Dziś wstydzę się, że mieszkam w Olsztynie. Czesław Małkowski wygrywa i walczy dalej

Odwołany 2 lata temu z urzędu prezydenta Olsztyna, podejrzany o gwałt i molestowanie urzędniczki, były komunistyczny cenzor, wygrał niespodziewanie pierwszą turę wyborców prezydenckich w stolicy Warmii i Mazur. Albo kondycja moralna olsztynian jest tak niska, albo mamy już do czynienia z mediokracją.

Przedwyborcze sondaże pokazywały, że Andrzej Małkowski zajmuje drugie miejsce  w wyścigu do Ratusza. Był to i tak bardzo wysoki wynik, pamiętając jak człowiek ten skompromitował Olsztyn.  Okazało się jednak, że Małkowski był w sondażach niedoszacowany bowiem olsztynianie wstydzili się przyznać, że na niego głosują. Nie wstydzili się postawić jednak x w kratce przy jego nazwisku.

Gdy wybuchła „seksafera" Małkowski przed kamerami ogólnopolskich stacji kłamał, że nie utrzymywał z kobietą, którą według prokuratury zgwałcił,  kontaktów seksualnych. Dziś twierdzi, że mamy do czynienia ze sprawą a la Bill Clinton.  Już samo to kluczenie w normalnym kraju usunęłoby na stałe polityka ze sceny. Jednak nie w III RP. Trudno jest mieć oczywiście pretensję o brak prawdomówności do człowieka, który  nie widzi nic złego w byciu komunistycznym cenzorem prześladującym Kościół katolicki.

Zresztą stanowisko takie mógł sprawować tylko karzeł moralny i cwaniaczek wyjęty żywcem z Alternatyw 4, który po upadku komunizmu szybko przefarbował się na socjaldemokratę paradując na dodatek z różańcami by wkupić się w łaskę Kościoła (co mu się notabene udało, ale wspieranie przez niektórych księży byłych komunistów jest tematem na oddzielny tekst).  „Czerwony Casanova", gdy jego panią była PZPR, potrafił cenzurować Św. Tomasza z Akwinu i Jana Pawła II-go (na którego się w III RP niejednokrotnie powoływał).    Kiedy w latach 80. redakcja „Posłańca Warmińskiego" zorganizowała Tydzień Kultury Chrześcijańskiej, wielu dziennikarzy trafiło do aresztu. Redaktor naczelny pisma, ks. Benedykt Przeracki, po jednym z przesłuchań na SB trafił do szpitala z zawałem serca. Małkowski jednak nie czuje się winny. W jednym z wywiadów, którego udzielił już w III RP, powiedział, że wiele tekstów ukazało się w „Posłańcu"...  właśnie dzięki niemu.  Taka bezczelność nie jest, rzecz jasna, niczym zaskakującym dla kraju postkomunistycznego i postkolonialnego, ba jest nawet jego nieodłącznym elementem.

Przez lata lokalni dziennikarze jedli z ręki olsztyńskiemu  politykowi. Nie będę tego szerzej opisywał, bo zrobił to doskonale w „Rzeczpospolitej"  Mariusz Kowalewski i sam już o tym pisałem w "Gazecie Polskiej" . Za przykład niech posłuży artykuł (a raczej ulotka wyborcza)  Elżbiety Mierzyńskiej „Wigilie to skarb", który pojawił się w czymś co kiedyś było katolickim  „Posłańcem Warmińskim", a stało się na jakiś czas „Posłańcem Prezydenckim".

Jeżeli tak łatwo zapomina się (pamiętajmy, że mieszkańcy Olsztyna odwołali Małkowskiego z urzędu prezydenta, a więc uwierzyli w jego winę) kompromitujące taśmy, na których słychać maniaka seksualnego, który lubi zabawiać się na wieży Ratusza, kłamstwa na temat relacji seksualnych z osobą, która oskarża go o gwałt i wyrzuca się do kosza wszystkie  dowody jakie przedstawiła „Rzeczpospolita", to można zadać sobie dwa pytania.  Czy olsztynianie są tak niedojrzali, że dali się nabrać się na słowa Małkowskiego o jego niewinności zaś świadomość życia publicznego jest tak niska, że olsztynianie myślą ,że człowiek ten został uniewinniony bo przestała o nim mówić telewizja? Czy ludzie nie rozróżniają wyroku uniewinniającego za afery gospodarcze od toczącej się sprawy za gwałt na ciężarnej kobiecie?

A może jednak chodzi o to, że w społeczeństwie istnieje przyzwolenie na molestowanie seksualne i nawet gwałt? Zaczynam powoli rozumieć feministki i  olsztyńską Radę ds. równouprawnienia, której istnienie będzie miało sens jeżeli  „czerwony Casanova" wygra drugą turę wyborów.  Mam nadzieję, że jednak do tego nie dojdzie i wyborcy PO, PiS zagłosują w II turze masowo na jego kontrkandydata i obecnego prezydenta miasta Piotra Grzymowicza. Nie potrzeba nam kolejnej kompromitacji, którą już jest druzgocąca przegrana Jerzego Szmita ( PiS) i posła Janusza Cichonia ( PO) z Małkowskim.

Jeden z czołowych polskich dziennikarzy i mój serdeczny przyjaciel zawsze gdy do mnie dzwonie mówi:  „czołem miastu polskiej hańby". Dziś jego słowa nabierają realnego sensu.

Autor

Wesprzyj patriotyczne media wPolsce24.tv Wesprzyj patriotyczne media wPolsce24.tv Wesprzyj patriotyczne media wPolsce24.tv

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych