Kampania przed wyborami samorządowymi: Wejherowo i "afera jachtowa"

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Rynek Wejherowa. Fot wPolityce.pl
Rynek Wejherowa. Fot wPolityce.pl

Bardzo ciekawa kampania, a obserwujemy ją od początku, toczy się w Wejherowie. O urząd prezydenta miasta ubiega się z jednej strony młody lekarz i menedżer Maciej Łukowicz (wspierany przez PO), wcześniej nie działający publicznie, syn znanego działacza opozycji demokratycznej z okresu pierwszej "Solidarności", z drugiej zaś strony Krzysztof Hildebrandt, urzędujący od kilku już kadencji prezydent. Kampanię jak na razie zdominowała debata, czy prezydent miasta może pozwolić sobie na pełnomorski jacht wysokiej klasy, luksusowe BMW i takiż apartament.

Wejherowo to sypialnia Trójmiasta, nie zasługująca na swój los. Głównym polem sporu jest dziś szansa rozwoju miasta. Maciej Łukowicz przywozi więc co chwila do miasta ministrów i ekspertów, którzy tłumaczą co można by zrobić. Prezentuje Program dla Wejherowa, rozpisany na konkrety. Spotyka się z ludźmi i wychodzi do nich prowadząc otwarte biuro w centrum miasta, obecny jest też bardzo aktywnie na Twitterze i Facebooku.

Urzędujący prezydent wydaje się na razie nie doceniać zagrożenia. Jakby wychodził z założenia, że i tak zrobił już dużo, a poza tym jest znany i nie zabiega o wyborców, bo przekonany jest, że i tak zostanie wybrane. Na jego sukces pracują prawie wszystkie lokalne media, w taki bądź inny sposób powiązane z ratuszem. A ostatnio także - choć pojawiać się zaczęły pytania o źródła finansowania tych publikacji - gazetki aż ze Śląska. Oto bowiem założona przez jednego z PR-owców  "Panorama Silesia" wydała dla prezydenta Hildebrandta... mutację wejherowską.

Koloryt kampanii w Wejherowie nie jest jednak związany z problematyką rozwoju miasta, czyli to o czym chciałby dyskutować Łukowicz, i w czym czuje się pewnie. Meritum, spór programowy - tak. Bezsensowne przepychanki - nie - mówi Łukowicz i apeluje o kampanię "Fair Play". Szczególnie po wydarzeniach w Łodzi taka właśnie kampania ma większy sens. O tej idei Łukowicza pisała już "Rzeczpospolita".

W kilka dni póżniej pomysł ten skopiował Rafał Bruski, wojewoda Kujawsko-Pomorski ubiegający się o prezydenturę Bydgoszczy. Słychać, że również inni kandydaci występują z podobnymi inicjatywami.

Na razie jednak tematem debaty w Wejherowie - o tym mówią tu dziś wszyscy - stała się uczciwość polityków. Okazało się bowiem, że prezydent miasta Krzysztof Hildebrandt nie dość skutecznie domagał się od jednego z lokanych biznesmenów blisko 700 tys. należności dla miasta, i - być może przypadkiem - od tego samego biznesmena kupił apartament tak tanio, że aż trudno uwierzyć. Lokalne media okazuje się, że mogą być skutecznym narzędziem kontroli społecznej publikując na ten temat serię artykułów.

Apartament, nowe lśniące czarne BMW i jacht - poruszyły mieszkańców Wejherowa. "Afera jachtowa", która zdominowała wejherowską kampanię wyborczą, może też być ciekawym przyczynkiem do tego, jak pewnie czują się lokalni politycy po dwóch czy trzech kadencjach sprawowania urzędów. Z tego też punktu widzenia zasadne staje się pytanie, czy nie warto ustawowo uregulować maksymalnego czasu sprawowania urzędu wybieralnego, z ograniczeniem do dwóch kadencji w przypadku prezydentów miast. Przykład Wejherowa pokazuje, że warto takie regulacje rozważyć.

(Ben)

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych