Ile błędów można popełnić w jednym tekście o tragedii smoleńskiej? I czy to tylko błędy czy już manipulacja?

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź

"Nasz Dziennik" w niezwykle ciekawym tekście ppłk. dr. Tadeusza Augustynowicza i stworzonego przez niego zespołu analityków wyłapuje błędy rzekomego dziennikarskiego śledztwa opublikowanego jakiś czas temu w "Newsweeku". "ND" na analizę wpadek i kompromitujących błędów autorów poświęca czołówkę i trzy strony. Ale warto to przeczytać. Co więcej, gazeta zamieszcza całość opracowania zatytułowanego "Czy lotki mają trymer?" w internecie, na swoich stronach internetowych. My wybraliśmy część  przykładów demaskacji kłamstw i błędów: Zachęcamy do przeczytania całości.

-Momentami jednak wieża, podobnie jak kabina pilotów prezydenckiego tupolewa, zamieniała się w salę konferencyjną.

To manipulacja. Kabina pilotów prezydenckiego tupolewa była przez cały czas lotu miejscem prawidłowego wykonywania wszystkich procedur lotniczych, jakie obowiązywały załogę. Nie była miejscem dyskusji, stenogram rozmów z kokpitu przeczy zaś porównaniu jej do sali konferencyjnej.

--------------------------------------- -

Pewne jest, że nikt z FSB (Federalnej Służby Bezpieczeństwa) nie musiał nadzorować trzech pracowników wieży, ponieważ wszyscy są oficerami pułku gwardyjskiego, a więc podlegającego bezpośrednio FSB.


Bzdura. Pułki gwardyjskie to takie pułki, które odznaczyły się szczególnym męstwem w czasie działań wojennych. Podlegają one tak jak wszystkie jednostki dowództwom wojskowym, nie zaś cywilnej FSB. To trochę tak, jakby powiedzieć, że ABW nie musi mieć agentów w redakcji "Newsweek Polska", bo jako tygodnik opiniotwórczy podlega on bezpośrednio ABW. Jest to zdanie równie absurdalne.

---------------------------------------

-Kierownik lotów skomentował ich wyczyn krótkim: "Nu mołodiec". Wtedy Rosjanie wyobrazili sobie, że skoro Jak-40 trafił w tych warunkach prosto na pas, to znaczy, że Polacy mają na pokładzie superprzyrządy nawigacyjne.


To wbrew logice, ponieważ później kontrolerzy dopuścili do podejścia Iła-76, który superprzyrządów nawigacyjnych na pokładzie nie miał.

---------------------------------------

-Ił-76 o mało nie zahaczył skrzydłem o ziemię. A potem i tak puścili go na drugie podejście.


Ił jest bardzo ciężkim górnopłatem. Trudno wyobrazić sobie "prawie zahaczenie" jego skrzydłem o ziemię bez przyziemienia kołami.

---------------------------------------

-Warto dodać, co transportował Ił-76. Leciały nim samochody dla polskiej delegacji. Nawet gdyby tupolew jakimś cudem wylądował, VIP-y i tak nie miałyby jak opuścić lotniska.


Samolot nie przewoził samochodów dla delegacji, ponieważ czekały one już na lotnisku. (...) To tym bardziej absurdalne, że wyładunek pełnego samochodów Iła-76M bez specjalistycznego sprzętu, jakiego w Smoleńsku nie ma, zająłby minimum 40 minut.

---------------------------------------

-Komenda "pas wolny", która padła o 10:39.37,3 (tuż przed komendą "lądowanie warunkowo") w języku wojskowych w Polsce oznacza zgodę na lądowanie. Trudno powiedzieć, co pomyślał Arkadiusz Protasiuk, słysząc te komendy.


Kapitan Protasiuk myślał dokładnie to, co powinien, trudno sobie wyobrazić, by nie rozumiał komend.

---------------------------------------

-W kabinie od dłuższego czasu ich pracę obserwował dowódca sił powietrznych, gen. Andrzej Błasik.


W kabinie potwierdzona jest zaledwie trzysekundowa obecność gen. Błasika.

---------------------------------------

-Większość pracy spadła na barki pierwszego pilota. Trudno powiedzieć, co robił drugi, bo na większość komend nie odpowiadał.


Odpowiedź jest prosta: wykonywał obowiązki drugiego pilota.

---------------------------------------

-Samolot schodził w dół ścieżką wymyśloną przez dowódcę.


Schodził w dół ścieżką wielokrotnie potwierdzaną przez kontrolera lotów.

---------------------------------------

-Zapewne miał nadzieję, że za chwilę zobaczy światła reflektorów bramki wlotowej na pas. A potem spokojnie wyląduje. Przecież udało się kolegom z jaka, więc powinno i im się udać. Najważniejszy był czas. Nie było mowy o locie na lotnisko zapasowe ani nawet o odejściu na drugi krąg.


Jest to kolejne ordynarne kłamstwo. Wcześniej w stenogramie czytamy "możemy powisieć pół godziny, a potem musimy odlecieć na zapasowe - Witebsk, Mińsk", "W razie nieudanego podejścia odejdziemy na drugi krąg w automacie", "od 100 m być gotowym do odejścia na drugi krąg - tak jest", "odchodzimy!" - czytamy w stenogramie.

---------------------------------------

-Tak postępował zawsze w czasie ćwiczeń w Polsce. Tyle że w kraju wszystkie lotniska są położone na płaskim terenie.


Lotnisko w Smoleńsku nie jest położone na terenie bardziej pofałdowanym niż wiele baz lotniczych w Polsce. Piloci Tu-154M lądowali np. w Kabulu czy Kandaharze na lotniskach położonych w wysokich górach Afganistanu, przy których pagórkowaty Smoleńsk jest płaski jak stół.

---------------------------------------

-Protasiuk nie skontaktował się z wieżą, choć kontroler zaznaczał, że lądowanie jest możliwe tylko pod warunkiem poinformowania go, że pilot widzi ziemię.


Kontroler niczego takiego nie zaznaczał.

---------------------------------------

-Horyzont sto jeden! - krzyknął do mikrofonu zdenerwowany Wiktor Ryżenko. Kontroler z wieży smoleńskiej chciał, żeby samolot natychmiast wyrównał lot. Protasiuk się nie odezwał. Może nie słyszał komendy? A może ją zignorował, bo właśnie zaczął wyrównywać lot?


Jeśli zaczął wyrównywać, to nie zignorował komendy.

---------------------------------------

-Tupolew był już tak nisko, że brzuchem szorował po zaledwie trzymetrowych krzakach.


Gdyby tak było, dotknąłby kołami ziemi.

 

---------------------------------------

-Skrzydło złamało brzozę na wysokości 6,5-6,7 metra. Odpadła część końcówki skrzydła oraz silnik sterujący trymerem lotek i mimośród odpowiedzialny za ustawienie klap.


Lotki nie mają trymera. Natomiast sterowanie lotek (a zatem agregat RA-56) nie ma nic wspólnego ze sterowaniem klapami. Odpowiadają za to inne agregaty, czego najwyraźniej autorzy nie potrafili sprawdzić.

Artykuł, którego słabości obnażają członkowie zespołu ppłk. dr. Tadeusza Augustynowicza to część książki na temat 10/04. Czy uczciwe? Sądząc po powyższym - nie.

A przy okazji przypominamy i polecamy jedną z notek naszej zaprzyjaźnionej OSY, z końca września pt. "Osa nadaje (29): czy Rosjanie inspirują jedną z publikacji na rocznicę 10/04?".

 

wu-ka, źródło: Nasz Dziennik

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych