Nasz wywiad. Stanisław Kracik:"Tyle w Krakowie będzie partyjniactwa ile go tu wpuścimy"

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
fot. www.stanislawkracik.pl
fot. www.stanislawkracik.pl

Michał Kolanko: Polityka krajowa jest charakteryzowana przez wysoki poziom emocji między dwoma głównymi partiami – PiS a PO. Czy Pana zdaniem te emocje przenoszą się na poziom lokalny, samorządowy?

Stanisław Kracik: Przenoszą się na pewno w takim stopniu, w jakim ludzie głosując w wyborach samorządowych kierują się wyłącznie nimi. Spotykam ludzi, którzy mówią „No tak, ja bym na Pana zagłosował, ale ta Platforma…” I nawet stwierdzenie że nie jestem członkiem tej partii ich nie przekonuje. Ale zdarzają się też bardzo często sytuacje gdzie w trakcie rozmowy spotkałem się z chęcią wyjścia poza ten szablon. W niektórych nie i niestety wszystko sprowadza się wtedy do zaprogramowanych wcześniej pewnych uprzedzeń.

MK: W obecnej sytuacji w Krakowie jest to szczególnie ważne, ze względu na to że na Andrzeja Dudę, kandydata PiS w I turze głosowało prawie 25%. Jakie są Pana obserwacje a także codzienne argumenty jeśli chodzi właśnie o tę grupę elektoratu?

SK: Gdyby kierować się zimną logiką, to ja jestem kandydatem który może zrealizować prawie cały program wyborczy Andrzeja Dudy w przypadku wygranej. Gdyby nie kontekst wynikający z tego o czym mówiliśmy wcześniej, to można by być prawie pewnym rezultatu: jest kontynuator, solidarnościowy życiorys. Ale ten wątek emocjonalny się w to wszystko miesza. Na to nakłada się ten budowany przez prezydenta Majchrowskiego wizerunek w którym on wziął się sam z siebie, sam jest sterem, żeglarzem okrętem a jednocześnie w którym wcale Napieralski nie mówił, że SLD ma kandydata w Krakowie w II turze.

MK: Czy uważa Pan że prezydent Majchrowski liczy na to tzn. na podział wśród PO i PiS?

SK: To czym zajmuje się prezydent Majchrowski w tym momencie jest mniej ważne, interesuje mnie bardziej to o czym np. piszą rektorzy 4 największych uczelni, krytykując prezydenta Majchrowskiego i jego postępowanie. Bardziej też interesuje mnie sieć stworzonych w mieście powiązań o której ciągle słyszę „poparłbym Pana, ale moja żona pracuje tam”. Albo to że w Krakowie rodzice muszą składać się na remont przedszkola do którego chodzą ich dzieci.

MK: Ale czy w czasie kampanii była jakaś szczególnie negatywna reakcja, ze względu na ten emocjonalny, polityczny a nie bardziej samorządowy kontekst ?

SK: Chciałbym komplementować mieszkańców Krakowa. Są oczywiście pewne sytuacja w czasie rozdawania ulotek gdy ktoś przechodzi i wykrzykuje niewybredne słówka. Ale szczerze powiedziawszy kampania na szczęście nie była na wyniszczenie, mogło być dużo gorzej. Nam się udało w czasie kampanii wyjść poza „taśmy prawdy” czy inne metody. Istotna była wizja miasta i przyszłości Krakowa na najbliższe cztery lata czy na dekadę – tego co jest czy nowego otwarcia.

MK: Kolejna podnoszony niekiedy konteksty polityczny jest taki, że jeśli Pan wygra wybory to PO będzie ze względu na przewagę w Radzie Miasta rządzić bez ograniczeń i bez kontroli.

SK: Miasto tkwi w partyjnym klinczu od ośmiu lat. I to jest najgorsza rzecz która może się wydarzyć dalej. W Gdyni, we Wrocławiu prezydenci miast zbudowali w tych miastach większości. I to widać. Uczciwiej chyba powiedzieć kto jest w całości odpowiedzialny za miasto a nie mówić „dobry prezydent, zła rada”. Co do rządzenia bez ograniczeń, to tyle w Krakowie będzie partyjniactwa ile go tu wpuścimy. Ja zapewniam, że jeśli wygram to żadnych wymian rad, zarządów nie będzie np. w spółkach komunalnych. A takimi czystkami się już straszy. Zresztą moja współpraca z kurator oświaty z PiS w Małopolsce układa się świetnie, co też o czymś świadczy.

MK: Powiedział Pan, że tyle partyjniactwa w Krakowie ile go wpuścimy. Czy ze strony Andrzeja Dudy widzi Pan podobne podejście?

SK: Mam wrażenie że Andrzejowi Dudzie postawa partyjnego aparatczyka jest bardzo daleka. Nie da się nijak zestawić życiorysów ludzi z PiS z życiorysem Jacka Majchrowskiego, który nigdy nie ogłaszał nikomu że przeżył nawrócenie. Ale warto zauważyć w tej całej rozmowie o apelach polityków o przenoszenie głosów jedno. Są to wydarzenia o charakterze symbolicznym. W wielu rozmowach z ludźmi ze środowiska Andrzeja Dudy słyszałem „W I turze głosuję na niego, bo jest z PiS. Ale w II nigdy nie zagłosuję na Majchrowskiego”. W takim wypadku pozostaje absencja albo głosowanie na mnie. Mam nadzieję że te osoby wybiorą to drugie, że będą chcieli zmienić Kraków.

MK: Podsumowując, jest Pan optymistą czy pesymistą jeśli chodzi o niedzielne głosowanie?

SK: Jestem realistą. Wierzę że Kraków znajduję się pod szczęśliwą gwiazdą i wybierze zmianę, a nie tkwienie w marazmie. Po I turze ludzie poczuli że zmiana jest możliwa. Popierają mnie kolejne środowiska np. taksówkarze czy nawet hodowcy gołębi pocztowych w Krakowie. To wszystko jest dla mnie sygnałem, że coś się w Krakowie zmieniło, coś drgnęło. Jestem daleki od hurraoptymizmu, ale czuję że ten mandat do zmian mam i będę go realizować w Krakowie od poniedziałku.

 

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych