Seweryn Blumsztajn, który rzadko wie, co pisze, ale zawsze — przeciwko komu, wzbudził się wraz z "Wyborczą" kolejny raz. Nawołuje do "wygwizdania ich z miasta". "Ich", to znaczy organizatorów "marszu niepodległości", a konkretnie Młodzież Wszechpolską i ONR. Nie jest mi blisko do żadnego z tych ugrupowań i doskonale wiem, że ONR przed wojną propagował radykalnie antysemicką, totalitarną wersję nacjonalizmu. Jednak akcja "Wyborczej" może budzić wątpliwości z wielu powodów.
Do protestu Blumsztajn nawołuje wszelkie odcienie lewicy, a więc i komunistów, czyli tych, którzy odwołują się do zbrodniczej ideologii. ONR nie ma na koncie zbrodni. Komunizm ma największe jakie znała dotąd ludzkość. Jeśli uznać, że komuniści dziś nie są tożsami z klasycznymi komunistami, to dlaczego tak samo nie traktować ONR-owców? Przypominam sobie rozmaitego typu manifestacje komunistów, odwołujące się do leninowskiej ideologii. Jakoś nie wywołały one protestów "Wyborczej" i Blumsztajna.
W jego apelu wszystko jest pomieszane i nie wydaje się, aby jedyną przyczyną była, skądinąd niewątpliwa, ignorancja autora. Zrównanie nazizmu i faszyzmu jest stałą strategią lewicy europejskiej, tak jak uznawanie tych ruchów za emanację prawicy. W rzeczywistości faszyzm był radykalnym etatyzmem, a nie rasizmem (to ideologia dla psów — mawiał Mussolini) fundamentalnym dla narodowego socjalizmu. Sojusz z Hitlerem i późniejsze, wymuszone przez Niemców, ustawy rasistowskie były wyborami politycznymi, a nie ideologicznymi.
Oba ruchy miały lewicowe korzenie i jeśli koniecznie sytuować je na tego typu mapie, co raczej trudne, to więcej znajdziemy w nich lewicowych komponentów. Natomiast zrównanie faszyzmu z nazizmem i uznanie ich za wykwit prawicy służyło komunistom (i całej lewicy) dla stygmatyzowania wszystkich swoich przeciwników. Faszyzmem nazwane zaczynało być wszystko, co, zdaniem lewicowców, sąsiadowało z faszyzmem, a więc z lewicowej perspektywy wszelkie mocniejsze prawicowe idee.
I o to chodzi i dziś, a nie o żadne standardy moralno-polityczne. To lewica, a więc najbardziej wpływowe pismo i jej redaktorzy-milionerzy, ma trzymać w rękach gwizdek i decydować kogo wygwizdać z miasta czyli sfery publicznej.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/107227-bronislaw-wildstein-dla-wpolitycepl-lewe-standardy-rysuje-zawistowski