Antoni Macierewicz: na Amerykanach wielkie wrażenie zrobił film pokazujący niszczenie wraku tupolewa

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź

Antoni Macierewicz, szef sejmowego zespołu ds. katastrofy smoleńskiej,  opowiada w "Gazecie Polskiej" (wywiad przeprowadzili Leszek Misiak i Grzegorz Wierzchołowski) o swojej - i Anny Fotygi - misji w Stanach Zjednoczonych. Jak mówi - swoim rozmówcom w USA "przekazaliśmy dokładnie to samo, co wcześniej opinii publicznej i rządzącym w Polsce":

Widzieliśmy się m.in. z kongresmanami Dana Rohrbachera i Ileanę Rose-Lehtienen, z senatorem Richardem Burrem, z Paulem Berkowitzem z Komisji Spraw Zagranicznych, a także z Peterem Schirtzingerem, Anthonym J. Lazarskim, Chrisem Socha, Lidia Morgan Westlake, Danem Murrayem i Joelem E. Starrem najbliższymi doradcami senatorów Jonem Kyl, James M. Inhofem, Joe DeMintem i Jamesem E. Rischem.

Macierewicz dodaje, że celem wyjazdu było przekazanie 330 tys. podpisów obywateli polskich, w tym 50 tys. obywateli amerykańskich pochodzenia polskiego, domagających się powołania komisji międzynarodowej.

Często ludzie atakujący nas za przekazanie tych podpisów adresatom, w PRL byli działaczami PZPR i nazywały USA „łańcuchowym psem imperializmu".

Pytany o słowa rzecznika rządu Pawła Grasia, który powiedział, że wizyta to „absolutny skandal ocierający się o zdradę", Macierewicz odpowiada:

To wyraz strachu ludzi odpowiedzialnych za milczenie wobec niszczenia dowodów, ukrywania faktów i za działanie na szkodę postępowania wyjaśniającego i śledztwa w sprawie smoleńskiej. Warunkowane to jest prorosyjskim kursem ekipy rządzącej Polską, co znalazło wyraz m.in. w przekazaniu śledztwa i postępowania Rosji, a ostatnio w zaproszeniu do Rady Bezpieczeństwa Narodowego p. Wojciecha Jaruzelskiego. Dlatego pojawił się w propagandzie rządu ten ton znany ze stanu wojennego traktujący Stany Zjednoczone jako wrogie mocarstwo, a współpracę z USA jako „zdradę stanu".

Antoni Macierewicz twierdzi, że przytoczenie słów polskich polityków nt. wyjazdu "wstrząsnęło rozmówcami w Kongresie i w Senacie, którzy widzą w Polsce strategicznego sojusznika USA":

Często pytano nas, jak rzecznik rządu Paweł Graś mógł wypowiedzieć słowa o zdradzie. Milczeliśmy zażenowani, ale to można wytłumaczyć tylko w ten sposób, że władzę w Polsce objęło znów „stronnictwo" rosyjskie. To dlatego premier Tusk mówił 29 kwietnia w Sejmie, że trzeba było Rosji oddać śledztwo w sprawie katastrofy smoleńskiej, aby jej nie urazić i dlatego prezydent Komorowski zaprasza Jaruzelskiego do RBN.

Macierewicz mówi, że jego rozmówcy "dowiadywali się kanałami dyplomatycznymi, że piloci trzykrotnie podchodzili do lądowania, że byli niedouczeni, że naciskał na nich gen. Błasik albo wręcz prezydent, że – mówiąc wprost – tragedia była winą pilotów". Nie wiedzieli natomiast, że niszczono dowody, m.in. wrak samolotu:

Ale pokazaliśmy im film Anity Gargas, na którym widać, jak Rosjanie piłują wrak, tną przewody paliwowe, łomami wybijają szyby. (...)

Wielką rolę w uświadomieniu Amerykanom rzeczywistego obrazu sprawy odegrały film dokumentujący niszczenie wraku oraz świadectwo Pawła Kurtyki, syna nieżyjącego prezesa IPN Janusza Kurtyki, i relacja fotoreportera „GP" Rafała Dzięciołowskiego, który był na miejscu katastrofy i widział, jak „zabezpieczano" szczątki wraku - mówi w "Gazecie Polskiej" Antoni Macierewicz.

Sil

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych