Prezydent porównuje Wojciecha Jaruzelskiego z Jarosławem Kaczyńskim i wychodzi mu, że generał zachował się lepiej

PAP
PAP

Strona www.prezydent.pl przytacza wypowiedzi prezydenta Bronisława Komorowskiego będące odpowiedzią na falę krytyki po zaproszeniu na posiedzenie Rady Bezpieczeństwa Narodowego gen. Wojciecha Jaruzelskiego.
Prezydent stwierdza:

Zapowiadałem działania na rzecz zgody narodowej, na rzecz zakończenia wojny polsko-polskiej, staram się być konsekwentny w tej kwestii. Inni też zapowiadali koniec wojny polsko-polskiej i chęć pojednania, okazało się, że nie była to kwestia poglądów, tylko proszków.

Generał Jaruzelski jest jednym z tych elementów bolesnego pęknięcia narodowego. Od kogo, jeżeli nie od niego, zacząć realizowanie kursu na zakończenie wojny polsko-polskiej i szukanie tego, co może być wspólne.

Różnica między tymi dwoma postaciami [Jarosławem Kaczyńskim i Wojciechem Jaruzelskim] między innymi polega na tym, że generał Jaruzelski zaproszenie przyjął, a Jarosław Kaczyński z góry zapowiedział, że nie zamierza uczestniczyć w żadnych wspólnych działaniach na rzecz zwiększenia zasobu wiedzy przydatnego współczesnemu państwu polskiemu w zakresie oceny relacji polsko-rosyjskich.

Zawsze dla mnie był postacią tragiczną ze względu na uwikłania w bardzo bolesną i trudną historię. Ale trzeba zawsze sobie zadać pytanie: „Gdzie jest w polityce miejsce na chrześcijańskie podejście do drugiego człowieka, zdolność wybaczenia, zdolność miłosierdzia".

Jeżeli zrobiliśmy to za namową Kościoła poprzez słynne słowa „przebaczamy i prosimy o przebaczenie" w stosunku do tych, którzy mieli tysiąc razy większe winy w stosunku do narodu polskiego, to wydaje mi się, że trzeba też przykładać miarkę bardziej chrześcijańską do rozliczeń polsko-polskich.

Czym innym jest ocena stanu wojennego, także ocena procesowa realizowana przez prokuraturę i sąd, a czym innym jest kwestia zakończenia wojny polsko-polskiej w wymiarze symbolicznym.

W przeciwieństwie do moich głównych adwersarzy mam swoje osobiste doświadczenia związane ze stanem wojennym, w wyniku którego trafiłem do obozu internowania.

Być może część tego wściekłego ataku na mnie to po prostu przejaw jakiegoś kompleksu tych, którzy albo czmychnęli za granicę w okresie stanu wojennego i stamtąd byli bohaterami zza płota, albo tymi, którzy nigdy nie zaryzykowali niczego i stan wojenny przeczekali spokojnie mocząc nogi w miednicy z ciepłą wodą.

Powyższy akapit można rozumieć jako przytyk pod adresem Bronisław Wildsteina, którego stan wojenny zastał w Europie Zachodniej. Ale to kiepski przytyk, bo Wildstein działał w opozycji w czasach, gdy nie było nawet KOR.

Pamiętam taką scenę, kiedy nas, po pobieżnej rewizji, wprowadzono do pawilonów na Białołęce. Szliśmy w szpalerze strażników więziennych uzbrojonych w pałki, z psami na uwięzi, na półpiętrze stał specjalnie postawiony telewizor, a było to gdzieś tak 6 rano, na okrągło nadawał wystąpienie telewizyjne generała Jaruzelskiego w mundurze. To są moje przeżycia, dlatego dziwię się osobom, które tego nie przeżyły, że mogą tak łatwo ferować tak daleko idące opinie.

Takie opowieści [że zaproszenie generała do RBN to sygnał dla wymiaru sprawiedliwości] może snuć ktoś, kto albo nie zna realiów ustroju państwa polskiego i nie wie, że są prokuratura i sądy niezależne, albo ma swoje własne złe doświadczenia, tzn. akceptował używanie prokuratury czy sądów do realizacji jakiś własnych zamysłów politycznych.

Mogę powiedzieć tyle, że i za czasów rządów PiS-owskiego, w czasach, kiedy PiS miał premiera, i prezydenta nie odnotowano żadnego postępu w zakresie czegoś, co jest elementem przyzwoitości w demokracji, to znaczy nie odnotowano żadnego istotnego postępu w sprawie śledztw prokuratorskich związanych z przestępstwami okresu stanu wojennego.

Jeszcze raz mówię, to nie ma nic wspólnego z kwestiami procesowymi czy prokuratorskimi. To jest zupełnie odrębna kwestia. Ale oprócz ulegania emocjom natury historycznej, potrzebna jest jeszcze państwu polskiemu i społeczeństwu polskiemu zdolność do życia ze sobą razem, w ramach jednego państwa, jednego społeczeństwa, jednego narodu, pomimo trudnej historii.

Jeżeli państwo polskie i społeczeństwo polskie, kościół polski mógł doprowadzić do pojednania polsko-niemieckiego, to co, nie warto spróbować doprowadzić do pojednania polsko-polskiego?

Sil

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Autor

Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych