Kilka tygodni temu w Sejmie zakończyły się prace komisji śledczej badającej aferę hazardową. Sposób zakończenia badania afery z Sobiesiakiem w tle to bardzo niebezpieczny sygnał, świadczący o złym stanie państwa. Okazało się, że PO umiejętnie uniknęła odpowiedzialności w tej sprawie.Poniósł ją tylko Mariusz Kamiński i jego współpracownicy z CBA. Stracili oni prace i stali się ofiarą ataków polityków i mediów, starających się zamazać obraz afery w społeczeństwie. Żaden z głównych polityków zamieszanych w aferę nie poniósł konsekwencji, mimo że była ona konglomeratem dwóch afer – Rywina i Starachowickiej, które doprowadziły do społeczno-politycznego trzęsienia ziemi w kraju.
Afera Rywina pokazywała patologie obecne w polskiej legislacji, była dowodem na handel ustawami, pokazywała, że Sejm przez część środowisk politycznych i biznesowych jest traktowany jak firma produkująca prawo na zamówienie. Istnienie takiego mechanizmu było bardzo groźne dla państwa, ponieważ posłowie tworząc ustawy nie mogą kierować się tylko korzyściami prywatnych biznesmenów i grup związanych z konkretnymi firmami. Upowszechnienie takiego mechanizmu legislacji doprowadziłoby do przekształcenia państwa w mafijny układ, tworzący regulacje dla własnych potrzeb. Afera Rywina podważała wiarygodność podstawowych dla demokracji procesów prawotwórczych. Ujawnienie patologii oraz pokazanie jacy ludzie biorą udział w niebezpiecznych praktykach doprowadziło do kryzysu politycznego i głębokich zmian na polskiej scenie partyjnej.
Do dziś SLD nie udało się wyjść z kryzysu spowodowanego aferą Rywina. To ona również umożliwiła m.in. Platformie Obywatelskiej i PiSowi wejście w wielką politykę. Co ważniejsze, afera otworzyła oczy wielu ludziom i pokazała na czym opiera się system polityczno-medialny, który nadawał ton w Polsce przed 2005 roku. Doprowadziła do głębokiej zmiany w myśleniu obywateli o polityce i zmiotła dotychczasowych liderów ze sceny partyjnej.
Drugą ważną aferą ostatnich lat jest afera starachowicka. Za rządów SLD były wiceminister spraw wewnętrznych i administracji Zbigniew Sobotka ostrzegł za pośrednictwem posłów Sojuszu - Henryka Długosza i Andrzeja Jegiełło - działaczy SLD, że CBŚ prowadzi przeciwko nim postępowanie, poinformował ich o tajnej akcji Biura oraz terminie zatrzymania. Przeciek ten wywołał burzę. Wysoki urzędnik państwa naraził bowiem funkcjonariuszy policji na niebezpieczeństwo, ostrzegając kolegów prowadzących nielegalne interesy. Afera starachowicka doprowadziła do odwołania wiceszefa MSWiA i skazania na karę więzienia kilku polityków z Sojuszu.
Obie afery były groźnym sygnałem, świadczącym o głębokich patologiach państwa. Pokazywały, że politycy traktują kraj jak prywatny folwark, w którym mogą robić co chcą, a władzę traktują jak sposób ochrony swoich biznesów. Ujawnienie takich patologii zawsze powinno prowadzić do politycznego trzęsienia ziemi i głębokich zmian na scenie politycznej. Jednak mimo iż afera hazardowa nosiła znamiona, i afery Rywina, i afery starachowickiej, nikomu po jej ujawnieniu włos z głowy nie spadł. Odwołany został tylko szef służby, która wykryła nieprawidłowości. Odpowiedzialności nie ponieśli natomiast politycy, którzy działali jak na zamówienie biznesmenów z branży hazardowej, ani ludzie odpowiedzialni za przeciek informacji o akcji CBA do podsłuchiwanych posłów i przedsiębiorców. Nikt nie odpowiedział za narażenie funkcjonariuszy Biura oraz umożliwienie politykom Platformy wycofanie się z patologicznych układów i uniknięcie konsekwencji ich działań.
Gdyby afera hazardowa spotkała się z podobnym zainteresowaniem społeczeństwa jak afera Rywina prawdopodobnie Platforma Obywatelska znalazłaby się na wiele lat w kryzysie politycznym, a nawet mogłaby się rozpaść. Afera hazardowa nie spotkała się jednak, ani z odpowiednią reakcją władz państwa, które nie zamierzały karać swoich prominentnych działaczy, ani społeczeństwa, które nie wycofało swojego poparcia dla partii rządzącej Polską. Rząd marginalizując po wybuchu afery działalność CBA dał sygnał swoim ludziom, że od tej pory interesy z „Sobiesiakami" nie będą ścigane z taką mocą jak wcześniej. Reakcja społeczeństwa pokazała natomiast ludziom władzy, że sprawna strategia medialna dotycząca badania patologii jest w stanie wytrącić z ręki opinii publicznej zdolność kontroli oraz zainteresowanie rozliczeniem władzy z groźnych dla kraju patologii.
Biorąc pod uwagę fakt, że środowisko dawnych służb PRL, które przed 2005 rokiem popierało SLD, wspiera teraz Platformę, należy brać pod uwagę, że to no postanowiło rozłożyć parasol ochronny nad rządzącymi. Jej upadek mógłby bowiem wynieść do władzy PiS, a tego środowisko służb panicznie się boi. Na klęskę PO będzie więc gotowe dopiero, gdy pojawi się w Polsce inna siła polityczna, której poparcie skutecznie uniemożliwi dojście do władzy Kaczyńskiemu. Póki taka partia się nie pojawi, każda afera z udziałem kolegów Tuska, skończy się tak jak afera hazardowa, a jej badanie będzie prowadzone według przyjętego w tej sprawie scenariusza – winnych schować, niewinnych oskarżyć i rozliczyć, sprawę rozmyć. A – przywołując słowa klasyka – dawne służby PRL i media zadbają już o to, by ciemny lud to kupił.
Stanisław Żaryn
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/107971-uklad-wyciagnal-wnioski
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.