Jeśli rzeczywistą miarą relacji polsko-rosyjskich jest to, co dzieje się ze śledztwem smoleńskim, w którym mamy do czynienia ze skandalicznymi działaniami władz rosyjskich, to nie bardzo pojmuję sens wizyty Prezydenta Miedwiediewa w Polsce. Nierealistyczne jest bowiem przekonanie, że Rosja potrzebuje pośrednika w postaci Polski w swojej drodze do Europy, ponieważ ona już dawno w Europie jest, a Berlin, Rzym i Paryż są tradycyjnie wpatrzone w Moskwę z zachwytem.
Celem podstawowym jest wzmocnienie obecnie rządzącej Polską ekipy, aby nie powtórzyła się sytuacja z przejęciem władzy przez prawicę, która jeśli chodzi o ocenę Rosji jest zdecydowanie bardziej realistyczna.
Może jeszcze Rosjanom chodzić o usprawnienie wchodzenia swojego kapitału do Polski i przyspawanie nadwiślańskiego kraju do Rosji zależnością energetyczną.
Cechą strukturalną Rosji jest tożsamość celów politycznych elit rządzących z ekonomicznymi. Ekonomia jest obecnie dla rosyjskiej władzy narzędziem znacznie subtelniejszego podboju niż to miało miejsce w przeszłości historycznej, kiedy kwestie sporne rozstrzygały dywizje. Wielu sentymentalnych idiotów podatnych jest na czułe słowa Prezydenta Miedwiediewa, który mówi o modernizacji i europeizacji Rosji. Wobec demokratyzacji informacji za sprawą Internetu, obudowa brutalnej polityki musi już być hipokryzją systemową.
Natura polityki zagranicznej Rosji jest konsekwencją momentu genezy imperium. Wykazuje zadziwiająca stałość. Widoczne jest to natychmiast gdy analizujemy relacje polsko rosyjskie w kategoriach "długich odcinków czasowych". Jakie mamy gwarancje, że to co się dzieje dzisiaj jest nową jakością, jak chcą nas przekonać polskie media głównego nurtu? Żadnych, oprócz popisów retorycznych Prezydenta Komorowskiego.
Rzeczywistą miarą tego nowego otwarcia mogła był katastrofa smoleńska. Nie jest nią. Wobec tego całe to gadanie o nowej jakości politycznej jest propagandowym zabiegiem obliczonym na otumanienie, niestety bardzo licznych sentymentalnych idiotów.
Ekspansję ekonomiczną poprzedza wytwarzanie odpowiedniej aury. Kiedy usłyszałem zdanie jednego z dziennikarzy publicznych mediów podczas relacji z podpisywania umów międzyrządowych, że oto jesteśmy świadkami "wiekopomnej chwili", przypomniałem sobie wizytę Gorbaczowa pod koniec lat '80 i zachwyty reżimowych komunistycznych mediów dla I sekretarza Komunistycznej Partii.
Jest takie słowo w języku rosyjskim "umilenije". Wujaszek Lenin golił się brzytwą w łazience, przyglądało mu się dziecko i wujaszek nie tyko że nic dziecku nie zrobił a mógł, to jeszcze dziecko czule poklepał po główce. Jaki cudowny ten wujaszek! Uczucie wdzięczności jakie rodzi się wobec wujaszka, to właśnie "umilenije".
Mam poczucie, że to "umilenjie" wróciło i jest wsączane w dusze i do głów za sprawą medialnych przekazów. A są przesłanki, które wyraźnie wskazują, że Rosja to cały czas jednak ów wujaszek. Wałęsa w TVN wyraźnie oznajmił, żeby nie drażnić niedźwiedzia, a poseł Nałęcz wyjazd Antoniego Macierewicza i Anny Fatygi do USA, porównał do zabawy dzieci z zapałkami nad rozlaną benzyną. Czyżby miał na myśli Rosję, formułując ten komunikat, który nawiązywał chyba do obsesyjnego dylematu Polaków z początku stanu wojennego: wejdą czy nie wejdą?
To "umilenije" to dość specyficzna strategia pozbycia się strachu, która polega na pokochaniu tego, który strach wytwarza. Ceną za to są kompleksy i niskie poczucie wartości. Otóż metodą sterowania wielkimi masami w Polsce jest wykorzystywanie kompleksów i niskiego poczucia wartości polskiej nacji, ukształtowanych w wyniku takiego a nie innego biegu historii. Nacja bez tożsamości, to nacja poddana władzy kolonialnej, nacja która poniosła klęskę.
Polska nacja od 1717 roku do Sejmu Niemego, nie jest nacją w pełni suwerenną. Była poddana ciągłej ustawicznej, z małymi przerwami, półkolonialnej obróbce przez rosyjskie władze i innych zaborców . W jaki sposób wykorzystuje się te kompleksy przy formowaniu zbiorowych opinii?
Otóż słyszę teraz hasło "pomóżmy Rosjanom się europeizować" albo "pomóżmy Rosjanom w destabilizacji Rosji". Pominę tutaj sprawę jaki jest stosunek rosyjskich władz do takich retorycznych gestów. Jaki piękny to przekaz : my Polacy pokonaliśmy komunizm a teraz dokonamy ucywilizowania Rosji. To jest neurotyczny wybuch mocy pełnego kompleksów osobnika, który żyje iluzjami, że ma wpływ nie tylko na swoje życie, ale na życie innych, bo tak jest wspaniały, szlachetny i dobry. Ale schlebia to pysze i skutecznie przesłania realny obraz
świata.
To uniesienie z wybuchem miłości, doprowadzi do tego, że styl życia przeciętnego Polaka upodobni się raczej do życia przeciętnego obywatela Kazania niż Berlina, co oznacza, że jeśli nie należysz do miejscowej elity jesteś śmieciem i jeśli krytykujesz tę elitę, to masz kłopoty i nie licz na niezawisłe sądy. Ale co tam takie drobiazgi. Europeizujemy przecież Rosjan, pół barbarzyńców. Oni są bardzo czuli, co nich myślą Polacy. Szczególnie ci, którzy dzierżą władzę i już są wdzięczni nam, że staną się w końcu Europejczykami!
Czyż nie jest to zadanie tak szlachetne, tak proeuropejskie, wiekopomne, że małostkowym wobec tego zamysłu jest złośliwe nawracanie do tych kilku drobnych uchybień w smoleńskim śledztwie?
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/108124-nie-draznic-misia-a-pokochac-go-celem-podstawowym-jest-wzmocnienie-obecnie-rzadzacej-polska-ekipy