Grzybowska: Kotylion w remizie strażackiej. Rysuje Zawistowski

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Rys. Rafał Zawistowski, "RIDERS"
Rys. Rafał Zawistowski, "RIDERS"

Z samego rana powitały mnie w Dniu Niepodległości kotyliony. Biało - czerwone, przypięte do bluzek i marynarek prezenterek oraz prezenterów telewizji publicznej TVP Info. Wzruszyłam się do łez i doznałam skoku patriotycznej adrenaliny. Okazało się, że prezydent Komorowski, jego małżonka i przedszkolna dziatwa wykonała tych precjozów za mało, bo nie starczyło ich dla prezenterów TVN 24, a jeden z nich pracował na codziennym luzie, odziany w rozpiętą pod szyją sportową koszulę. Z samego rana wywiesiłam, jak zawsze w narodowe święta, flagę, podobnie jak moi sąsiedzi z osiedla. Nie zauważyłam, by na jakimkolwiek domu czy choćby płocie dyndały kotyliony, co wydało mi się sprzeczne z nastrojem panującym w naszych elitach. W przeddzień święta w owe ozdoby zaopatrzeni zostali nie tylko laureaci Orła  Białego ale cała świta towarzysząca uroczystości wręczenia. Od najmłodszych do najstarszych.

11 listopada jest, a właściwie powinno być świętem radości z odzyskania niepodległości przez bohaterski naród, a nie zabawą w remizie strażackiej. Kotylion, o czym zapewne nie wie nasza dziatwa oraz młodzież, to bal, na którym uczestnicy dobierają się według identycznych oznak, to znaczy rozdanych lub zakupionych wcześniej kotylionów. Dziś zapewne takich balów już nie ma, ludzie dobierają się w pary z całkiem innych powodów. Pomysł z kotylionami naszej głowy państwa jest ponoć bardzo europejski. Brytyjczycy noszą kotyliony, a czy my gorsi? Nie, my jesteśmy inni. My wyrażamy nasz patriotyzm i szacunek do historii wywieszając w święto narodowe flagę biało-czerwoną. Apelował o to co roku tragicznie zmarły w katastrofie smoleńskiej prezydent Lech Kaczyński i to jemu możemy zawdzięczać, że na domach powiewa w ostatnich latach coraz więcej polskich flag i chorągiewek.

Skoro zdaniem Bronisława Komorowskiego fajnie jest leczyć kompleksy naśladując zachodnią zagranicę, zwracam uwagę, że w Stanach Zjednoczonych, najpotężniejszym państwie świata do normalności należy instalowanie przed domem masztu z flagą amerykańską. A dlaczego, a dlatego, że Amerykanie są dumni ze swego państwa, narodu i swojej konstytucji, gwarantującej wolność i demokrację.

W naszej pszaśnej narodowej remizie strażackiej coraz więcej naśladowców lepszej zagranicy. Oto dowiadujemy się, że Joanna Kluzik- Rostkowska to taka polska Margaret Thatcher, Indira Ghandi i Angela Merkel. A dlaczego? Tego nie wiadomo, ale wygląda na to, że pani ta wybrała się na koronację przez imaginację, w czym pomagają jej praworządne media. Zwracam uwagę, że w tej podróży jest jedna przeszkoda - tu jest Polska, a nie Wielka Brytania, Republika Federalna Niemiec czy nawet Indie.

Zatem mamy brytyjskie kotyliony, brytyjską przywódczynię czegoś tam... No właśnie, czego? Ponoć polskiego Tea Party. A czym jest amerykańskie Tea Party? Ruchem konserwatystów, do których PiS - owscy odszeczepieńcy przecież nie należą, oni są - jak sami głoszą - prawicowo - liberalni, wręcz centrowi  bardzo koalicyjni. Czyli wybrali sobie wielce niewygodną pozycję, usadawiając się okrakiem na płocie. Do tego stopnia, że poseł Paweł Poncyliusz z PiS -u wspiera kampanię wyborczą kandydata Platformy Obywatelskiej. Ani on, ani Michał Kamiński ani tym bardziej obie wyrzucone z partii panie nie mają żadnego programu ani pomysłu na dalszą działalność. Po prostu się miotają, jak te kotylionowe pary na balu w remizie strażackiej, po paru głębszych. Wiedzą tylko jedno - dosyć mówienia o tragedii smoleńskiej, która psuje wizerunek partii Jarosława Kaczyńskiego. To się może podobać osobnikom, którzy profanowali krzyż pod Pałacem Prezydenckim, strzelali do asystenta europosła w Łodzi, a dziś zdewastowali pomnik na Pawiaku. To są wyznawcy owego liberalizmu w naszym, polskim wydaniu.

I formułowanego słowami prezydenta pod pomnikiem smoleńskim na Powązkach, wygłoszonymi chyba całkiem z głowy: serdeczne myśli i modlitwa pofrunie hen, hen do Smoleńska. Byłoby lepiej, gdyby nad głowami Polaków nie fruwały nieprzemyślane słowa, lekko traktujące naród, jego historię, narodowe triumfy i narodowe tragedie. Za tą lepszą granicą politykę uprawia się nie w przedszkolu i strażackiej remizie, ani tym bardziej przy jarmarcznym straganie. Uprawia się ją w majestacie państwa i z szacunkiem dla narodu

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Autor

Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych