Nasz wywiad. Elżbieta Jakubiak: Skorzystaliśmy z prawa do gniewu. Nikt nas już nie powstrzyma

Joanna Miziołek: Adam Lipiński, wiceprezes PiS powiedział, że wynik drugiej tury wyborów jest kiepski, bo osłabiło ich powstanie klubu Polska Jest Najważniejsza. Czuje się Pani winna?

Elżbieta Jakubiak (PJN): To jest tłumaczenie z brakiem elementarnej moralności. Myślę, że Adam Lipiński, który podejmował decyzję o moim wyrzuceniu miał świadomość tego, jak to będzie odbierane przez naszych wyborców. Musiał mieć. Bo wiedział, że jeśli wyrzuca się cały sztab wyborczy, który prowadził kampanię dwa miesiące wcześniej z partii, to będzie to niezrozumiałe dla elektoratu

Czyli przyznaje Pani, że odejście państwa z PiS tuż przed wyborami samorządowymi sprawiło, że część wyborów nie chce już głosować na partię Kaczyńskiego.

Wyborcy nie rozumieją reguł, bo ich już nie ma w PiS.  My byliśmy lojalni wobec partii. Ja nigdy nie dałam najmniejszego powodu prezesowi by mógł pomyśleć, że postępuję wbrew jego linii. Ludzie mają poczucie, że wyrzucenie nas z PiS było niejasne i dlatego nie chcą już wspierać tej partii. Wszędzie muszą obowiązywać reguły.

Ale przyszłości nie wróżą wam nie tylko koledzy z dawnej partii, a nawet Roman Giertych. Twierdzi, że zostaniecie zmarginalizowani przez PO i PiS, bo nie macie pieniędzy, programu i znanych osobowości. Jak Pani odbiera jego słowa?

Roman Giertych był szefem partii, która na scenie politycznej już nie istnieje. Jedyne co mi pozostaje, to nie komentować tego.

Były wicepremier twierdzi, że Joanna Kluzik-Rostkowska nie ma wyrazistej osobowości, a to klucz do sukcesu partii.

Joanna Kluzik-Rostkowska przyniosła 47 procent poparcia kandydatowi na prezydenta. I bardzo wyraźnie widać, że kandydat z bardzo nielubianego stał się lubiany. Była bardzo powszechnie akceptowaną panią minister od polityki społecznej. Jest jednym z najbardziej popularnych polityków w Polsce, a jednocześnie jest obdarzona wielką klasą, której brakuje reszcie. I dlatego Joanna ma szansę na stworzenie czegoś nowego. Myślę, że my wszyscy jesteśmy ludźmi, którzy kojarzą się w Polsce z politykami, którzy coś dla kraju zrobili. Joanna kojarzy się z polityką społeczną, ja z budowaniem dużych inwestycji, Paweł z reformą gospodarczą, Paweł Kowal z polityką zagraniczną. Każdy z nas ma jeszcze konkretne namacalne osiągnięcia. Myślę, że ludzie, którzy poszukują polityków, którzy już coś zrobili łatwiej nam zaufają niż choćby panu premierowi Giertychowi.

Prawie każdy resort zatem został przez was zagospodarowany. Tworzycie nieformalny gabinet cieni?

Gabinetu cieni nie tworzymy. Po prostu każdy z nas posiada konkretne kompetencje i osiągnięcia. Jak ktoś pyta co my zrobiliśmy. To ja mogę odpowiedzieć, że własnymi rękami budowałam Muzeum Powstania Warszawskiego i stadion. Byłam współorganizatorem Muzeum Historii Żydów. Zajmowałam się przygotowaniem start wojennych Warszawy. W 30 dni stworzyłam ustawę o euro 2012, która została pochwalona przez wszystkie organizacje polityczne, społeczne i przedsiębiorców.  I mogę tak opowiadać o konkretnych projektach. I to samo mogę powiedzieć o Joannie, która ma swoją działkę, w której uważna jest za eksperta. Zazwyczaj jest tak, że politycy mają łatkę ludzi, którzy przychodzą na Wiejską, bo nie potrafią nic innego w życiu robić. My pokazaliśmy, że takich łatek nie mamy, bo jesteśmy specjalistami w swoich dziedzinach i dlatego mówimy, że coś w Polsce można zmienić i że to się może udać.

Uda się bo szefową klubu po raz pierwszy w Polsce jest kobieta?

Od niej ten ruch się zaczął. Przez to jesteśmy bardziej wiarygodni. Odwołam się do  tego co mówi o nas Jadwiga Staniszkis, która stwierdziła, że mamy prawo do gniewu za to co stało się w PiS po wyborach. I my z tego prawa skorzystałyśmy. Ten gniew jest prawdziwy, uczciwy i nikt nas w PiS-ie  z tym wszystkim już nie powstrzyma. To wynika z poczucia, że nie można siedzieć cicho.