Prezydent Bronisław Komorowski podkreślił w Szczecinie podczas piątkowych uroczystości z okazji 40. rocznicy wydarzeń grudniowych, że "bolesne i wstydliwe" jest to, iż procesy związane ze zbrodniami czasów komunistycznych ciągną się tak długo i że nie udało się ukarać winnych.
- Strzały, które padły na Wybrzeżu, prócz niewinnych ludzi, uśmierciły także ostatnie złudzenia Polaków, że system komunistyczny może kiedykolwiek mieć ludzką twarz - powiedział prezydent, zabierając głos podczas uroczystości pod tablicą "Pamięci poległych w grudniu 1970 r." przed bramą główną stoczni szczecińskiej.
- Chyba nie ma w Polsce nikogo z rodowodem solidarnościowym, który nie myślałby z goryczą i nie myślałby z bólem o tym, że ukaranie na drodze sądowej winnych zbrodni po prostu się nie udało.
Prezydent oświadczył, że teraz zobowiązaniem dla każdego z nas jest dążyć do budowy takiego społeczeństwa, w którym brat nie podnosi ręki na brata. Podkreślił, że na tym polega sens i przesłanie zakończenia wojny polsko-polskiej.
Bronisław Komorowski przekonywał, że warto zadać sobie fundamentalne pytanie: "Czy my dzisiaj jesteśmy w pełni uodpornieni na tę nieufność i chorobę nienawiści, która wtedy zaowocowała strzałami polskimi do Polaków?". Podkreślał też, że dialogu zaufania i solidarności nie można zadekretować, nie sposób wymusić ich ustawą ani rozporządzeniem.
Chcemy społeczeństwa, w którym głos prostego, zwykłego człowieka jest zawsze słyszany i słuchany przez tych, którzy sprawują władzę - mówił prezydent. Społeczeństwa - podkreślał - w którym między słowami a czynami nie wyrastają przepaści, nowe mury nieufności, pogardy i nienawiści.
- Tylko tak postępując będziemy mogli kiedyś, w tym już innym, lepszym świecie spojrzeć w oczy ofiar Grudnia i powiedzieć: zobaczcie, Polskę zniewoloną, przepojoną strachem i przemocą przemieniliśmy w miejsce godne ludzi wolnych, żyjących w prawdzie i silnych mocą solidarności - zakończył prezydent.
Prezydent kolejny raz wzywa do rozliczenia zbrodni komunistycznych, wcześniej nobilitując - jak nikt przed nim - Jaruzelskiego.
Jeżeli prezydent już wie, że popełnił błąd zapraszając dyktatora na obrady RBN, to powinien powiedzieć to wprost. Nie można być wiarygodnym antykomunistą obradując z Jaruzelskim.
Prezydent mówi, że "zobowiązaniem dla każdego z nas jest dążyć do budowy takiego społeczeństwa, w którym brat nie podnosi ręki na brata." Czy prezydent uważa, że Grudzień był czymś w rodzaju wojny domowej, w której obie strony mają rację? Czy nie uważa, że to władza - z obcego nadania - kolejny raz zabijała niepokornych Polaków? Jeżeli tak, to logiczny wniosek może być tylko jeden: rocznicę masakry należy obchodzić razem z generałem.
A już stawianie pytań:
Czy my dzisiaj jesteśmy w pełni uodpornieni na tę nieufność i chorobę nienawiści, która wtedy zaowocowała strzałami polskimi do Polaków? -
- a więc budowanie analogii pomiędzy sporami politycznymi wolnej Polski a masakrą na Wybrzeżu, jest czymś z pogranicza nierzeczywistości.
To pomieszanie z poplątaniem, język antykomunistyczny przeplatany frazami rodem z propagandy komunistycznej i okraszony ewangelicznymi wezwaniami do przebaczania, to wszystko razem sprawia coraz bardziej egzotyczne wrażenie.
Pat
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/108457-prezydent-o-grudniu-czy-jestesmy-uodpornieni-na-te-chorobe-nienawisci-ktora-wtedy-zaowocowala-strzalami-polskimi-do-polakow
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.