To się Lechowi Kaczyńskiemu po prostu należało
– mówił w czasie promocji książki „Lech Kaczyński-ostatni wywiad" jej autor, Łukasz Warzecha (na zdjęciu), tłumacząc, dlaczego pomimo tragicznej śmierci prezydenta zdecydował się opublikować przerwany smoleńską katastrofą wywiad z nim. Przyznał też, że gdyby śp. Lech Kaczyński żył, zapewne pewne rzeczy by w procesie autoryzacji, jak to zwykle czynią politycy, wyrzucił.
Profesor Antoni Dudek, politolog i historyk obecny na promocji, ocenia, że z rozmowy prowadzonej przez redaktora Warzechę wyłania się postać jak na polską polityką wyjątkowa szczera.
Większość polityków by pewnych rzeczy tak szczerze w książce nie powiedziała, a on to zrobił i to ze świadomością nadchodzącej kampanii. To są opinie, które by mu tych wyborów wygrać nie pomogły. I za to żywię do Lecha Kaczyńskiego ogromny szacunek. To zresztą charakterystyczne, że ani po Aleksandrze Kwaśniewskim ani po Lechu Wałęsie takie świadectwo nie pozostało, chociaż minęło już sporo czasów od zakończenia ich prezydentur. Tak, szczerość to największa wartość tej książki.
Zdaniem Antoniego Dudka ważnym stwierdzeniem jest na przykład opinia Lecha Kaczyńskiego, że wiosną 2006 roku (słynny spór o budżet) trzeba było jednak doprowadzić do przedterminowych wyborów, a nie decydować się na koalicję z Samoobroną i LPR. Profesor, który jest już po lekturze książki, podkreśla, że nie jest to rozmowa na kolanach, a Łukasz Warzecha w wielu wypadkach z prezydentem polemizuje, ma własne zdanie.
Prowadzący spotkanie red. Igor Janke zapytał uczestników promocji jaki prezydent wyłania się z tej rozmowy. Dudek odpowiedział:
Niesłychanie lojalny wobec współpracowników, co czasem mu zresztą szkodziło. Formułował często celne diagnozy, ale miał problemy ze sformułowaniem dobrej terapii.
Na co drugiej, trzeciej stronie wraca w tej rozmowie pytanie o rzeczywisty potencjał państwa polskiego. Prezydent udziela odpowiedzi niespójnej. Z jednej strony mówi, ze państwo jest w dramatycznym stanie, a z drugiej - formułuje maksymalistyczne postulaty w dziedzinie polityki zagranicznej. No więc ja pytam - jak grać o wysokie stawki za granicą skoro jesteśmy tak słabi? Dobrze, że Lech Kaczyński stawia to pytanie, ale tak naprawdę nas z nim zostawia.
Autor książki, Łukasz Warzecha, precyzyjnie odpowiada na pytanie co zostanie po tej, tak tragicznie przerwanej, prezydenturze:
Polityka zagraniczna. Trochę się zgadzam, że środki mamy małe, ale polityka minimalistyczna też nie jest dobra. Mamy duży potencjał, więc postawmy sobie dalekosiężne cele, a po drodze osiągajmy małe rzeczy. Ale osiągajmy, walczmy, próbujmy. Druga rzecz to polityka pamięci, zwana też polityką historyczną, czyli wyrównywanie pewnych niesprawiedliwości z przeszłości - to jest drugi bardzo ważny wątek tej prezydentury.
Obecny na spotkaniu prezes PiS Jarosław Kaczyński, brat śp. Lecha Kaczyńskiego, odniósł się do obu tych wątków:
Jeżeli osoba nowa próbuje się rozepchnąć w towarzystwie, to budzi to sprzeciw. I myśmy sie rozpychali - to wywoływało w Niemczech furię prasy, rozliczne reakcje w świecie dyplomatycznym. Minister Fotyga musiała to niejednokrotnie przeżywać, kiedy na przykład w czasie negocjacji traktatu lizbońskiego okazało się, że wygrywamy. Większość jej kolegów ministrów z innych krajów wtedy niemal gryzła - bo nasz sukces odbierali jako swoje upokorzenie.
Ale dzięki zabiegom prezydenta Kaczyńskiego państwo, któremu przyznawano dotąd rolę ucznia jednej z pierwszych klas, nagle znalazło się w klasie znacznie wyższej. Także dzięki osobistym talentom prezydenta, którego zdolność tworzenia koalicji była bardzo duża, o czym pisano nawet w pewnych poufnych dokumentach wytwarzanych za granicą na nasz temat.
Co do potencjału Polski, to nasz pomysł był następujący: Budujmy dobre relacje na Wschodzie, to wykorzystujemy do podniesienia naszej pozycji w Unii Europejskiej. Jednocześnie wzmacniamy relacje ze Stanami Zjednoczonymi, budujemy dobre stosunki z diasporą żydowską na świecie i z Izraelem. I z tej pozycji rozmawiajmy z Rosją. Wcześniej pokazując, ze mamy odwagę twardo powiedzieć nie, jak choćby w tak zwanym sporze o mięso. Chociaż tak naprawdę wcale nie chodziło o mięso (i tak było sprzedawane do Rosji, tyle, że okrężną drogą), ale o status Polski. Rosja nie może nas traktować jakby nas nie było. I to przynosiło efekt, nawet kanclerz Angela Merkel musiała nas bronić. I Rosjanie naprawdę wtedy pisali w swoich notach z wielkim gniewem, że ogon macha psem, to znaczy, że polska macha Unią Europejską.
I to wszystko nie jest sprzeczne z tym co powiedział profesor Dudek, że prezydent rzeczywiście rozpoznawał stan naszego państwa jako zły. Brał na siebie część tych zadań.
Kiedy Marcinkiewicz podchodził do sprawy likwidacji WSI jak pies do jeża, przejął to osobiście i przeprowadził.
Sporo emocji w czasie spotkania budziła kwestia czy Lech Kaczyński mógł lepiej wypadać w mediach, czy mógł podjąć z nimi skuteczniejszą grę, pomimo, że w większości były mu niezwykle wrogie.
Rozumiem moralny, wewnętrzny, etyczny sprzeciw Lecha Kaczyńskiego przeciw fałszowaniu rzeczywistości i niezgodę na grę z mediami. Ale z politycznego punktu widzenia był to błąd.
Spotykał się też z dziennikarzami, których trudno było podejrzewać o sympatię do niego. Potrafił grać z mediami, ale nie chciał. Po ludzku rozumiem, z punktu widzenia technologii politycznej podkreślam - w mojej ocenie był to błąd
- mówił Łukasz Warzecha. Ale wiele głosów z sali brzmiało sceptycznie wobec tej tezy, podkreślając fiasko kilku takich prób.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/107534-co-zostalo-po-prezydenturze-sp-lecha-kaczynskiego-po-promocji-ostatniego-wywiadu
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.