Jednym z częstych zarzutów czynionych Jarosławowi Kaczyńskiemu w związku z nieformalnym sojuszem, jaki łączy go z ojcem Tadeuszem Rydzykiem jest niekonsekwencja. Prezesowi PiS wypomina się przeszłość – czasy, kiedy pod adresem Radia Maryja wysuwał sugestie, iż rozgłośnia ta stanowi rosyjską agenturę wpływu. Teraz były premier już tego wątku nie porusza.
Jeśli nawet Kaczyński w latach 90. miał rację (bo ostatecznie tego nie dowiódł), to zmianę jego relacji z ojcem Rydzykiem jak najbardziej można wytłumaczyć. Aby zrozumieć o co chodzi warto się posłużyć przykładami z krajów ościennych.
Aleksander Łukaszenko od początku swojej prezydentury uchodził za polityka prokremlowskiego. W ciągu minionych kilku lat ten stan rzeczy zaczął się jednak zmieniać. Dość precyzyjnie sprawę wyjaśnia Jarosław Romańczuk, opozycyjny kandydat w grudniowych wyborach prezydenckich na Białorusi, w rozmowie, jaką z nim przeprowadziłem na łamach listopadowego numeru „Europy" (dodatku do „Newsweeka").
Zdaniem Romańczuka,
Łukaszenko przestał uchodzić za polityka prokremlowskiego, ponieważ wszedł w stan zimnej wojny z Putinem i Miedwiediewem. Ale nadal jest politykiem promoskiewskim. Łączą go interesy z rosyjskimi oligarchami. Chce korzystać z rosyjskiego rynku, z rosyjskich zasobów energetycznych za pośrednictwem kontaktów, które nie są jeszcze dla niego spalone. Sprawą otwartą pozostaje to, czy Putin i Miedwiediew te kontakty mu zablokują. [...] Łukaszenko [...] całą karierę polityczną poświęcił integracji Białorusi z Rosją. Tym samym – jak dziś to widzimy – popełnił duży błąd, bo ostatecznie znalazł się w ślepej uliczce i samoizolacji.
Romańczuk uważa, że do rosyjskich sprzymierzeńców białoruskiego prezydenta należą żyjący na uchodźstwie oligarcha Borys Bierezowski („Ponoć w Mińsku bywa częściej niż w Londynie"), partia komunistyczna Giennadija Ziuganowa („stanowi koncesjonowaną opozycję"), zdymisjonowany niedawno mer Moskwy Jurij Łużkow, kręgi cerkiewne i wojskowe oraz grupy szowinistyczne postulujące zjednoczenie narodów słowiańskich.
Tak więc przetasowania w łonie rosyjskiej elity politycznej mogą skutkować przetasowaniami w łonie rosyjskiej agentury wpływu. Dlatego warto jeszcze przypomnieć artykuł Józefa Darskiego „Rosja: powrót 'gospodarza'" („Arcana", 6/2003). Autor analizuje w nim między innymi przyczyny wszczęcia siedem lat temu procedury impeachmentu wobec ówczesnego prezydenta Litwy Rolandasa Paksasa, który formalnie rzecz biorąc został oskarżony o działania niekonstytucyjne. Z tekstu wynika, że Paksas obsługiwał interesy koncernu Jukos. Gdy szef tej firmy Michaił Chodorkowski został aresztowany, w Rosji zmieniał się układ sił. Litewski prezydent stracił więc swoich rosyjskich protektorów i musiał odejść.
Być może w takim właśnie kontekście trzeba interpretować opinie Jarosława Kaczyńskiego o Radiu Maryja, jakie wygłaszał na łamach „Gazety Polskiej" w latach 90. I nie należy się dziwić, że dziś „GP" i media ojca Rydzyka stanowią razem bastion „rusofobicznego" posmoleńskiego dziennikarstwa śledczego.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/107297-radio-maryja-a-kwestia-rosyjska
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.