Najgorszy był w Fotoplastikonie czas ciszy wyborczej. Każdy pretekst wywoływał debatę personelu, tłumioną przez Szefową w poczuciu poszanowania prawa.
Sama sobie winna ta Szefowa.
Zarządziła malowanie toalety w duchu pracy pozytywnej oraz dla uśmiechu klientów, łatwego w odświeżonej wygódce, która zmierza do Europy. Pan Kazimierz – w dobrej przecież wierze – zaproponował zainstalowanie pisuarów, co odciążyłoby umywalki.
Żadnej polityki - wrzasnęła Szefowa. Jeszcze by czego – zwróć Pan uwagę na kontekst oraz koszta...
Pisuary przepadły. Powstał problem koloru ścian. Pan Rysio zaproponował kolory biały i niebieski z elementami pomarańczowego z argumentacją, że niebieski odstraszać będzie muchy.
Może jeszcze więcej kolorów tęczy
– syknęła Pani Helenka – nawiązując do upodobań Pana Rysia. Zasugerowała kolor różowy dla przypomnienia walki z rakiem piersi. Pan Stanisław zareagował ostro i zasygnalizował problem raka wątroby oraz brak stosownego koloru dla walki z tymże, co zakłóca równość walki oraz płci. Pomrukiwano po kątach. Pojawiły się głosy, żeby lesbijki wyszły za gejów – jak Pan Bóg przykazał - co naprawdę już rozwścieczyło Szefową, która w drodze do Europy wyprzedziła jednak personel i takich głupot nie toleruje.
Nie róbmy polityki – budujmy mosty
- wskazała mentorsko i dodała, że jak widać z mostów w Fotoplastikonie nici, to przynajmniej pomalujmy łazienkę.
To może przeczyścić kibel
– przymilnie zapytał Pan Stasio, jak zwykle praktyczny i znany jako zwolennik pracy organicznej.
Dość brudów
– zawyrokował Szef, nie będziemy wywlekać ich na światło dzienne. Stanęło na tym, by toaletę pomalować na czerwono z białą lamperią. Nie odwrotnie, a po indonezyjsku, żeby się nie kojarzyło, ewentualnie z kotylionami, dodawanymi do papieru.
Nowy pracownik zaproponował, by pomieszczeniu nadać nazwę „sala prezydencka", ale ofuknięto go z przypomnieniem, że jest już plan niebanalnego nazwania całego obiektu „Pan President", dlka podkreślenia związków z Europą oraz Panem Prezydentem.
Gdy personel kończył już malowanie, Pan Kazimierz spytał szefową – dlaczego hasło nie róbmy polityki – budujmy mosty, nie brzmi – budujmy stocznie, dla przykładu.
Bo są zbudowane - odwarknął Pan Rysio, z aprobatą Szefowej.
To może rozbudujmy, skoro zbudowane.
Nie róbmy polityki, stocznie są zamknięte, bo są zbudowane i nie trzeba filozofować.
To może – nie róbmy polityki – budujmy statki -
brnął Pan Kazimierz.
Pan jesteś idiotą, panie Kazimierzu
– zawyrokował Szef, wyraźnie zirytowany.
Raczej faszystą
- szepnął Pan Kazimierz i zapadł w milczenie, zgodnie z hasłem ciszy wyborczej.
Zapamiętano mu to. Gdy cisza się skończyła i ukazały wyniki, Szefowa rozłożyła tajne ankiety personelu z preferencjami wyborczymi i okazało się, że było więcej zdrajców, którzy na szwank wystawili meldunki Szefowej przesłane do centrali.
Ludziom nie można wierzyć
– zimno stwierdziła Szefowa, co powszechnie odebrano jako zapowiedź zmian personalnych.
Spokojnie kochanie- nie wiadomo, co będzie z następnymi wyborami –
rozważnie zauważył Szef, co uratowało Pana Kazimierza oraz, jak się okazało, Pana Rysia, który - choć gej - głosował na faszystów, słusznie zauważając, że w Warszawie mostu nie wybudowano oraz przez złudną sympatię dla kawalerów.
Niewesoło było po ogłoszeniu wyników.
Oto z Łodzi przybył wysłannik – Pan Jurek, który negocjował tam z przyszłymi wygranymi otwarcie filii. Drżącym ze wzruszenia głosem opowiadał, że było tam czterech poważnych kandydatów. Dwóch z tak zwanej prawicy. Za nic nie chcieli się pogodzić i startowali osobno. W sumie zdobyli najwięcej głosów . Gdyby był jeden, to by wygrał. A tak wygrała kandydatka wspierana przez trzech ministrów, w tym jedną koleżankę, która przybyła i pochwaliła koleżankę, ani słowa nie mówiąc o dwóch pozostałych ministrach, którzy wspierali resortowo i partyjnie w godzinach pracy.
Na tym wszystkim skorzystał kandydat lewych, który był drugi zamiast być trzecim, gdyby prawica była mądra. Mądrości nie było, więc szef drugiego okrzyknął to jako zwycięstwo. Zwykle tak bywa, że zwycięstwo jest pochodną klęski, która jest skutkiem głupoty.
Nie będzie więc filii, przynajmniej do następnych wyborów.
Wszystko wyjaśnił , także załodze Fotoplastikonu, marszałek wszystkich posłów, którzy są reprezentantami Narodu. Wskazał, że wybraliśmy nową Polskę, która jest uśmiechnięta i nie odwrócona plecami do ludzi i jest to wyraz poparcia dla Pana Prezydenta oraz trzyletnich rządów Pana Premiera. Postawiło to pytanie – o kim w liczbie mnogiej mówił Pan Marszałek – tym razem już w imieniu wszystkich obywateli , więc nie wiadomo, kto jest odwrócony plecami do ludzi, skoro wszyscy wybrali uśmiech.
Rozrysowując to jako rebus uważni analitycy stanęliby przed poważnym problemem.
Takich w Fotoplastikonie się nie rozwiązuje, więc pojawiły się interpretacje alkoholowe, a także pogląd Pani Helenki, że jak do uśmiechu wybrali Schetynę, to widać dobrze nie jest .
Takie były zgubne skutki ciszy wyborczej w Fotoplastikonie oraz w telewizji.
Człowiek przez to nie wie, jak ma być i rodzą się upiory.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/107684-na-szczescie-juz-po-tej-nieznosnej-ciszy-wyborczej-w-fotoplastikonie
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.