Zaproszenie Wojciecha Jaruzelskiego na posiedzenie Rady Bezpieczeństwa Narodowego niesie konsekwencje głównie dla polskiej polityki wewnętrznej. Tym, kogo to wydarzenie postawiło w dość trudnym położeniu jest Donald Tusk. Wbrew obiegowym opiniom PiS-owskiego elektoratu nie należy on chyba jednak do wielkich miłośników putinowskiej Rosji.
Chłopaki z polskich podwórek – a kimś takim jest polski premier – generalnie nie przepadają za „Ruskami" jako uosobieniem w ich oczach swoistego obciachu. Poza tym ludność kaszubska nie ma dobrych wspomnień jeśli chodzi o „wyzwalanie" Pomorza przez Armię Czerwoną. Dla chłopaków z polskich podwórek Jaruzelski to frajer i zdrajca, który dał się „Ruskom" złamać i szedł całe życie na ich pasku. Można i trzeba się z nim dogadywać – jeśli taka jest konieczność – z przyczyn taktycznych. Ale nie można jego hołubić, tak jak to robi polski prezydent.
Pojawienie się Jaruzelskiego na posiedzeniu RBN może się więc okazać niespodziewanym politycznym zwrotem. Tusk ma na głowie rosnący dług publiczny i inne kłopoty, z którymi boi się zmierzyć rząd, niechętny do podejmowania ryzyka w obliczu wyborów parlamentarnych.
Kolejna sprawa to konieczność utrzymania dotychczasowego dwubiegunowego układu, w ramach którego Jarosławowi Kaczyńskiemu przypadła rola wcielonego zła polskiej polityki – układ ten stanowi alibi dla bierności rządu. I wreszcie jest kwestia ośrodka prezydenckiego, który staje się siłą niezależną od ośrodka rządowego. Wokół Komorowskiego gromadzą się nie tylko czołowi politycy dawnej Unii Wolności, z którymi Tusk się prawie 10 lat temu rozstał, ale i postpeerelowskie środowiska nadające kierunek prezydenturze Lecha Wałęsy.
Obecna prorosyjska opcja Pałacu Prezydenckiego przypomina takie koncepcje jak NATO-bis hamujące integrację Polski z Zachodem. I zaproszenie Jaruzelskiego na posiedzenie RBN w sprawie stosunków polsko-rosyjskich jak najbardziej wpisuje się w ten trend. Tusk zaś być może jest politykiem proniemieckim, ale z pewnością nie prorosyjskim – posmoleńskie „ocieplenie" stosunków z Rosją to tylko taktyka na użytek polityki wewnętrznej, to ciąg dalszy wojny z PiS, ze szkodą rzecz jasna dla interesów kraju. Tak czy inaczej niewykluczone, że premier ma coraz bardziej dość nachalnego powracania do lat 90. ubiegłego wieku w wykonaniu Komorowskiego.
Jaką więc alternatywę ma Tusk? Tą alternatywą może się okazać... POPiS. Być może premierowi przyjdzie zacisnąć zęby i zacząć rozmawiać z Kaczyńskim jako potencjalnym sojusznikiem w walce z prorosyjskim lobby, a później może i w innych sprawach. To byłoby ogromne wyzwanie dla obu polityków, bo przecież i Kaczyński musiałby przełamać nagromadzone przez długi czas uprzedzenia i resentymenty. Każdy z nich musiałby skalkulować sobie, co mógłby na takim zwrocie zyskać, a co stracić. Ale są na świecie rzeczy, które się nie śniły nawet filozofom.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/107776-czy-jaruzelski-pogodzi-tuska-z-kaczynskim-sa-na-swiecie-rzeczy-ktore-sie-nie-snily-nawet-filozofom
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.