Pierwsze wystąpienie Bronisława Komorowskiego jako prezydenta z okazji Święta Niepodległości zasługuje z pewnością na uwagę. W pewnym sensie to przemówienie programowe. Co w nim ciekawego i wartego odnotowania? Poza znaną już dobrze, specyficzną stylistyką głowy państwa - kilka wątków:
(...) Kształtowanie tego państwa to była nie tylko walka na frontach. To było budowanie sprawnych instytucji, wprowadzanie nowoczesnego porządku administracyjnego, spajanie rozerwanej na części przez zaborców Polski w jedną całość. I to się nam udało. To się udało II Rzeczypospolitej. Było to możliwe m.in. dlatego, że w pierwszych latach II Rzeczpospolitej jej ojcowie-założyciele potrafili ze sobą współpracować. Odłożyli na bok osobiste urazy i antypatie. Poskromili partyjne egoizmy. Kierowali się narodowym interesem i polską racją stanu. Podający sobie ręce w służbie dla Rzeczypospolitej dwaj wielcy adwersarze – Józef Piłsudski i Roman Dmowski – są najlepszym potwierdzeniem hasła, że tylko zgoda buduje i że tylko ona winna być natchnieniem dla tych, dla których Polska jest najważniejsza. Ten wielki, zgodny wysiłek trudnych lat budowy suwerennej Drugiej Rzeczypospolitej powinien być drogowskazem dla nas, jakim szlakiem dzisiaj podążać, by najlepiej służyć Polsce i Polakom.
Prezydent ma rację. "Zgoda buduje i tylko ona winna być natchnieniem dla tych, dla których Polska jest najważniejsza". Pytanie tylko, dlaczego wezwanie do zgody następuje dopiero teraz, gdy obóz restauracji III RP ma już wszystko, naprawdę wszystko? Gdy ŻADNA znaczniejsza instytucja nie pozostaje poza jego kontrolą? Chodzi o zgodę, czy też o kapitulację IV RP?
I jeszcze jedno. Prezydent wskazuje na dobre przykłady współpracy ("podający sobie ręce wielcy adwersarze – Józef Piłsudski i Roman Dmowski") ale zapomina, że żaden z tych dwóch polityków nie zastosował wobec drugiego przemysłu pogardy. Owszem, walczyli, często ostro, ale jednak nie pozbawiali się wzajemnie godności, nie nasyłali na siebie Palikotów, nie odmawiali podstawowych uprawnień (samolot do Brukseli). Wreszcie, nie przepraszali się "eksperymentalnie". Idźmy dalej:
Czyż wtedy, 21 lat temu, nie cieszyliśmy się tak samo, jak nasi przodkowie w 1918 roku? Czy nie cieszyliśmy się, gdy nasze państwo znów przybrało dostojne imię Rzeczypospolitej Polskiej, gdy biały orzeł znów przywdział królewską koronę? Tak, cieszyliśmy się i byliśmy dumni! Bo mamy prawo być dumni z odzyskanej, wolnej ojczyzny.
Jednak nie cieszyliśmy się tak samo jak w roku 1918. Bo Okrągły Stół rozmył odpowiedzialność za pół wieku komuny, zabił fundamentalne w dziejach Polski rozróżnienie na tych, co służą ojczyźnie i na tych, co kolaborują. Bo część elit solidarnościowych porzuciła niepotrzebne już masy, i uznała, że największym zagrożeniem dla wolnej Polski są Polacy, a najlepszymi sojusznikami są Urban, Kiszczak i Jaruzelski.
Dziś Rzeczpospolita nie musi drżeć o swoją suwerenność, z niepokojem spoglądać na swoje granice, tak jak jej poprzedniczka w okresie międzywojennym. Naszymi sojusznikami są największe, najstabilniejsze demokracje świata. Ze wszystkimi sąsiadami prowadzimy dialog. Z wieloma spośród nich mamy nienaganne, przyjacielskie relacje.
Mamy tylko nadzieję, że w kręgu wewnętrznym polskie władze nie są aż tak naiwne, by tak literalnie traktować papierowe gwarancje. Mamy nadzieję, że wiedzą, jak błyskawicznie mogą się zmienić nastroje wokół Polski. I że znają pojęcie "soft power", za pomocą której mocarstwa osiągają dziś podobne cele co kiedyś za pomocą wojska.
Wszyscy też pamiętamy te dowody życzliwości, które spotkały nas i naszą ojczyznę w chwilach żałoby po katastrofie smoleńskiej, kiedy z całej Europy, z całego świat płynęły zapewnienia: Polacy, w dniu śmierci Prezydenta i tak wielu ważnych osobistości życia publicznego nie jesteście sami!
Nazwisko Lecha Kaczyńskiego jednak nie padło. Podczas pierwszego Święta Niepodległości po Smoleńsku!!! Dlaczego władza, która ma wszystko, tak bardzo boi się wspomnienia po tym rzekomo nieudacznym i niepopularnym prezydencie!
No i co klasa następcy to jednak klasa!
(...) Radujmy się Polską – tą współczesną, tą naszą, tą wspólną. Klejnot niepodległości, który odzyskaliśmy ponownie 21 lat temu, na pewno wymaga jeszcze oszlifowania. Ale za nic, za żadną cenę, nie wolno nam go zagubić w swarach!
To jasne, że nie jesteśmy identyczni, że różnimy się pod wieloma wzgledami. Mamy i będziemy mieć różne poglądy polityczne i odmienne wyobrażenia, jak rozwiązywać konkretne, polskie sprawy. Różnorodność jest normalnością. Różnorodność jest wartością. Jest nieodłączną cechą demokracji. Ważne jest jednak, by wielobarwność poglądów i wyobrażeń o polskiej pomyślności, o polskich sprawach nie zamieniła się w piekło wojny polsko-polskiej, która niczego nie potrafi zbudować, a może bardzo wiele zniszczyć.
"Różnorodność jest normalnością. Różnorodność jest wartością. Jest nieodłączną cechą demokracji" - mówi Bronisław Komorowski. Dlaczego wobec tego w mediach nie ma już pluralizmu? Dlaczego wszystkie stacje radiowe i telewizyjne (poza niszowymi) mówią to samo? Dlaczego ściga się - niczym Putin Czeczeńców - wszystkich dziennikarzy, którzy myślą inaczej niż przyjaciele obozu rządzącego?
Dlatego dyskutujmy, dlatego spierajmy się. Mądry spór jest solą demokracji, jest naturą jej dnia codziennego. Ale niech przedmiotem naszych polskich debat będzie przyszłość naszego kraju i społeczeństwa. Niech przedmiotem tych sporów będzie kwestia unowocześniania i konkurencyjności polskiej gospodarki. Niech będzie nim edukacja uskrzydlająca talenty polskiej młodzieży. Niech będzie budowanie społeczeństwa obywatelskiego. Niech będzie uzdrowienie finansów publicznych. Stworzenie wydajnego i skutecznego systemu ochrony zdrowia. Niech będzie wreszcie: skuteczne zabezpieczenie milionów obywateli na jesień ich życia.
A, to już rozumiemy. Spierać można się o szczegóły, a nie o większe wizje i projekty polityczne. Czyli tak jak za PRL-u, gdy o szczegóły też można się było spierać. Nie można było natomiast kwestionować ogólnie słusznej linii rozwoju. Dziękujemy, że wreszcie słyszymy to tak jasno.
Bo niepodległość to nie jest jednorazowe wydarzenie, dekret czy stronica z podręcznika historii. Niepodległość to wyraz naszej woli. To odpowiedź na pytanie: jakimi chcemy być Polakami. Niech każdy z nas w tym wielkim i wspólnie malowanym obrazie, jakim jest Rzeczpospolita, postawi swój choćby drobny, ale jasny akcent. A wtedy ten obraz – za rok, gdy się tu znów spotkamy – zajaśnieje jeszcze piękniejszym blaskiem starej, pięknej Rzeczpospolitej.
To dlaczego obecna władza zabija nauczanie historii w szkołach? Dlaczego spycha młodzież w objęcia owsiakowej bylejakości? Dlaczego wspiera i okadza "idoli", którzy otwarcie wsadzają polską flagę w ekskrementy?
"A wtedy ten obraz – za rok, gdy się tu znów spotkamy – zajaśnieje jeszcze piękniejszym blaskiem starej, pięknej Rzeczpospolitej" - kończy prezydent. Pełna zgoda, kiedyś zajaśnieje.
Pewnie nie za rok, ale kiedyś tak.
Pat
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/107303-dlaczego-wladza-ktora-ma-wszystko-tak-bardzo-unika-wspomnienia-o-prezydencie-kaczynskim-nawet-11-listopada
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.