Forum Europejskie z Centrum Europejskiego Uniwersytetu Warszawskiego zorganizowało w Muzeum Powstania Warszawskiego ciekawą debatę ekonomistów, zatytułowaną „Polska w czasie kryzysu – zielona wyspa czy czerwony alarm?". Skład dyskutantów był zrównoważony i rozsądny: prof. Stanisław Gomułka, prof. Witold Orłowski, dr Robert Gwiazdowski i dr Wiktor Wojciechowski.
Ze wszystkich tych osób najciekawszy i najbardziej bezkompromisowy był – jak się łatwo domyślić – dr Gwiazdowski, prezydent Centrum im. Adama Smitha. Jako jedyny miał odwagę nie myśleć schematami, ale całkowicie poza nie wychodzić. Oto kilka interesujących wątków z jego wypowiedzi.
Stopy procentowe. Ich dotyczyła pierwsza tura wypowiedzi. Robert Gwiazdowski zauważył, że większość członków Rady Polityki Pieniężnej, których decyzje dotyczące stóp są tak szeroko komentowane, jest zwolennikami przystąpienia Polski do strefy euro. Nasze do niej wejście zaś musiałoby automatycznie oznaczać, że stracimy możliwość ustalania stóp procentowych na rzecz Europejskiego Banku Centralnego. Innymi słowy – członkowie RPP chcą się pozbyć instrumentu, który sami chętnie stosują i do którego ekonomiści przywiązują wielką wagę.
A gdy stopy będzie już dla nas ustalał EBC, to na jakim będą poziomie? I na jakim są dzisiaj? Korzystnym dla gospodarki greckiej, niemieckiej, włoskiej? Polskiej? A może na jakiejś średniej wysokości? Średniej, czyli niekorzystnej dla nikogo. A jeśli mogą być na jakimś średnim poziomie, to może wcale nie są takie istotne? Gwiazdowski przypomniał też, że w kilku krajach (np. w Japonii) dokonywano radykalnych obniżek stóp, co nie przynosiło praktycznie żadnego efektu.
Przymus płacenia na OFE. Wprowadzony w ramach reformy emerytalnej system miał skłonić ludzi do późniejszego przechodzenia na emeryturę, żeby więcej oszczędzić. Ale – wskazywał Gwiazdowski – najpóźniej przechodzą na emeryturę ludzie w krajach, gdzie systemu emerytalnego wcale nie ma lub jest bardzo ograniczony – np. w Chinach. Założenie, że system oparty na OFE kogokolwiek skłoni do takiego racjonalnego działania wydawało się opierać na kolejnym założeniu – o racjonalności obywateli. Jednak jak pogodzić to założenie z przekonaniem, że owej racjonalności nie mają na tyle, żeby oszczędzać dobrowolnie i trzeba ich do tego zmusić? Z jednej strony ocenia się ludzi jako wystarczająco racjonalnych, aby wybierali prezydenta i parlament, a z drugiej – jako nie dość racjonalnych, żeby zdecydować, czy chcą płacić na własne emerytury.
Wszystkie zabiegi, które przeprowadzono w związku z reformą, prowadziły w gruncie rzeczy do tego, żeby wprowadzić przymusowe wpłaty na OFE, czyli na prywatne fundusze inwestycyjne. W istocie był to sposób, aby obniżyć wypłaty, ale bez zwalania winy na państwo.
Kto zapłaci za OFE? W tej części Robert Gwiazdowski w klarownym, 10-minutowym wywodzie obnażył pustotę systemu emerytalnego.
Zaczął od przypomnienia, że po raz pierwszy wprowadziły go bismarckowskie Niemcy, tworząc w celu sfinansowania emerytur specjalny, niski podatek, płacony przez wszystkich – w przeciwieństwie do pierwszych podatków dochodowych. System był wydolny głównie dzięki temu, że wiek emerytalny ustalono na 70 lat, a średnia życia wynosiła lat 47.
Dziś oczywiście jest całkiem inaczej. Emerytury są finansowane z wywindowanej składki, która stanowi kolejny podatek, nałożony na pracę. Być może – twierdzi Gwiazdowski – należałoby rozważyć finansowanie tego systemu z innego źródła, choćby z wyższego VAT-u.
A jak radzą sobie OFE? Ustawowo są zobowiązane do przeznaczania większości swoich funduszy na zakup obligacji skarbu państwa. Skoro OFE kupują obligacje, to znaczy, że skarb państwa będzie musiał je kiedyś wykupić. Za co? To jasne – za pieniądze z naszych podatków. Zapłacimy zatem dwa razy: najpierw składkę, z której poprzez OFE finansowany jest dług publiczny państwa, a potem poprzez podatki – za spłatę tegoż długu.
Przedstawiciele OFE twierdzą, że przymus kupowania obligacji skarbowych osłabia ich efektywność. Gdyby jednak OFE nie były zobowiązane do kupowania obligacji rządu RP, ten musiałby je sprzedawać na wolnym rynku, za granicą, a to by oznaczało konieczność znaczącego podwyższenia ich oprocentowania. Czyli my, podatnicy, musielibyśmy następnie znacznie więcej zapłacić za ich wykupienie, gdy przyszedłby na to czas.
Może jednak opłacałoby się to uczestnikom OFE, skoro te mogłyby efektywniej zarządzać naszymi pieniędzmi? Ale w co OFE miałyby inwestować? Który rynek daje jakąkolwiek gwarancję, że za 30-40 lat dziś wpłacane pieniądze zostaną należycie pomnożone? Dzisiaj (i kiedykolwiek) – absolutnie żaden.
Jaka jest więc rada? Robert Gwiazdowski widzi jedną, uniwersalną: mieć dużo dzieci i dobrze je wychować, tak aby pomagały na starość. Jak wiadomo, wyjątkowo wiele dzieci przyszło na świat w następstwie wprowadzenia stanu wojennego. Tego powtarzać nie trzeba, gdyż podobny efekt mają wielkie awarie sieci energetycznych. Prezydent CAS przypomina prognozy, iż polska sieć przesyłowa w ciągu kilku lat stanie się całkowicie niewydolna, a więc będziemy mieli wiele wyłączeń prądu. W ten samoistny sposób może rozwiązać się problem systemu emerytalnego.
Zapis wideo debaty będzie wkrótce dostępny pod adresem http://wszechnica.org.pl/.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/107735-polska-w-czasie-kryzysu-zielona-wyspa-czy-czerwony-alarm-relacja-lukasza-warzechy-rysuje-krauze
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.