W salonie 24.pl Kataryna napisała tekst "Czytając Jakubiak", w którym rozlicza sztab wyborczy Jarosława Kaczyńskiego za niedobrą kampanię wyborczą i zmarnowanie tematu smoleńskiej katastrofy. Ceniona blogerka zaczyna od cytatu z Elżbiety Jakubiak:
[Katastrofa smoleńska] było to wydarzenie bez precedensu. Konstytucja nakazuje parlamentowi zajęcie się taką sytuacją. (...) To była tragedia narodowa, w której zginęli głowa państwa, najważniejsi urzędnicy, najwyżsi wojskowi, osoby zasłużone dla Polski. (...) Stawiałabym sobie zarzut przez całe życie, gdybym odpuściła tę sprawę. Chodzi o jakość państwa i o to, czy potrafimy wyciągnąć wnioski z katastrofy. Słyszę, że nadal nie kupiliśmy samolotów, nadal piloci nie przechodzili szkoleń, że stan polskiej armii jest zły, stąd wniosek, iż nadal nie jesteśmy bezpieczni. (...) Komisja nie powinna być ciałem politycznym, ale narzędziem parlamentu do przeprowadzenia kwerendy, jak wyglądało państwo polskie przed katastrofą, w jej czasie i po niej. Powinna sprawdzić, jakie podjęto decyzje i jakie były reakcje organów państwowych. I co by się działo dziś w podobnym przypadku. (...) Dla mnie najważniejsze jest pytanie, czy podobna tragedia nie dotknie nas za rok czy dwa. Chcę też, aby Polacy dostali sygnał, że państwo już wie, jak reagować w takich momentach. Posłowie nadal nie wiedzą, co działo się w państwie w ciągu pierwszych dziesięciu godzin... (...) Jakie wtedy zostały podjęte decyzje. Jak zachowały się instytucje państwowe. Dla porównania: wiem, co w tym czasie stało się w Rosji. Po katastrofie prezydent Dmitrij Miedwiediew wydał dekret powołujący komisję. Na jej czele stanął premier, a w jej skład weszło m.in. kilku najważniejszych ministrów. Chciałabym wiedzieć, co w tym czasie działo się w Polsce. Na te wszystkie pytania nie jesteśmy jednak w stanie odpowiedzieć bez komisji. (...) Nie wiem, czy premier jest pewien, że państwo nie ma sobie nic do zarzucenia.
Następnie dodaje, że trudno się nie zgodzić z Elżbietą Jakubiak. Jednak nurtuje ją pytanie, jak można było odpuścić w kampanii prezydenckiej temat, który - jak widać - uważa za kluczowy dla państwa i Polaków?
Nie rozumiem tych ośmiu miesięcy milczenia, i nie rozumiem nagłego przebudzenia. A najbardziej nie rozumiem udawanego zdziwienia, że nikt do tej pory nie wniósł o powołanie takiej komisji. Bo wnieść o to mógł każdy z dziwiących się. Ta szansa nie pojawiła się z chwilą opuszczenia PiSu, ten sam poselski mandat Elżbieta Jakubiak i pozostali wnioskodawcy mieli osiem, sześć, dwa, miesiąc temu.
I nie piszcie mi, proszę, że Jakubiak gra Smoleńskiem, bo nie mam najmniejszych wątpliwości, że wszystko co mówi na ten temat jest autentyczne i szczere. Ani przez chwilę nie wątpiłam w jej i pozostałych muzealników żałobę. Dlatego właśnie nie rozumiem logiki odpuszczenie tego tematu, gdy był jeszcze świeży, i gdy był najlepszy moment do dyskusji o tym co dla Polski najważniejsze. Bo czyż właśnie nie kampania wyborcza powinna być czasem takiej dyskusji?
Potem Kataryna wraca do tematu kampanii prezydenckiej. Jak ocenia, wizualnie ładnej, i skutecznej. Co wcale jednak nie znaczy, że dobrej.
Jeśli bowiem w państwie dzieje się tak źle, jak w Polsce działo się w kwietniu i dzieje od tamtej pory, to poważny polityk kandydujący na najwyższy urząd nie może udawać, że problemu nie ma i ze względów estetyczno-marketingowych milczeć na temat najważniejszy. Bo dyskusja o nim może się zrobić nieelegancka, a masowy widz nie lubi jak jest nieelegancko.
Nie wiem ile osób zagłosowało na Kaczyńskiego tylko dlatego, że pomijał w kampanii temat Smoleńska. Wiem, że sama bym na niego nie zagłosowała, gdybym sądziła, że dla tych paru głosów zamierza na dobre temat odpuścić. Nie wiem czyj to był pomysł, żeby Smoleńsk odpuścić, ale był to pomysł fatalny w skutkach, bo o ile można było wytrzymać te trzy kampanijne miesiące, to przecież każdy musiał sobie zdawać sprawę, że gdy miną, temat wróci, a zbyt długo przemilczany, wróci pewnie z większym hukiem. Nie wiem jak sobie to wyobrażali spin doktorzy tamtej kampanii, ale jeśli liczyli, że Kaczyński odpuści, to znają swojego szefa dużo gorzej niż ja, choć w życiu go na żywo nie widziałam.
To jest właśnie powód dla którego strategię kampanii prezydenckiej Kataryna uważa za złą. Jej zdaniem była całkowicie oderwana od rzeczywistości i charakteru, a także politycznych przekonań kandydata. Konkluduje: to się nie mogło udać.
Nie jest to jednak wina sztabu, który dzieli ją przecież z samym Kaczyńskim, który taką właśnie strategię zaakceptował. Tamta kampania, a zwłaszcza to co się stało po niej, pokazała, że czasami warto mówić rzeczy ważne, i przegrać, niż zmuszać się do milczenia w złudnej nadziei na premię za ugodowość. Tak, to była niedobra - choć elegancka i skuteczna - kampania. Ale nie zawsze tylko ze skuteczności rozliczamy polityków. Czasami także z tego czym za tę skuteczność zapłacili.
źródło: www.kataryna.salon24.pl
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/108383-kataryna-jak-mozna-bylo-odpuscic-w-kampanii-prezydenckiej-temat-ktory-jakubiak-uwaza-za-kluczowy-dla-panstwa-i-polakow
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.