W mediach informacje o książce słynnego agenta Tomka, jego historię spisał telewizyjny dziennikarz Piotr Krysiak. Newsweek poświęca mu długi artykuł. Przedstawia go z ironią, kładzie nacisk na jego dbałość o urodę i stroje. Ale to i tak pewien postęp.
Do tej pory Tomasz K. był dla elit swoistym diabłem z pudełka. Usiłowano z niego zrobić obciachowca, tak jakby jego rola, ograniczonego lowelasa, odgrywana przed zepsutymi paniami z różnych towarzystw była jego prawdziwą twarzą. A przecież tego nie wiemy. Zarazem wielu dziennikarzy przyjmowało w jego sprawie całkowicie punkt widzenia Weroniki Pazury czy posłanki Beaty Sawickiej. Należało o nim mówić ze zgrozą przemieszaną z pogardą. Kobiety z "wyższych sfer" (z Janiną Paradowską na czele) zabarwiały to potępienie jeszcze szczyptą kobiecej solidarności z "ofiarami", gdzieś w tle była zresztą i dziwaczna ekscytacja. W sumie doskonały materiał dla sztabu psychoanalityków.
Nie oczekiwałem nigdy aby policjant zaczynający swą karierę od bojów ze złodziejami samochodów był intelektualistą. Za to sytuacja, w której przedmiotem masowego współczucia stał się podejrzewany o korupcję, arogancki lekarz, doktor Garlicki, zaś z agenta policji zrobiono przedmiotem nagonki, wydawała mi się zawsze świadectwem smutnej kondycji moralnej opiniotwórczych kręgów. Może CBA zadaniując agenta Tomka popełniło błędy, a może nie, na razie nie poznałem obiektywnych dokumentów, za to mnóstwo wrzutek i domniemań. Ale tak czy inaczej wdeptywanie w ziemię państwowego funkcjonariusza za to, że wykonywał swoją pracę, wydawało się się zajęciem niegodnym. A zajmowało się tym wielu moich kolegów po fachu. Kąśliwości Paradowskiej na temat "wroga publicznego numer jeden" do dziś pełnią rolę dżingla w Tok FM. Choć ani są zabawne, ani celne.
Warto pamiętać, że agent Tomek był przez kilka ostatnich lat bezbronny. Panie Sawicka i Pazura mówiły o nim co chciały, na dokładkę niespecjalnie dociskane przez zapatrzonych w ich racje dziennikarskich rozmówców. On był związany tajemnicą państwową. Dziś kiedy przerywa milczenie, można mieć wątpliwości, czy nie za wcześnie. Czy prokuratorskie śledztwa powinny być przedmiotem medialnych meczów? W zasadzie nie. Ale czy te śledztwa mają jeszcze jakąś realną wartość od momentu, kiedy stały się przedmiotem politycznych licytacji? Czy Panu Tomaszowi K. nie została już tylko obrona swojego dobrego imienia? Podobno zresztą każde jego słowo jest konsultowane z prawnikami, którzy badają, czy nie narusza tajemnicy.
Można się obawiać, że stający do takiej licytacji, mityczny agent Tomek da się sprowadzić do roli kolejnego sprzedającego siebie celebryty. Ale może jest to obawa na wyrost. Mój redakcyjny kolega Cezary Gmyz przeprowadził z nim wywiad (ukaże się za kilka dni). Jego wrażenia były jednoznaczne: "To człowiek jak wyjęty z westernu, on naprawdę dzieli świat na złoczyńców i ich pogromców" - powiedział mi po skończonej rozmowie Gmyz.
Gdyby tak naprawdę było, można by skwitować jednym zdaniem: Całkiem nienajgorsza wizja świata jak na policjanta. Tych, którzy marzą o większych komplikacjach odeślę do długiego zastępu amerykańskich filmów o zdeprawowanych glinach ze "Złym porucznikiem" na czele. Takich policjantów wolicie?
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/107857-agent-tomek-jak-z-westernu-i-dobrze
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.