Dlaczego rodziny 10/04 wyszły ze spotkania? "To były dwie, trzy minuty krzyku, wielka agresja i wzburzenie premiera"

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
PAP
PAP

Co właściwie wydarzyło się podczas sobotniego spotkania rodzin ofiar katastrofy smoleńskiej z premierem Donaldem Tuskiem? Dlaczego część rodzin opuściła spotkanie? Wydarzenia rekonstruuje "Nasz Dziennik" w artykule pt. "Tusk drwi z rodzin smoleńskich":

Po wyjściu uczestnicy mówili o "ostrej" atmosferze panującej podczas spotkania, a szczególnie nerwowo zrobiło się po pytaniu Ewy Kochanowskiej, wdowie po Januszu Kochanowskim, rzeczniku praw obywatelskich.

- W czasie wysłuchania publicznego w Brukseli, gdzie jedną z osób referujących była moja córka, po jej wystąpieniu europoseł, były prezydent Litwy Vytautas Landsbergis powiedział do niej: "Pani życie jest zagrożone, proszę uważać, jadąc samochodem". Zapytałam premiera, czy taka sytuacja jest możliwa. Wtedy usłyszałam, że moje pytanie jest bezczelne - relacjonowała dziennikarzom Kochanowska.

Według relacji innych uczestników, Tusk zaczął wówczas krzyczeć. - To były dwie, trzy minuty krzyku, wielka agresja i wzburzenie ze strony pana premiera, że on w ogóle na taką podłą insynuację nie będzie odpowiadał - relacjonuje Gosiewska. - Wtedy powiedziałam: "Panie premierze, czy pan jako szef polskiego rządu ma jakieś informacje, że my jako rodziny powinniśmy się obawiać o nasze bezpieczeństwo?". Zarówno Ewa Kochanowska, jak i ja oraz inne rodziny nie czujemy się bezpiecznie, spotykamy się m.in. z pogróżkami - podkreśla Gosiewska.

- Premier bardzo wzburzył się na wypowiedź pani Kochanowskiej i się temu nie dziwię. Ewa Kochanowska de facto zapytała go, czy ona może czuć się bezpieczna, gdy głośno mówi o katastrofie smoleńskiej, bo obawia się zamachu na swoje życie. Tak można jej wypowiedź skrócić, to znaczy pytała: "Panie premierze, czy pan wydał rozkaz zamordowania mnie i tych, którzy śmią zadawać głośne pytania o Smoleńsk?". To jest bezczelność, trudno to inaczej nazwać - powiedział rzecznik rządu Paweł Graś w niedzielę w Radiu Zet. Dodał, że trzeba w końcu "brednie i oskarżenia" wygłaszane w różnych miejscach pod adresem rządu i premiera nazywać po imieniu.

W proteście przeciwko takiemu potraktowaniu oraz ogólnikowym wypowiedziom udzielanym przez premiera kilka rodzin opuściło spotkanie.

"Tusk drwi z rodzin smoleńskich", "Nasz Dziennik", 13 grudnia 2010 r.

Prej

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych