Warzecha dla wPolityce.pl: pogrążeni w chorych emocjach. "Wypisuję sie z wojny klanów i drużyn politycznych kibiców"

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Rys. Andrzej Krauze, "KOLEDZY PARTYJNI POSTAWILI NA MOJE DŁUGIE USZY"
Rys. Andrzej Krauze, "KOLEDZY PARTYJNI POSTAWILI NA MOJE DŁUGIE USZY"

W niedawnym wywiadzie dla „Tygodnika Powszechnego" (wartym zresztą przeczytania w całości) Paweł Kowal przytacza następującą anegdotę:

Moja żona poszła wczoraj z dziećmi do lekarza. Pani doktor, która zawsze miała mi za złe, że byłem w PiS, wycałowała ją i gratulowała decyzji, ale pielęgniarka, zwolenniczka PiS, ostentacyjnie wyszła z gabinetu. To jest poziom emocji w Polsce.

Człowiek, który rozumie politykę jako konkurencję pomiędzy odmiennymi wizjami realizacji interesów państwa i jego obywateli, a nie jako sferę plemiennej wojny, musi skomentować to wydarzenie jednym słowem: paranoja. Problem polega na tym, że dziś prawdopodobnie bardzo duża grupa ludzi wcale nie pomyślałaby o opisanej sytuacji jako o paranoi, ale od razu, bez namysłu, wzięłaby stronę lekarki lub pielęgniarki. I to jest miara prawdziwej paranoi, jaka ogarnęła polskie życie publiczne.

Muszę tutaj sięgnąć do osobistego doświadczenia – nie, aby się skarżyć – przez lata obcowania z odbiorcami w Internecie wyrobiłem sobie naprawdę dużą odporność – ale aby zobrazować pewne zjawisko.

W ostatnim czasie sygnalizowałem wielokrotnie swój krytyczny stosunek do politycznej strategii Jarosława Kaczyńskiego. Chyba nikt, kto zna moją publicystykę, nie mógł mieć wątpliwości, że ów krytyczny stosunek ma przede wszystkim źródło o przekonaniu, że owa strategia nie doprowadzi do zwycięstwa tej partii lub przynajmniej jej uczestniczenia w realnej władzy.

Czyni z PiS – jak to trafnie określa Rafał Ziemkiewicz – opozycję wyłącznie moralną, a nie realną. Tymczasem opozycja realna, a więc zdolna do walki o przyczółki władzy, jest Polsce niezbędna i to nie za hipotetyczne lat pięć czy 15, ale już, teraz, ponieważ świat nie będzie czekał, aż Polacy ponownie wejdą do gry, z której obecnie sami się wyautowali. I ta przyczyna, dla której jestem krytycznie nastawiony do polityki, prowadzonej przez prezesa PiS, jest także przeze mnie jasno wyrażana. Przecież gdybym był przekonany, że rządzi nami rząd najlepszy z możliwych, uznałbym, że nie ma sensu zajmować się PiS. Niech gnije i marginalizuje się samo, zapewniając Platformie kolejne lata u władzy. Jestem jednak przekonany, że rządy Donalda Tuska są dla naszego kraju coraz większym nieszczęściem. Od opozycji nie oczekuję zatem moralnych uniesień, tylko przede wszystkim skutecznej walki o odebranie władzy nieudolnym politykom.

Z tych powodów, warunkowo i z wielką rezerwą, przyjąłem jednak zarazem z nadzieją powstanie stowarzyszenia Polska Jest Najważniejsza. O swoich obawach i niebezpieczeństwach, jakie na tę grupę czyhają, pisałem także wielokrotnie. Najistotniejsze jest jednak dla mnie, że pokaźna grupa polityków uzdolnionych merytorycznie, intelektualnie mocnych i medialnie sprawnych (nie wszyscy jej członkowie posiadają wszystkie te cechy, ale jako grupa dobrze się w tych aspektach uzupełniają) postanowiła spróbować uczynić wyłom w obecnym systemie. Czy im się uda i czy ta inicjatywa, gdy dojrzeje, będzie godna popierania – nie wiem i nie orzekam. Uważam za rozsądne dać jej trochę czasu, a jeśli się nie sprawdzi – zacząć się do niej odnosić tak krytycznie, jak będzie na to zasługiwać.

To wszystko wydaje mi się czytelne, jasno wyłożone i rozsądne. Przygnębiająca jest jednak reakcja obu stron. Z kibicami PiS odbyłem kilka twitterowych i blogowych dyskusji, tłumacząc, dlaczego posługiwanie się takimi pojęciami jak „zdrajcy" czy „sprzedawczyki" wobec polityków PJN prowadzi na manowce i dlaczego tego typu nasycony emocjami język nie może służyć do opisywania i analizowania polityki. Było to jednak jak odbijanie się od ściany. Moje spostrzeżenie, że polityka jest jednak sztuką osiągania celów, a nie trwania w moralnym oporze, zwłaszcza w warunkach jednak wolności, a nie obcej okupacji czy wojny, były kwitowane jako apologetyzowanie zdrady. Innymi słowy – nie istniał wspólny język, jakim mógłbym z moimi polemistami dyskutować.

Przypominało to niedawną dyskusję w Klubie Ronina (z której relację wideo można znaleźć w Internecie), podczas której starłem się z Tomaszem Sakiewiczem. Sakiewicz używał argumentu w moim odczuciu jednoznacznie demagogicznego, przeciwstawiając pragmatyzm polityka idealizmowi i wartościom etycznym. Tymczasem jedno wcale nie musi wykluczać drugiego. Takie przeciwstawienie w kontekście odejścia z PiS polityków PJN to ponadto spore nadużycie – Jarosław Kaczyński bywa wyjątkowo bezwzględnym pragmatykiem, a z lojalnością wobec współpracowników zdarza mu się być mocno na bakier. Nikt nie potrafi zaś wyjaśnić, dlaczego lojalność miałaby bezwzględnie obowiązywać tylko w jedną stronę.

Ale i druga strona jest pogrążona w chorych emocjach. Ich zalew mieliśmy przy okazji awantury o krzyż na Krakowskim Przedmieściu, a na co dzień możemy ich doświadczyć, wchodząc na większość internetowych forów. Politycy PJN są dobrzy tylko o tyle, o ile godzą się mieszać z błotem swoich niedawnych partyjnych kolegów, a przede wszystkim Jarosława Kaczyńskiego. Gdy tylko wykraczają poza ten dozwolony kanon, natychmiast spotykają ich szykany. Do zwolenników PiS – o politykach tej partii nie wspominając – druga strona żywi już nawet nie niechęć, ale fizyczną odrazę. Takie emocje są wspomagane przez całą baterię medialnych żołnierzy, którzy codziennie utwierdzają zwolenników PO w przeświadczeniu, że po drugiej stronie są jakieś Untermensche, a nie obywatele tacy sami jak oni, którzy mają po prostu prawo mieć inne poglądy.

Rzecz jasna, kibice strony przeciwnej sięgają po najcięższe działa. Dla nich obecny polityczny konflikt daje się opisywać już właściwie wyłącznie w kategoriach niemal mesjanistycznych, mających wiele wspólnego z wizyjnymi uniesieniami Jarosława Marka Rymkiewicza, ale niewiele z prawdziwą, realną polityką. Jarosław Kaczyński urasta w tych wizjach do miana zbawcy narodu, figury na poły mistycznej, męża opatrznościowego na miarę co najmniej Piłsudskiego, a może jeszcze większego. Jeżeli patrzeć w tych kategoriach, to, rzecz jasna, wierność Kaczyńskiemu staje się jedynym kryterium, według którego można oceniać czyjąkolwiek dobrą wolę, patriotyzm, przymioty ducha czy stałość charakteru. Ale to już na pewno nie jest polityka, to jakiś pokręcony XIX-wieczny mistycyzm. Alternatywna rzeczywistość.

Kto może mieć interes w rozbudzaniu tego typu emocji? Odpowiedź jest prosta. Po pierwsze – obie strony konfliktu, ponieważ obie na tym żerują. Obywatele zmieniają się w kibiców, którym niczego nie trzeba tłumaczyć ani niczego nie trzeba uzasadniać. Nie trzeba przedstawiać im żadnych merytorycznych propozycji. Wszystko jest jasne a priori: jedni wiedzą, że druga strona to przerażająca ciemnota, wstrętne mohery, którym należy odebrać prawa obywatelskie i pozamykać w jakichś rezerwatach, a może po prostu powybijać na wzór Ryszarda C.; drudzy rozumieją natychmiast, że przeciwnicy to zdrajcy narodu na obcych pensjach, z którymi nie warto rozmawiać, ale trzeba by ich czym prędzej powywieszać na latarniach, dopełniając wizje Rymkiewicza z „Wieszania".

Polityka sprowadzona do czystych emocji jest łatwiutka i nie wymaga wysiłku ani od jednych, ani od drugich. Jest też bardzo korzystna – i tu po drugie – dla sił, których interes leży w sprowadzeniu Polski do roli przedmiotu, a nie podmiotu międzynarodowej gry. Niech się Polaczki zajmują sobą, niech sobie wygrażają, niech się wzajemnie podsrywają, żrą i kłócą. W takim państwie nie da się na pewno zrobić niczego sensownego – i o to właśnie chodzi.

Nie wiem, jak wiele osób widzi to w podobny sposób. Ja w każdym razie tak właśnie postrzegam sytuację i dlatego wypisuję się z wojny klanów, drużyn czy jak to zwać. Ta wojna, kierująca się emocjami i chorym pojęciem lojalności wobec klanów i ich przywódców, a nie wobec własnego państwa, niszczy nasz kraj i sprowadzi na nas nieszczęście.

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych