Agenci w PiS! Kiedy spór sięga bruku. "Nazywanie go "ruskim agentem" to brzydka potwarz"

Portal TVP Info, a w ślad za nim portal Niezależna.pl podał w tonie sensacji informację, że dwaj europosłowie, którzy właśnie wychodzą z PiS, zjedli niedawno kolację z szefem ukraińskich służb specjalnych Walerijem Choroszkowskim. Do tego newsa dorzucono mimochodem przypomnienie: to Choroszkowski  podjął niedawno decyzję korzystną dla rosyjskich agentów na Krymie.

I natychmiast posypały się insynuacyjne komentarze. Niedawno noszony na rękach przez prawicowych internautów - między innymi za aktywność na kierunku ukraińskim - poseł Kowal jest teraz nazywany przez część z nich "rosyjskim agentem". Takoż Kamiński, współtwórca czterech kolejnych kampanii wyborczych PiS. Naturalnie to wszystko nakłada się na ogólną "debatę" o dokonującym się na naszych oczach rozłamie w tej partii. Kluzik-Rostkowska, niedawno ulubienica Prezesa, Jakubiak, niedawno ulubienica zmarłego prezydenta, a także kilku prominentnych polityków PiS to "śpiochy". Emisariusze w najlepszym razie PO, w najgorszym służb specjalnych czy po prostu układu.

Zacznijmy od feralnej kolacji. Kowal i Kamiński biesiadowali w towarzystwie kilkunastu innych eurodeputowanych z różnych krajów, pod auspicjami ambasadora Ukrainy przy Unii. Takich imprez odbywa się w Brukseli i Strasburgu setki, a  Choroszkowski to skądinąd dawny minister w pomarańczowej prozachodniej ekipie Julii Tymoszenko. W wersji portali Kowal i Kamiński siedzieli w jakiejś brudnej norze i cichcem w sześć oczu spiskowali z ukraińsko-rosyjskim ubekiem. Ale idźmy dalej, bo sprawa ma swój międzynarodowy kontekst.

Kamińskiemu zarzuca się, że zablokował uchwałę piętnującą obecne nachylone ku Rosji władze Ukrainy za nadużycia przy okazji wyborów samorządowych. Ci co nadużycia piętnowali, przedstawiają się jako obrońcy dawnej  prozachodniej Ukrainy.  Jeden taki obrońca się nawet ujawnił. Zbigniew Ziobro jako europoseł zabrał głos minutowym wystąpieniu na końcu posiedzenia i żądał aby rezolucję głosować.

Pozornie wszystko się zgadza: ci co chcieli rezolucji, kontynuują politykę wschodnią Giedroycia. Ci co blokowali, jak Kamiński, to obrzydliwi rusofile. Ale sprawa się komplikuje. Inicjatorami uchwały byli niemieccy eurodeputowani z CDU. Proponujący zablokowanie drogi Ukrainy do Unii, a nawet restrykcje wizowe. Robili to w dzień spotkania Merkel z Putinem. Michał Kamiński spytał niemieckiego autora uchwały, czy Rosja nie narusza praw człowieka i czy jej także będą grozić restrykcje. Nie usłyszał odpowiedzi.

Gdy się temu bliżej przyjrzeć, polityka blokowania marszu Ukrainy na zachód jest na rękę Rosjanom. I nieprzypadkowo państwem, które to promuje,  są Niemcy. Naturalnie osłanianie ekipy Janukowycza, który w 2004 roku próbował sfałszować wybory, ma w sobie coś dwuznacznego. Ale jego wspólne z Niemcami izolowanie od świata to z kolei prezent dla Kremla. Kto tu jest prozachodni, a kto prorosyjski?

W normalnych warunkach byłby to ciekawy spór polityczny. Ale stał się narzędziem insynuacji zwróconych do wewnątrz Polski. Nie znam bardziej oddanego sprawie stosunków polsko-ukraińskich polityka niż Paweł Kowal. Nazywanie go "ruskim agentem" to brzydka potwarz. To nota bene Platforma Obywatelska namawia nas do izolacji od obecnej Ukrainy, bo brzydka, brudna i dzika.

Na koniec uwaga bardziej ogólna. Można witać ludzi odchodzących z PiS z nadzieją. I można ich krytykować. Ja uważam obecną linię polityczną Jarosława Kaczyńskiego za jałową. Ale boję się, że nowa formacja będzie bardziej produktem marketingu niż poważnej myśli politycznej.

Ale nie mieszajmy tego sporu z obłędnymi spiskowymi teoriami. I nie dawajmy się podpuszczać jednym politykom przeciw innym. Ja akurat tych zarzutów nie łączę w ogóle z Kaczyńskim. Ale czy inni eurodeputowani z PiS  nie mieli nic wspólnego z wpuszczeniem tej historii do mediów jako sensacji? Możemy się tego tylko domyślać.

A jeśli ktoś ma taką łatwość w obrzucaniu innych inwektywami, niech się potem nie dziwi, że Wprost daje okładkę porównującą czystki  w partii do czystek stalinowskich. Przecież to Stalin przekonywał Rosjan, że czołowi dygnitarze i weterani WKPb mogli się nagle z dnia na dzień okazywać wrogami ludu i imperialistycznymi agentami. Gdyby Kaczyński działał przez lata w otoczeniu śpiochów i rosyjskich agentów byłby bardzo kiepskim, manipulowanym przez innych politykiem. A nie był.

Jeszcze wczoraj ci "agenci" byli przez wielu tych samych ludzi wychwalani pod niebiosy. Takie strącanie z ołtarzy kojarzy mi się z kulturą polityczną najmniej sympatycznych epok i systemów.

 

 

 

Autor

Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych