Dziennikarze? Kominiarze? Anatomia reakcji na łódzki mord. Rysuje Zawistowski

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Rys. Rafał Zawistowski, "GŁOSY"
Rys. Rafał Zawistowski, "GŁOSY"

Słyszycie jak za słowa o krwi na rękach osób, które szczuły społeczeństwo  na PiS, autorytety oburzały się mówiąc, że Kaczyński przekroczył granice przyzwoitości. Jednak ci sami ludzie bez oporów pisali o krwi na rękach Ziobry i Kaczyńskiego po nieszczęśliwym samobójstwie Barbary Blidy. Nie widzieli również nic złego w pisaniu o zagrożonej demokracji za rządów partii Kaczyńskiego.

Po zabójstwie działacza PiS w Łodzi mainstreamowe  media po raz kolejny pokazały swój „profesjonalizm" i „bezstronność" zrzucając kilka godzin po zabójstwie całą winę na Jarosława Kaczyńskiego.  Reakcje „orkiestry" dziennikarskiej po tych tragicznych wydarzeniach   były „kropką nad i" po wieloletnim szczuciu, które doprowadziło pośrednio  do tej masakry.

Gdy kilkanaście minut po pierwszych informacjach kto strzelał w Łodzi do pracowników biura PiS rozmawiałem z Łukaszem Warzechą, powiedział mi on, że za chwilę pewnie jakiś poseł PO powie, że to i tak wina Jarosława Kaczyńskiego. Nie minęło 10 minut jak coś takiego usłyszałem z ust jednego z parlamentarzystów. Później poszła już litania o winie prezesa PiS, który chodził „ jak faszysta" z pochodniami po Krakowskim Przedmieściu i mówił, że niektórzy stoją tam, gdzie stało ZOMO.  Już kilkanaście godzin po zamachu dokonanym przez  prawdopodobnie byłego esbeka bądź współpracownika komunistycznej milicji , autorytety dziennikarskie znalazły winnego całego zajścia.  Znany z „wyważonego języka i obiektywizmu"  Wojciech Maziarski napisał , że jego strona nigdy nie stosuje wobec prawicy języka przemocy, a tylko kpinę.

Ten rodzaj dyskursu raczej nie wyzwala fanatycznej nienawiści i nie mobilizuje zwolenników do fizycznej przemocy. Kpina to broń ludzi pewnych siebie i mających poczucie siły. Patrzących na rywali z wyższością i nawet lekceważeniem. Z ironią. To nie jest zabójcza mieszanka emocji. Tu nie lęgnie się mord, lecz śmiech i szyderstwo.

Gwiazda TVN Jacek Pałasiński zauważył natomiast, że:

W Prawie i Sprawiedliwości jest tyle prawa i sprawiedliwości, ile prawdy w Prawdzie. Przemoc to PiS, słowny bandytyzm to PiS, chaos to PiS, nieustanna awantura to PiS, węszenie spisków i wrogów wszędzie to PiS, codzienne, uparte szkodzenie Polsce i Polakom to PiS. Kto chce się od PiS-u różnić, musi się tego wszystkiego wyrzec, przemocy w pierwszym rzędzie. Taksówkarz z Częstochowy zrobił tak wielką przysługę PiS-owi, że mnie, prostolinijnego, nachodzi pytanie: której to partii on rzeczywiście nienawidził.

Dwie godziny po informacji o zamachu ( sic!) przenikliwy „Newsweek" publikuje na swojej stronie tekst Piotra Śmiłowicza, który pisze:

Za trwający ostry polityczny spór odpowiadają oczywiście obie jego strony. Ale to PiS i sam Jarosław Kaczyński po przegranych wyborach prezydenckich przestał apelować o »zakończenie wojny polsko-polskiej« i gwałtownie zaostrzył retorykę. [...]„To on z totalnej wojny politycznej z rządzącą PO uczynił metodę polityczną. To on podważał prawomocność obecnych władz RP. To on organizował marsze z pochodniami. To jego ludzie pod adresem przeciwników politycznych rzucali najcięższe oskarżenia o zdradę Polski

- oznajmił publicysta.

Kto sieje wiatr, ten zbiera burzę. Jarosław Kaczyński ponosi dużą część moralnej odpowiedzialności za łódzki mord. Niezależnie od tego, że sam mógł być też ofiarą. Prezes PiS twierdzi, że każdy, kto będzie nadal stosował agresywną retorykę, będzie w istocie wzywał do mordu. Rozumiem, że siebie też ma na myśli

– dodał.  W podobnym tonie wypowiadał się Waldemar Kuczyński, który niejednokrotnie dawał wyraz swojego „opanowania i rzetelnego" traktowania Prawa i Sprawiedliwości.  W  "Gazecie Wyborczej" napisał ,że początek tej wojnie dał Jarosław Kaczyński, gdy w wyborczą niedzielę

przebrany za łagodnego szef PiS powrócił do swej prawdziwej postaci.

To tylko kilka pierwszych opinii po tragedii. Przywołuję je bo są pisane na gorąco i pokazują prawdziwą twarz osób, które je wyrażają, nie dając czasu na wyrachowanie i założenie maski ( choć w przypadku naszych gwiazdeczek dziennikarstwa maski nie są zawsze potrzebne). Te pierwsze reakcję po tragedii pokazują jasno jak bardzo polscy dziennikarze, którzy na ustach mają bez przerwy słowa takie jak „obiektywizm". „rzetelność" czy „uczciwość", sami traktują swoich czytelników i siebie samych. Tak naprawdę opinie przywołane wyżej nie są tak szokujące w świetle wyróżnienia, kilka dni później,   nagrodą dziennikarską im. Andrzeja Woyciechowskiego redaktora naczelnego „Polityki" Jerzego Baczyńskiego.  Został on uznany dziennikarzem 20-lecia. O „obiektywizmie" jego pisma świadczą z pewnością  przedwyborcze okładki pisma „Tusku musisz!" z 2007 roku  i „Bronek do boju!" z ostatnich wyborów.

Zresztą sam „dziennikarz 20 lecia" mówił jakiś czas wcześniej w branżowym „Press":

W setkach tekstów pisaliśmy, że PiS jest formacją niebezpieczną dla polskiej demokracji, że nie możemy go traktować jako zwyczajnej formacji politycznej, raczej jako rodzaj sekty. Dlatego – ze wszystkimi zastrzeżeniami – wybieramy opcję bezpieczniejszą dla Polski. Historia przyznaje nam rację, czego dowodem jest to, że dziś publicyści prawicowi twierdzą dokładnie to, co pisaliśmy w „Polityce" przez ostatnie lata.

Ten sam Baczyński kilka lat wcześniej oznajmił w „Press", że:

Nie wolno traktować PIS-u tak jak każdej innej partii, bo nosi ona w sobie wirus niebezpieczny dla demokracji.

Rzetelność godna dziennikarza tysiąclecia.

Mimo tego, że morderca krzyczał po masakrze jaką urządził w biurze PiS, że chciał zabić Jarosława Kaczyńskiego bo nienawidzi PiS-u to politycy PO i ich wielbiciele w mediach przekonywali, że  facet jest psycholem i nie można tak do końca stwierdzić, że polował on tylko na Kaczyńskiego.

Chodził podobno koło biura SLD i nie lubił polityków ogólnie

- przekonywały główne media.  Za słowa o krwi na rękach osób, które szczuły społeczeństwo  na PiS, autorytety oburzały się mówiąc, że Kaczyński przekroczył granice przyzwoitości. Jednak ci sami ludzie bez oporów pisali o krwi na rękach Ziobry i Kaczyńskiego po nieszczęśliwym samobójstwie Barbary Blidy. Nie widzieli również nic złego w pisaniu o zagrożonej demokracji za rządów partii Kaczyńskiego. Do dobrego tonu zaliczano również mówienie  o faszyzmie „oszołomów" od Kaczora pod krzyżem, o tym ,że Jarosław dołączy niebawem do  swojego brata w zaświatach,  nazywanie pisowców psycholami, moherami, totalitarystami, wariatami etc. Rafał Ziemkiewicz  zauważył:

ta histeria nienawiści produkuje nowych Niewiadomskich.

Niestety, potwierdziło się. Miesiące krzyku, że "pisowcy" zagrażają państwu, wolności, demokracji, że są nowym wcieleniem hitleryzmu i KPP, że prawicową ciemnotę trzeba powstrzymać za wszelką cenę, robią swoje. Zatruwanie umysłów i cyniczne wprawianie bezbronnych wobec medialnej przemocy ludzi w amok robi swoje." Gdy Kaczyński, nie bez podstaw skoro „świeży" zabójca  przed kamerą mówi, że chciał zabić również prezesa, oznajmił na konferencji prasowej, że obawia się o swoje życie, elity żurnalistyki w szaleńczy sposób go za to zaatakowały.  Nikt z nich nawet specjalnie nie krył się ze swoją hipokryzją. Faktem jest, że PiS wykorzystuje teraz tragedię do  swoich celów politycznych, domagając się absurdalnej komisji śledczej czy prosząc na wiecach by ich nie zabijano, co nie pomaga tej partii w „narracji", która mogła ustawić w pewien sposób publikę. Jednak  reakcje mediów w pierwszych godzinach po zamachu, gdy jedynym pewnikiem był oszalały z nienawiści pisofob zabijający polityków tej partii, pokazały jaki będzie ich przekaz przez najbliższe dni.

Granica bezczelności przekroczyła Iwona Schymalla, która zamiast „Misji Specjalnej", emitowanej, jeszcze przed zdjęciem z anteny, we wtorki ( dzień dokonania zabójstwa) postanowiła w jej miejsce nadać... kabaret.  W każdym innym cywilizowanym kraju taka decyzja byłaby powodem do, przynajmniej, nagany. Jednak nie w Polsce.

Tym jednym prostym gestem pokazała Pani, że jest osobą całkowicie dyspozycyjną wobec nowej władzy. Dzięki temu może Pani pozostanie w TVP (jak zresztą od lat i niezmiennie), i nikt nie będzie Pani czyścić. Może nawet nowe władze, kiedy już nadejdą, pozwolą Pani pobyć jeszcze dyrektorem. Dzień mordu politycznego to przecież świetna okazja, żeby się zabawić. Szczególnie, kiedy ginie działacz PiS. Wtedy trzeba zasłonić zbrodnię zabawą, tak, żeby Pani polityczni mocodawcy nie mieli z tym problemu

- napisał Tomasz Terlikowski. Niestety te słowa można by z powodzeniem skierować do niemal każdego dziennikarza z „elity" polskich mediów, która pokazała jasno, po której stronie stoi w wojnie PO-PiS. Specyfiki tej bratobójczo-apokaliptycznej wojny nie można porównać do światowego podziału mediów na mainstream, który popiera lewicę i resztę opowiadającą się za prawicą. Nasi żurnaliści wdrapali się na szczyty hipokryzji, która nie ma chyba miejsca w żadnym innym kraju.  Z drugiej strony może to jest polska przypadłość skoro klasyk napisał:

„Jak kominiarza, tak dziennikarza

Zawód diablo trudny: Czyści- a sam brudny"

Aleksander Fredro „ Dziennikarz".

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Autor

Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych