Pawlak o Platformie: projekt zmniejszenia liczby senatorów jest obłudny

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
fot. wPolityce.pl, kam
fot. wPolityce.pl, kam

Wicepremier Waldemar Pawlak w wywiadzie dla rzeszowskich "Nowin" ostro sprzeciwia się przedstawionej przez Platformę Obywatelską propozycji zniesienia Senatu. Ocenia, że to kolejny przykład populizmu w życiu publicznym. W rozmowie z Jaromirem Kwiatkowskim stwierdza między innymi:

To jest przykład „aksamitnego populizmu". PSL przedstawiło propozycję, że jeżeli ma to mieć jakiś sens, to doprowadźmy do zniesienia Senatu i przekażmy jego uprawnienia prezydentowi.

- Istnienia Senatu bym bronił, choć nie miałbym nic przeciwko temu, by był mniej liczny. Wiadomo, że to niewielka oszczędność, a bardziej gest solidarności z oszczędzającym społeczeństwem.

- Panie redaktorze, to jest robienie jaj. Ile pan oszczędzi na 50 senatorach?

- Niewiele. Chodzi o symboliczny gest.

- Pan nie chciałby mieć reprezentantów w parlamencie? Senatorowie nie są specjalnie „kosztotwórczą" pozycją w budżecie Senatu. Ten budżet to głównie wielka kancelaria, zresztą tak samo jest w Sejmie. W moim przekonaniu, jeżeli Platforma Obywatelska robi obłudne projekty dotyczące zmniejszania liczby reprezentantów wyborców, to świadczy to o tym, że tych wyborców lekceważy. Jeżeli myślimy poważnie o zarządzaniu krajem, to spójrzmy na grube pozycje. Gdyby zmniejszyć transfery do OFE o połowę, dałoby to 12 mld zł rocznie. To są decyzje warte o wiele więcej niż jakieś obłudne dyskusje o zmniejszaniu liczby posłów czy senatorów. To zmniejszmy liczbę posłów do czterech. Będzie lepiej? Zmniejszono liczbę radnych w samorządach - i co? Im mniej ludzi angażuje się w działania publiczne, tym trudniejsze może być znalezienie aktywnych, którzy będą się przejmowali tym, co się dzieje z krajem, regionem, gminą. Nie dajmy sobie wmówić obłudnego hasła, że kryzysowe czasy powinny prowadzić do zmniejszania demokracji i budowania oligarchii.

Waldemar Pawlak podkreślał też, że ci, którzy skreślają już PSL - mylą się. Redaktor Kwiatkowski zapytał:

W polityce krajowej może działać jeszcze jeden mechanizm, który PSL słabo zauważa. A mianowicie zasada, którą sformułował Marek Migalski jeszcze w czasach, gdy był politologiem, a nie politykiem: „gdzie się dwóch bija, tam... tych dwóch korzysta". To zresztą widać w sondażach w odniesieniu do PO i PiS.

- Znam tę wypowiedź pana doktora Migalskiego. Ona wygląda szczególnie zabawnie teraz, kiedy go „wykopano" z PiS-u. Wydaje się, że używanie w polityce słów „walka", „bicie" jest nie na miejscu i komuś się pomyliły powołania. W polityce, tej prawdziwej, chodzi przecież o zarządzanie naszymi wspólnymi sprawami w społeczeństwie, w którym są różne poglądy i ważne jest poszukiwanie rozwiązań kompromisowych. To nie może być tak, że w polityce tylko mniejszość będzie miała rację, a większość zostanie zmanipulowana czy wyprowadzona na manowce poprzez różnego rodzaju chwyty i zagrania. Niedawno był w Polsce prof. Robert Cialdini, znany psycholog opisujący mechanizmy wpływania na ludzi. Podkreślał znaczenie wzoru społecznego, gdzie poprzez choćby sugerowanie sondażami daje się ludziom prostą podpowiedź: nie myśl, nie zastanawiaj się, zagłosuj tak, jak sondaże podpowiadają. A później ludzie się dziwią, że polityka tak głupio wygląda. (...)

- Tylko że taka jest polityka w czasach mediokracji. PSL już od kilku wyborów jawi się jako partia spokojna, unikająca awantur. Efekt – 5-6 proc. poparcia. Eryk Mistewicz, najbardziej znany w Polsce konsultant polityczny, w czerwcu w wywiadzie dla Nowin chwalił pana kampanię prezydencką, w której – jego zdaniem – zaprezentował się pan jako dojrzały polityk. Tylko że pański wynik był bardzo słaby.

- No tak. Ale to pokazuje, że ludzie zostali oszukani. Od lat kładłem bardzo mocny nacisk na spokój, dialog, porozumienie. Na czas tej kampanii takie pozory stworzyli inni politycy, ba! wręcz podkradali pomysły i robili to – z pozoru – z dużym przekonaniem. Po wyborach prezydenckich każdy może się zastanowić, czy oddał głos trafnie, czy też został zwiedziony tą pozorną retoryką.

Ciekawe, czy odrzucenie konfliktu PO-PiS, o czym ludowcy mówią od lat, przyniesie tej partii sukces ponownie współrządzić państwem także po roku 2011?

opr. kam, źródło: Nowiny24.pl

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Autor

Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych