków nieznany przypadek czarnoskórego Powstańca, który walczył w 1944 roku ramie w ramię z Warszawiakami. Czego nie zrobili Niemcy dokończyli Rosjanie i facet niestety wyjechał kilka lat po wojnie do Londynu. Swego czasu Polaków łączyła granicząca z Małyszomanią sympatia do Emmanuela Olisadebe.

Nie chcę rozwodzić się nad historią, nad inspirowanymi przez ubecję wypadkami kieleckimi, nad antysemickimi czystkami roku 68, w których doradca obecnego prezydenta odegrał niepoślednią rolę, chciałbym zatrzymać się na teraźniejszości. Nie chcę także poruszać ciekawego tematu historii wykształcenia utytułowanego doktoratami łódzkiego posła, ani pytać go o powody porzucenia rodowego nazwiska Chikama Onyekwere.

Chciałbym zapytać Johna Godsona o jedną rzecz, w kontekście jego wielkiego oburzenia na słowa Ryszarda Czarneckiego, że „Murzyn zrobił swoje, Murzyn może odejść". Rozumiem, że nie wiedział o tym, że powiedzenie to ma wydźwięk ironiczny, że „odnosi się do kogoś, kto został wykorzystany i odprawiony, gdy przestał być potrzebny. Przez przywołanie tej sentencji wyraża się współczucie dla osoby oszukanej i poniżonej (sic!)". John Godson, uświadomiony przez swoich partyjnych kolegów, za swoje oburzenie przeprosił i sprawa jest zamknięta. Nie będzie też pewnie manifestował swojego oburzenia na pełne goryczy słowa piosenki, śpiewanej niegdyś przez Ryszarda Rynkowskiego - „To ja, polski biały Murzyn". Jest w nich bowiem wielki ładunek solidarności ze wszystkimi Niewolnikami udręczonymi na polach bawełny obu Ameryk oraz poczucie wspólnoty historycznych losów pod butem najpierw carskiego, później radzieckiego imperium.

Prawie półtora roku temu przeoczyłem tą informację, którą przedwczoraj przypomniał Czarnecki. Stąd dopiero dzisiaj chciałbym zadać pytanie:

Czy tak wyczulony na obraźliwe uwagi John Godson skomentował lub skomentuje w jakikolwiek sposób pamiętny dowcip opowiadany przez Ministra Spraw Zagranicznych w rządzie Donalda Tuska o polskiej krwi płynącej w żyłach amerykańskiego Prezydenta? Dyplomata Radek Sikorski miał opowiadać, że polska krew wzięła się stąd, że dziadek Obamy zjadł polskiego misjonarza. Czy nie jest „To nie pierwszy raz, kiedy ktoś z pańskiego ugrupowania obraża ciemnoskórych"? Naprawdę szczerze, czysto po ludzku ciekaw jestem komentarza.

Autor

Na chłodne dni... ciepłe e-booki w prezencie! Sprawdź subskrypcję Premium wPolityce.pl   Sieci Na chłodne dni... ciepłe e-booki w prezencie! Sprawdź subskrypcję Premium wPolityce.pl   Sieci Na chłodne dni... ciepłe e-booki w prezencie! Sprawdź subskrypcję Premium wPolityce.pl   Sieci

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych