Kto czmychnął, kto mył nogi? Prezydent niepotrzebnie obraża Wildsteina. Komentarz Piotra Zaremby

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
fot PAP
fot PAP

"Być może część tego wściekłego ataku na mnie to po prostu przejaw jakiegoś kompleksu tych, którzy albo czmychnęli za granicę w okresie stanu wojennego i stamtąd byli bohaterami zza płota, albo tymi, którzy nigdy nie zaryzykowali niczego i stan wojenny przeczekali spokojnie mocząc nogi w miednicy z ciepłą wodą" -to komentarz Bronisława Komorowskiego do najnowszego sporu o Jaruzelskiego.

Najpierw najbardziej przykra część tego sporu. Uwaga o czmychnięciu za granicę odnosi się najwyraźniej do Bronka Wildsteina. Przy użyciu tej samej stylistyki kilka lat temu, w ogniu walki o tak zwaną listę Wildsteina, tego dzielnego i szlachetnego człowieka próbował bardzo brzydko dotknąć Jacek Żakowski. Bronek, działacz opozycji demokratycznej od 1976 roku, nie "czmychnął" w obliczu stanu wojennego. Aby uniknąć aresztowania z przypadkowych ale groźnych powodów wyjechał z Polski późną jesienią 1980 roku. Na emigracji organizował potem prasę emigracyjną i pomoc dla Solidarności.

To nieładnie, że prezydent w ogóle zniża się do argumentów ad personam. Wildstein polemizował z nim w sprawie Jaruzelskiego ostro, ale w ogóle nie dotykał prezydenckiego, skądinąd ładnego życiorysu. Co więcej, choć czasem bywa zadziorny, Wildstein nigdy nie był znany jako człowiek obnoszący się swoimi zasługami. A przy całym szacunku dla opozycji solidarnościowej, za którą można było dostać kilka lat więzienia, tym z opozycji przedsierpniowej było może najciężej. Podejmowali bowiem swoje decyzje w kompletnej próżni społecznej. można by rzec bez nadziei. O tym, że nie była to fajna przygoda, świadczył los zamordowanego przyjaciela Bronka - Stanisława Pyjasa. Po co więc te małe złośliwości? Żakowski się w nich specjalizuje, ale dlaczego sięga po nie głowa państwa.

Ale sprawa jest szersza i dotyczy licytacji "na życiorysy", która pojawia się przy okazji każdej debaty o rozliczeniach czasów komunizmu. Z reguły krzyżuje się przy tej okazji wiele absurdów. Po pierwsze, próba wykazana, że ci co naprawdę się narażali, są dziś wszyscy wyrozumiałymi zwolennikami kompromisu, a ci co szumią, to dekownicy i "późno urodzeni". Choć przecież zasłużeni weterani opozycji są w tych sporach po różnych stronach, i to za każdym razem.

Skądinąd w innych przypadkach, kiedy szwy tego schematu zanadto trzeszczą, ogłasza się bezceremonialnie że żadne zasługi nie zwalniają z odpowiedzialności. Nie zwalniają Gwiazdy czy Wyszkowskiego, ale za to uprawniają do wszystkiego Michnika czy Komorowskiego. Na przykład do zażyłości z dawnymi prześladowcami.

Po drugie kategoria owych uprawnionych też jest bardzo rozciągliwa. Czytam na salonie 24 uwagi Ernesta Skalskiego, że manifestować przeciw Jaruzelskiemu trzeba było kiedyś, a nie teraz. W domyśle dzielny kombatant Skalski nie może już patrzeć na tych uzurpatorów. Był on dziennikarzem Polityki, który po trzynastym grudnia rzucił czerwoną legitymację, potem pisywał do pism podziemnych. Pięknie. Ale czy na tyle pięknie żeby zamykać innym usta? A gdyby zestawić przedsierpniowego zabijakę Wildsteina, który skakał z okien krakowskiej komendy, z bliskim gierkowskiej władzy dziennikarzem, który w końcu przejrzał na oczy...? No właśnie, taka licytacja mi nie odpowiada.

Kto ma większe moralne prawo osądzać dziś Jaruzelskiego, czy uczestniczyć w dyskusji o lustracji? Dawny generał opozycji czy jej szeregowy zwolennik? Ten pierwszy często narażał się na więzienie, ale był przynajmniej bardziej widoczny. Ten drugi bywał częściej bity, wyrzucany z pracy i nikt się za nim nie ujął (zwłaszcza na prowincji). Ale tak naprawdę prawo ma i jeden i drugi. To po prostu absurdalnie postawiony problem.

Czasem owa pokusa aby manipulować życiorysami przybierała formy paranoiczne. Jak wtedy, gdy Jacek Żakowski ideę lustracji dziennikarzy przedstawiał jako spisek dekowników, którzy w zawodzie chcą zająć miejsce zasłużonych opozycjonistow, bo tylko ci mieli okazję "być złamani". Teza była bezsensowna w każdym jej wymiarze. Znacząca większość dawnych opozycjonistów nie współpracowała. Akurat lustracja dziennikarzy dotykała w większym stopniu takich ludzi jak Daniel Passent czy Krzysztof Teodor Toeplitz, których jako żywo z antypeerelowską opozycją powiązać się nie da. I wreszcie Żakowski rzucał owe insynuacje w twarz takim ludziom jak Piotr Semka, który w rodzinnym Trójmieście, a potem w Lublinie, działał w podziemiu. tak jak dziesiątki tysięcy ludzi. Nie był naturalnie znany - w przeciwieństwie do Michnika chociażby. Ale podobnie jak sam Żakowski. Który zdanie ma i z prawa do jego wypowiadania obficie korzysta.

Ta koncepcja swoistego opozycyjnego szlachectwa ma jeszcze jedną zasadniczą skazę. Nie uwzględnia praw biologii, które zawsze umożliwiają zabieranie głosu w dowolnej sprawie, choćby młodszym pokoleniom. Inaczej nie moglibyśmy dziś debatować na temat, powiedzmy, ludzkich wyborów z czasów drugiej wojny. A przecież weterani wojny wciąż żyją, nawet jeśli coraz mniej liczni.

Nie chcę pisać o sobie, choć nie mam się czego wstydzić, wszystkie wymogi Skalskiego spełniłem z naddatkiem. Ale moja mama straciła w stanie wojennym zdrowie jako szara bezimienna kurierka Solidarności jeżdżąca z ciężkimi torbami wyładowanymi bibułą na odległe osiedla. Na jednej z manifestacji starszą już kobietę przewrócono na ziemię. Dotkliwie się potłukła, co także wpłynęło na jej zdrowie. Dziś już nie żyje, ale czy kiedy żyła, nie miała prawa zabrać głosu w sprawie dziedzictwa Solidarności? No może prezydent zaserwowałby jej uwagi o "moczeniu nóg w miednicy".

Staram się w tej sprawie zabierać głos z umiarem, pamiętam, że są bardziej zasłużeni ode mnie, ale spośród opinii różnych zasłużonych mogę wybierać jedne opinie, a odrzucać inne. Tym bardziej prawo do własnych opinii ma naturalnie Wildstein. Przyklejane mu łatki tylko kompromitują ich producentów. A na potwierdzanie siły własnych zasług jest jedna niezawodna rada: przyzwoite zachowanie.

 

 

 

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Autor

Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych