Jak ocenić uchwałę rosyjskiej Dumy w sprawie Katynia? Portal wPolityce.pl poprosił o ocenę sytuacji Krystynę Kurczab-Redlich, dziennikarkę i reportażystkę, wieloletnią korespondentkę polskich mediów w Rosji, wybitną znawczynię polityki rosyjskiej.
wPolityce.pl: Czy uchwała Dumy jest - tak jak twierdzą polskie władza - przełomem w podejściu Moskwy do tej zbrodni?
Krystyna Kurczab-Redlich: Nie używajmy zbyt lekko słowa przełom, dlatego że ja się z tym terminem spotykam tak długo, jak długo zajmuję się sprawami Rosji, czyli od 90 roku. Więc dość długo, i słyszałam w tym czasie dziesiątki razy o różnych przełomach. To jest przełom, ale nie na płaszczyźnie polskiej. To jest przełom dla Rosjan.
Dlatego, że tam taka jednoznaczna ocena reżimu stalinowskiego jako reżimu negatywnego i złego, to jest coś nowego. Głasnost, czyli możliwość mówienia wszystkiego i odkrywania prawdy historycznej, zakończyła się z epoką Jelcyna. Epoka Putina trwa już dziesięć lat, i przez ten czas historia była zakłamywana. W 2003-im roku, na skutek działalności putinowskiego ministerstwa oświaty, zdołowano zupełnie znakomity podręcznik historii najnowszej Igora Dołuckiego, gdzie i o Katyniu i o 17 września i o udziale innych krajów w II wojnie, i o wielu innych sprawach, mówiono po raz pierwszy. Bo przecież Rosjanie nie mają pojęcia, że istniał jakiś drugi front, i że nie oni sami wygrali wojnę.
I to podejście do historii może zacząć się zmieniać, ale nie załatwi tego jedna uchwała. Polska powinna naciskać, aby ta prawda, którą uchwała wczoraj potwierdziła, żeby ta prawda weszła w podręczniki historii. I wiele nadziei można wiązać z faktem, że ostatni podręcznik historii dostał ocenę "nie rekomendować", a jeszcze rok temu był to najpopularniejszy podręcznik. I można naprawdę mieć nadzieję, że zmiany będą szły w kierunku prawdy.
Powinniśmy więc się bardzo cieszyć, powinniśmy doceniać, że dzieje się to w przeddzień wizyty prezydenta Miedwiediewa, gdyż jest to ewidentne podkreślenie dobrych zamiarów w naszym kierunku, i na tym by się moje zachwyty zakończyły. Dlatego że teraz, za tym, powinna pójść zmiana stanowiska rosyjskiego ministerstwa sprawiedliwości, które wysłało ten parszywy, oficjalny dokument do trybunału w Strasburgu, gdzie o Zbrodni Katyńskiej mówi się jako o "wydarzeniach katyńskich". Właściwie negowano winę NKWD.
A po drugie, czekamy na odtajnienie dokumentów w sprawie Katynia. Czego my nie wiemy? Otóż my nie mamy tych dowodów, które kończyły się wnioskiem: rozstrzelać. Wiadomo, że był taki akt, że został 5 marca podpisany przez Stalina, ale nie mamy aktów dotyczących tych tysięcy pomordowanych. Czekamy na akta dotyczące poszczególnych nazwisk. Wówczas rodziny będą wiedziały, gdzie kto został zastrzelony, którego dnia to się stało, i tak dalej.
Mam pewne wątpliwości co do pojęcia rehabilitacja. Część rodzin katyńskich o tej rehabilitacji mówi i się jej domaga. Ja jednak uważam, że rehabilitacja to jest negowanie popełnionej winy, a przecież i my, i Rosjanie wiemy, że tam o żadnej winie mowy nie ma.
Należy podkreślić, że zdecydowana większość przedstawicieli rodzin katyńskich odcina się od odszkodowania. Pani Witomiła Wołk-Jezierska, dzięki której poszedł pozew do Starsburga, podkreśla w imieniu swoim i innych, że nie chodzi o odszkodowania. W związku z tym przeciwnicy sprawy w Moskwie nie muszą się obawiać gigantycznych wydatków i tego, że precedens katyński otworzy innym wrota do roszczeń.
W sumie to jest gest, a my oczekujemy faktów. Jeżeli za tą uchwała Dumy pójdą fakty, to będziemy mogli powiedzieć, że rzeczywiście coś zaczyna się dziać. A że w polityce i dyplomacji zawsze się płaci cenę, i zawsze jest coś za coś, to się nie możemy temu dziwić. Pytanie brzmi, gdzie jest granica polskich ustępstw.
Jak się Pani odniesie do wyraźnych sugestii polskich władz, że ta uchwała Dumy jest dowodem na słuszną linię polityczną Warszawy wobec Moskwy? Że to jest dowód na to, że kurs nazywany "resetem" przynosi rezultaty?
My się za bardzo uważamy za pępek świata. Oczywiście, że strona rosyjska chce udowodnić, że poczynania pozytywne strony polskiej zostają przyjęte życzliwie. Ale w gruncie rzeczy i sprawa katyńska, i reset Polski, są tylko narzędziami w polityce między Rosją a Unią Europejską. I Polska, i Rosja, grają w tym momencie rolę grzecznych dzieci w szkole zachodniej. Ale ten reset jest rzeczywiście potrzebny. I potrzebne jest przekonanie Zachodu, że między nami już pewne sprawy są pozałatwiane. I wydaje mi się, że sprawa katyńska mieści się w tej płaszczyźnie. Chwała Bogu, że to się stało. Nawet jeżeli stało się to po to, by podkreślić dobrą wolę rządu polskiego, to w porządku.
Ale to są zupełnie inne sprawy niż zaproszenie generała Jaruzelskiego na posiedzenie RBN. To jest zupełnie niepotrzebny akt, który ma udowodnić Rosjanom, na pewno nie Miedwiediewowi, a jeśli już to Putinowi, że my jesteśmy pełni dobrej woli w uznaniu zaszłości historycznych. Nie rozumiem tego, i nie bardzo mi się to podoba.
I mam też dużo wątpliwości, czy wszystkie poczynania rządu polskiego wobec Rosji są uzasadnione, i czy my nie wybiegamy przed parowóz dziejów za bardzo. Ale mam za mało wiedzy, i nie wiem, co motywuje panem prezydentem Komorowskim, że postępuje tak, a nie inaczej. Ale w sumie dzieje się dobrze, bo trzeba się jakoś z tymi Rosjanami dogadać. Tym bardziej, że coraz bardziej widać, że Miedwiediew nie jest tym samym co Putin, że jeżeli można pomóc Miedwiediewowi w otwarciu Rosji na Zachód i na nas, to trzeba to zrobić.
Pytanie, jak do tego odnieść sprawę Smoleńska i śledztwa. Można bowiem uznać, że reset polsko-rosyjski ma jedno ukryte założenie: sprawa Smoleńska pozostaje na boku i jest wyciszana. Skandaliczne potraktowanie wraku tupolewa jest wręcz ostentacją.
Jeżeli tutaj ma być coś za coś, to byłoby skandaliczne. Wiem, że Komorowski ma rozmawiać z Miedwiediewem o budowie pomnika ofiar katastrofy w Smoleńsku. Ale pomnik swoją drogą, a całe - zawalone w znacznej mierze śledztwo - swoją drogą.
Jeżeli chodzi o śledztwo, to mnie od samego początku najbardziej interesują dwie postaci z wieży kontrolnej, postaci nieprzesłuchane, omijane, unikane w śledztwie. A sądzę, że te dwie osoby miałyby najwięcej do powiedzenia.
A czy w ogóle możliwe jest pojednanie polsko-rosyjskie na wzór pojednania niemiecko-francuskiego czy nawet polsko-niemieckiego? Czy nie jest tak, że skala aspiracji imperialnych Rosji de facto uniemożliwia realne partnerstwo z Polską? Że to wszystko, co widzimy, ma swoją cenę w postaci samoograniczenia się Warszawy na Wschodzie, w odniesieniu do Gruzji, Ukrainy, Białorusi?
Coraz mniej chętnie się wypowiadam na ten temat, dlatego że te kraje coraz częściej same podstawiają nam nogę. Jedno jest pewne: należy popierać każdą demokratyczną opozycję, i to jest naszym głównym zadaniem. Bardziej związać się z organizacjami demokratycznymi, opozycyjnymi, bardziej zająć się pracą pozytywistyczną, niż robieniem tylko politycznych gestów.
I jeszcze jedna ważna sprawa. Prawdopodobnie Putin odwiedzi Polskę 2 grudnia, a więc 4 dni przed wizytą Miedwiediewa. Rosyjski premier ma odwiedzić Kaliningrad, ma go tam przyjąć gubernator. I wcale niewykluczone, że pojawi się w Polsce dla podpisania dokumentów dotyczących małego ruchu granicznego, dotyczącego województw pomorskiego, warmińsko-mazurskiego i podlaskiego. I jeżeli by coś takiego nastąpiło, to mamy pewną płaszczyznę do początków współpracy w dziedzinie wymiany młodzieży, naukowej, kulturalnej itd.
Czy z tego wszystkiego wynika, że ostrzejsza linia poprzedniego rządu wobec Rosji była błędem?
Ja myślę, że za mało było w tym wszystkim dyplomacji. Dyplomacja nie może polegać na oficjalnym wyrażaniu negatywnego stosunku do partnera. Może to mówić rzecznik, mogą to mówić dziennikarze, mogą to mówić wszyscy, poza urzędnikami MSZ i poza prezydentem.
Sprawa wygląda tak, że Rosjanie prowadzą doskonale politykę zagraniczną. Prowadzą ją z ogromnym wyprzedzeniem. Ich szachownica jest analizowana na wszystkie możliwe strony, mają zawsze opracowane wyjście awaryjne, i oni nami manipulują. Nasza polityka wschodnia jest nieopracowana, nie rozpracowana, nieustalona, nie ma żadnej strategii, żadnej ciągłości, nie ma żadnego właściwego rozeznania. Proszę wymienić konsultantów, prawdziwych konsultantów np. prezydenta do spraw wschodnich? Prawdę powiedziawszy jest tylko jedno nazwisko, które ja niezwykle cenię. To jest Paweł Kowal.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/107807-putin-ma-odwiedzic-polske-2-grudnia-a-wiec-4-dni-przed-wizyta-miedwiediewa-nasz-wywiad-krystyna-kurczab-redlich
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.