- To Platforma powinna się martwić a nie my - oznajmił zaraz po ostatnich wyborach samorządowych szef klubu parlamentarnego PSL Stanisław Żelichowski. Triumfalizm jest uzasadniony - partia grzebana, umieszczana pod progiem, dostała ponad 15 procent. Co to może jednak w praktyce oznaczać?
Pojawiły się różne interpretacje. Począwszy od jeremiad "Dziennika Gazety Prawnej", że wzmocniony tym rezultatem Waldemar Pawlak stanie się dla Donalda Tuska zbyt trudnym partnerem. I zablokuje rządowe reformy. Jakie? Po rady Jacka Żakowskiego aby wzmocniony PSL sam zdecydował się na reformowanie. Ograniczone, między innymi interesem ludności wiejskiej, lecz jednak bardziej odważne niż do tej pory.
Przeprowadziłem pobieżny research i jedno można oznajmić od razu: w koalicji bez zmian. Pawlak, którego Jarosław Gowin, skądinąd czołowy zwolennik tej koalicji (w obawie, że przyjdzie czas na sojusz z lewicą) opisał jako promieniejącego powyborczą radością, niczego szczególnego od rządu nie chce. Owszem zapowiada, że w paru sprawach nie ustąpi - na przykład wobec pomysłu ministra finansów aby włączyć lasy państwowe do budżetu państwa (co niektórzy traktują jako zapowiedź prywatyzacji). Ale nie nastawia się na żadną twardą obstrukcję. Ba niewiele ma do forsowania.
Z kilku powodów. Po pierwsze, obecne różnice programowe między PSL i PO bywają wyolbrzymiane. Jest kilka spraw w których PSL-owscy ministrowie mają inne zdanie niż ich koledzy z PO (sposób potraktowania składek OFE), ale jest ich tak naprawdę niewiele. Zresztą sami platformersi nie bardzo wiedzą co począć z systemem emerytalnym.
Pawlak to dziś polityk nastawiony na konserwowanie status quo, a z kolei Platforma straciła już dawno swoją liberalną czy jakąkolwiek inną wyrazistość.
- Mam wrażenie, że traktujemy ludowców jako alibi dla własnej bierności - mówi całkiem serio ważny polityk Platformy.
Stanisław Żelichowski przypomina, że to sama Platforma wchodząc na wieś obiecywała nie tykać KRUS. A Janusz Piechociński (skądinąd w lekkiej opozycji wobec Pawlaka) radzi ludowcom, aby załatwili ten problem sami - proponując rozwiązania ograniczające przywileje bogatych obszarników i nie rolników, zanim zrobią to inni. Nikomu się tu tak naprawdę nie śpieszy.
Po drugie ludowcy zawsze wybierali samorządowe sojusze ponad korzyści na samej górze. Przez lata wyciskali na Platformie silniejszą niż by to wynikało z arytmetyki władzę dla siebie we władzach województwa mazowieckiego kładąc rękę na ogromnych pieniądzach rozdzielanych na tym poziomie, a w zamian za to powściągali swoje ambicje w samym rządzie. Teraz będzie podobnie, tylko jeszcze bardziej. Sojusz z PO w praktycznie prawie wszystkich województwach gwarantują ludowcom silną podstawę dla egzystencji ich partii. Nie zaryzykują tego dla głupiej wojny.
Pawlak musi się ograniczać także i dlatego, że już w 2006 roku zdecydował: nigdy koalicji z PiS. Wiele razy w praktyce to mówił. Poczuł się wtedy dotknięty usunięciem z funkcji szefa sejmowej komisji samorządu, niektórzy twierdzili, że przyczyny są głębsze, że ludowca, dawnego szefa giełdy towarowej łączą z ważnymi ludźmi PO interesy. Dziś na dokładkę sam Jarosław Kaczyński nie garnie się zresztą do koalicji z kimkolwiek. Ale skoro tak, to ludowcy są skazani na Tuska.
Jedyna trwała konsekwencja tych wyborów dla PSL to umocnienie pozycji samego Pawlaka. Chyba nie musi się obawiać ani Janusza Piechocińskiego, który zarzucał mu brak pomysłów na pozyskanie miasta, ani nieco bardziej populistycznego Marka Sawickiego. Ale omawiając bilans tej koalicji, nauczmy się nie zwalać zbyt wielu rzeczy na ludowców (może poza polityką energetyczną, tu są zdecydowanie złym duchem). To jest polityka Platformy, tylko i jedynie Platformy.
Pawlak przed ponad rokiem odmówił Tuskowi ewentualnego przyjęcia funkcji premiera (gdyby szef PO został prezydentem). Dziś tego dylematu nie ma, prezydentem został kto inny. A Pawlak nadal uważa za szczyt mądrości nie wysuwanie się na pierwszy plan. Tak już
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/107786-promieniejacy-sukcesem-pawlak-nie-namaci-w-koalicji-bedzie-co-najwyzej-wygodnym-alibi-dla-po-ktora-i-tak-nie-robi-reform
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.