Trudno powiedzieć żeby język profesora Normana Daviesa dało się określić jako język miłości. Nam kojarzy się raczej z kolejnymi wstępniakami "Trybuny Ludu", która z całą odwagą zwycięzców bije w słabych. Cóż, takie czasy. Opłaca się widać.
A Davies bije bez pardonu. Z wysokości angielskiego autorytetu (w Anglii o tyle są mądrzejsi i bez syndromu prowincji, że tak o sobie nie pozwalaliby mówić, ale tego nasze "elity" nie wiedzą) przekracza kolejne granice dobrego smaku. W tygodniku "Wprost" Tomasza Lisa (na jego tle "Polityka" to gazeta pisowska) tak ocenia polską rzeczywistość:
O porównywaniu marszów nazistowskich z lat 30. ze spotkaniami ludzi pragnącymi 10 każdego miesiąca powspominać zmarłych w tragedii smoleńskiej:
Porównywanie ich jest trafne. I tu, i tu są ruchy wywrotowe. Są ludzie, którzy nie mają zamiaru dojść do celu drogą demokratyczną, tylko przez emocje i rozpalony tłum.
O wojnie polsko-polskiej czyli wewnętrznych polskich sporach:
Ta wojna polsko-polska to okres wymiotów. Ciekawe, ze wybuchy tak ekstremalnej opozycji wobec systemu następują nie parę lat po odejściu PRL, ale 20 lat później.
O polskim Kościele:
Za złe emocje ogromną odpowiedzialność ponosi Kościół. Stał się instytucją niezadowolonych ze zmian. I czuje się zagrożony, bo młodzi nie praktykują jak dawniej.
Cóż, trzy cytaty, trzy komentarze. Historykowi nie wypada używać wspomnienia o strasznych zbrodniach nazistów do walki politycznej. Znawcy spraw polskich nie wypada nie wiedzieć, jak w latach 90. dławiono wszelkie próby rozliczeń z komunizmem. A nawet bliskiemu przyjacielowi "Gazety Wyborczej" nie wypada powielać starego marzenia władzy o Kościele ludzi zadowolonych i sytych. On zawsze gromadził biednych.
I jak to podsumować? Wypada na poważnie: Norman Davies na całego dołączył do przemysłu pogardy. Smutne, bardzo smutne.
wu-ka, źródło: Wprost
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/108341-ha-i-wszystko-jasne-profesor-norman-davies-wskazuje-prawdziwego-wroga-polski-kosciol-rysuje-zawistowski