Diagnoza chaosu. Ciekawy tekst Pawła Solocha o Telefonie 112. Kto odpowiada za zapaść?

Telefon 112 powinien działać w całej Europie
Telefon 112 powinien działać w całej Europie

Ciekawy, choć skomplikowany tekst na stronie Instytutu Sobieskiego. Paweł Soloch, wiceminister spraw wewnętrznych w ekipach Marcinkiewicza i Kaczyńskiego, a dziś ekspert Instytutu, podsumowuje eksperyment z tak zwanym telefonem 112.

Soloch narzeka na zniekształcenie sensownego pomysłu przez nową ekipę Platformy.  Jego zdaniem powodem kłopotów jest:

nietrafna koncepcja umieszczenia centrów powiadamiania ratunkowego w każdym powiecie, co podraża koszty systemu i powoduje niekompatybilność techniczną rozwiązań.

Po co eksperyment w ogóle podjęto? Soloch przypomina genezę i cel:

Obywatel potrzebujący pomocy  powinien zadzwonić pod jeden, ten sam, numer 112. Najczęściej chodzi o wezwanie pogotowia ratunkowego do wypadku, lub prośbę o interwencję policji. Ale może to być też pożar, odcięcie dostaw wody lub prądu, utknięcie w windzie między piętrami, lub zagubienie się podczas turystycznej eskapady.

Zadaniem sieci Centrów Powiadamiania Ratunkowego (CPR) ma być przyjmowanie, przetwarzanie i obsługa zgłoszeń na numer 112. CPR ma przekazywać szczegółowe informacje o zdarzeniu wraz z przekierowaniem zgłoszeń alarmowych do właściwych służb. Są to policja, pogotowie ratunkowe, straż pożarna, oraz inne podmioty ratownicze (np. pogotowie gazowe, energetyczne, GOPR, WOPR, TOPR).

To wymagałoby stworzenia systemu, tyle że:

obecny system nie jest jednolity: obsługiwany przez różne służby, w oparciu o różne oprogramowania i systemy łączności. Połączenia do numeru alarmowego 112 wykonywane z telefonu komórkowego obsługiwane są przez 302 jednostki organizacyjne policji, a zgłoszenia z numerów stacjonarnych przez 331 jednostek organizacyjnych straży. Ponadto w niektórych powiatach zgłoszenia z sieci telefonów mobilnych lub stacjonarnych obsługuje jednocześnie policja i straż, a na obszarze powiatu i miasta Wrocław obsługę zgłoszeń zapewnia Centrum Zarządzania Kryzysowego Miasta Wrocław. Zróżnicowanie organizacyjne i techniczne systemu utrudnia lub uniemożliwia w razie awarii przejmowanie obsługi wezwań przez inne centra powiadamiania i powoduje dodatkowe koszty.

W obecnym systemie jednolite standardy obowiązują jedynie w odniesieniu do poszczególnych służb obsługujących telefon 112: straży, policji i współdziałających z nimi dyspozytorów medycznych.  Czyli jeśli telefon odbierze strażak a wezwanie będzie dotyczyło zdarzenia wymagającego udziału straży, to odbiór zgłoszenia i interwencja odbędą się w całym kraju według tych samych zasad. Jeśli natomiast ten sam strażak lub policjant odbierze wezwanie dotyczące interwencji innego podmiotu, jest przeważnie zdany na własną inteligencję i dobrą wolę, a czasami (rzadziej) na lokalne, prowizoryczne procedury.I tak na przykład z telefonu 112 w Warszawie nie można uzyskać automatycznego połączenia z pogotowiem energetycznym.

Z kolei w Szczecinie, podczas ostatniej zimy mieszkańcy przedmieść dzwonili pod numer 112, z prośbą o szybkie ustawienie płotów zapobiegających nawiewowi śniegu z pól na lokalną drogę. Operator zaoferował im telefon do wojewódzkiego sztabu kryzysowego, tam z kolei pytano o to, do kogo należy droga, bo jeżeli do gminy to interweniować powinien wójt, jeżeli do powiatu to... etc etc.

Soloch przedstawia swoje wnioski: System powinien być jednolity, oparty o jednolite oprogramowanie, oraz jednolite normy i procedury postępowania. Dzięki temu w razie częściowej lub całkowitej blokady przyjmowania zgłoszeń na telefon 112 i (lub) wydawania dyspozycji odpowiednim służbom przez jeden z CPR-ów, istniałaby możliwość błyskawicznego przejęcia jego funkcji przez sąsiedni CPR. Ponadto system jednolity jest tańszy.

Jednolity system umożliwiałby prowadzenie ogólnokrajowego rejestru i statystyk tego rodzaju zdarzeń, a co za tym idzie kontrolę skuteczności działania CPR na danym terenie. Możliwe byłoby wprowadzanie nowych, powszechnie obowiązujących w skali kraju procedur.  Zestandaryzowane dane uzyskiwane z poszczególnych CPR-ów ułatwiałyby monitoring systemu ratowniczego. To z kolei służyłoby racjonalizacji nakładów finansowych i decyzji organizacyjnych (zwłaszcza liczby etatów).

System powinien być zintegrowany, za organizację jego centrum winien odpowiadać minister spraw wewnętrznych i administracji. Składać się powinien z 16 wojewódzkich CPR podległych wojewodom i wchodzących w skład urzędów wojewódzkich.

Jak wynika z historycznych rozważań Solocha budowanie jednolitego systemu ratunkowego było na początku obciążone znacznym chaosem:

Po roku 2000 lansowany był model budowy CPR w oparciu o jednostki powiatowe straży i policji. Przeprowadzona w 2007 roku kontrola NIK krytycznie oceniła realizację hasła "CPR na każdy powiat". <<Prowadzi to do tworzenia systemu niekompatybilnego, bardzo kosztownego i o niskiej skuteczności>> - stwierdzili kontrolerzy.

Nowe rozwiązanie zostało przedstawione w "Koncepcji Systemu 112" przyjętej przez rząd Kaczyńskiego jesienią 2007 roku. W 2008 roku miało zostać uruchomionych pierwszych pięć zintegrowanych CPR w województwach: mazowieckim, pomorskim, małopolskim, wielkopolskim i dolnośląskim.  Pełna rozbudowa sieci 16 CPR miała zostać dokonana do końca 2009 roku.

Jednak na początku 2008 roku nowe kierownictwo MSWiA (ekipa Grzegorza Schetyny) zakwestionowało "koncepcję systemu 112". Nastąpił powrót do filozofii: "CPR w każdym powiecie". Głównym podmiotem kierownictwo resortu uczyniło komendanta głównego Państwowej Straży Pożarnej (mimo że ze statystyk wynika że  pierwszymi odbiorcami wezwań są pogotowie ratunkowe i policja, PSP jest w dalszej kolejności z liczbą poniżej 10 procent wezwań).

Zgodnie ze znowelizowaną 5 grudnia 2008 roku o ustawą o ochronie przeciwpożarowej, za organizację CPR-ów na poziomie województw odpowiedzialni stali się komendanci wojewódzcy straży działający w uzgodnieniu z wojewodami. Zadanie jakie nałożono na Państwową Straż Pożarną przekraczało kompetencje i możliwości tej służby. Strażacy skoncentrowali się na zabezpieczeniu swoich sektorowych interesów (zabezpieczenie  funduszów na realizację systemu, sztuczne dopasowywanie organizacji i finansowania do systemu komend powiatowych PSP) i okazali się niezdolni do koordynacji całości.

Do dzisiaj nie uzgodniono ostatecznej liczby CPR. Początkowo miało ich być tyle ile powiatów; ponad 300, podczas gdy np. w 10-milionowych Czechach jest ich 12. Nie stworzono też jednolitego dla całego kraju modelu współdziałania z dyspozytorem medycznym, policją i innymi podmiotami.  Brak spójności projektu wywołał opór ze strony pięciu wiodących województw: kujawsko-pomorskiego, małopolskiego, mazowieckiego, śląskiego i wielkopolskiego. Nie  dokonały one uzgodnień ze strażą. Doprowadziło to w praktyce do blokady realizacji ogólnopolskiej koncepcji telefonu 112. W tej sytuacji kolejny raport NIK stwierdza, że numer 112 w Polsce << działa jedynie prowizorycznie. Zatem planowane na koniec  2013 roku wdrożenie spójnego i sprawnego systemu powiadamiania ratunkowego jest poważnie zagrożone>>.

Paweł Soloch proponuje "powrót do zarzuconej w 2008 roku koncepcji systemu 112 opracowanej za rządów Kaczyńskiego, czyli budowy systemu opartego o podległe ministrowi spraw wewnętrznych wojewódzkie Centra Powiadamiania Ratunkowego, które byłyby zorganizowane w urzędach wojewódzkich i podlegały wojewodom".

I przypomina, że po 2008 roku za takim rozwiązaniem, opowiadał się ówczesny wojewoda małopolski, a obecny szef MSWiA Jerzy Miller.

Dodajmy od siebie, że Miller nawet dziś podobno opowiada się za podobną koncepcją. Jest jednak blokowany oporem podległych mu służb, zwłaszcza straży, i nie może się uporać z chaosem. A Polacy jak nie mogli liczyć na pomoc  tak nie mogą dalej. W każdym razie nie w pełni. Trzeba po prostu poważniej niż przez ostatnie lata pomyśleć o państwie.

poz

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych