Zmarł Richard Holbrooke – wybitny i wpływowy dyplomata amerykański znany m.in. jako architekt porozumień pokojowych na Bałkanach. W swej długiej karierze miał i polski epizod. W początkach lutego 1996 roku jako specjalny przedstawiciel prezydenta Clintona przyleciał do Warszawy na czele niewielkiej grupy, w której był m.in. późniejszy ambasador USA w RP Daniel Freed. Przyjazd Amerykanów był spowodowany „aferą Olina", która poza fatalnym wpływem na politykę wewnętrzną podważała przekonanie o przydatności Polski w euroatlantyckiej wspólnocie. Przeciwnicy polskiego członkostwa w USA nie zamierzali tracić takiej okazji. Natychmiast rozległy się głosy, o zagrożeniu infiltracją KGB we wschodniej Europie. To robiło wrażenie i administracja Clintona musiała mieć pewność, z kim i z czym ma do czynienia.
Przez kilka dni grupa Holbrooka odbywała rozmowy z przedstawicielami polskiego rządu i opozycji, służb specjalnych, a także personelem ambasady Stanów Zjednoczonych. Korzystała także z ocen wypracowanych przez olbrzymi potencjał polityczno – wywiadowczy USA.
7 lutego 1996 roku odbyło się w rezydencji ambasadora Reya pożegnalne przyjęcie. Między jednym toastem, a drugim zwróciłem się do głównego gościa.
- Z jakimi wrażeniami pan wyjeżdża? Czy to, co się dzieje w Polsce może mieć wpływ na nasze dwustronne stosunki i przyjęcie do NATO?
- Panie Miller ta cała afera to jest bullshit – odpowiedział pogodnie Holbrook.
Amerykanie wyjeżdżali z Polski uspokojeni. Oskarżenia premiera Oleksego o szpiegostwo były dęte, a mechanizmy młodej demokracji działały sprawnie i nie były zagrożone. Polska mogła kontynuować swoje starania o wejście do NATO.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/108379-holbrook-w-polsce
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.