Skompromitowany "ClimateGate" prof. Phil Jones znów komentuje... zmiany klimatu. Czy to jeszcze nauka?

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
PAP
PAP

Rzeczpospolita informuje, że według meteorologów obecny rok "będzie jednym z najcieplejszych w historii pomiarów".

Trend wskazuje na bardzo silne ocieplanie – mówił na konferencji klimatycznej w Cancun Michel Jarraud szef Światowej Organizacji Meteorologicznej (WMO). Wszystkie dane – zbierane przez amerykańskie agencje NASA i NOAA oraz brytyjski Met Office – wskazują, że ten rok jak dotąd jest najcieplejszym.

Według ekspertów, rok 2010 może jednak spaść na trzecie miejsce w rankingu, jeżeli temperatura w grudniu będzie bardzo niska.

Ale my nie o tym. "Rzeczpospolita" przywołuje bowiem wypowiedź prof. Phila Jonesa, szefa "Climate Research Unit w University of East Anglia" dla BBC. A prof. Phil Jones to bohater afery ClimateGate, oskarżony o fałszowanie danych. I dziś mówi:

Zmiany rok do roku są zdominowane przez zjawiska takie jak El Nino czy zaburzenia Oscylacji Północnego Atlantyku. Ale jeżeli chcemy zobaczyć trend, musimy patrzeć na większą skalę czasu, na dekady. Wtedy można wykryć wpływ działalności ludzi na klimat.

Czyli prof. Jones wciąż się wypowiada, i wciąż jest szefem jednostki badającej klimat! Sprawy fałszowania danych nie było, naukowiec nadal będzie orzekał, czy i jak ociepla się klimat.

Przypomnijmy: afera ClimateGate wybuchła, gdy z serwera Uniwersytetu Wschodniej Anglii skradziono setki e-maili. Haker, który tego dokonał rozpowszechnił maile w internecie. Z elektronicznej korespondencji naukowców jasno wynikało, że globalne ocieplenie nie postępuje tak szybko, jak się o tym informuje. Co więcej, w korespondencji prof. Jones określił śmierć jednego z naukowców sceptycznych wobec zmian klimatycznych jako "radosną wiadomość" ("cheering news").

Po ujawnieniu maili można było domniemywać, że naukowcy specjalnie podkręcają atmosferę ws. ocieplenie klimatu, aby dostawać coraz większe dotacje na badania". Tak przynajmniej oceniał sytuację "The Times".

Profesor ustąpił w grudniu 2009 roku, ale - wrócił. Już po pół roku.

W międzyczasie prof. Jonesa oczyściła międzypartyjna grupa brytyjskich parlamentarzystów z Komisji ds. Nauki i Technologii. Zaleciła przywrócenie naukowca na stanowisko na Uniwersytecie Wschodniej Anglii.

"Phil Jones działał w zgodzie z powszechną praktyką w społeczności naukowców zajmujących się badaniem klimatu" - orzekła komisja, odnosząc się do jego odmowy udostępnienia bazowych danych, na których opierał swoje "wyniki".

Parlamentarzyści orzekli, że powszechna krytyka działań prof. Jonesa jest "źle ulokowana". Dodali, że istnieją "niewinne wyjaśnienia" dla faktu, że w korespondencji używał on takich słów jak "trick" oraz "ukryć spadek" ("hide the decline").

Phil Willis, przewodniczący parlamentarnej komisji (Liberalni Demokraci) mówił wówczas:

"Nie ma powodu, dla którego prof. Jones miałby nie odzyskać swojego stanowiska. Oczywiście, nie współpracował z ludźmi, którzy prosili o bazowe dane, ale tak postępują wszyscy naukowcy zajmujący się klimatem."

Naukowca oczyścił także Sir Muir Russell, brytyjski urzędnik, który badał całą sprawę. Ostatecznie prof. Jones powrócił na Uniwersytet Wschodniej Anglii na nowo stworzone stanowisko "Dyrektora Badań". I znów komentuje...

Czy to jeszcze jest nauka? Nie uczciwiej byłoby przemianować owe jednostki badawcze na "wydziały propagandy", i podporządkować bezpośrednio ONZ?

Skaj

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych