Nie oddamy ani plasterka! (we Francji). Analiza Krystyny Grzybowskiej

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
fot. wPolityce.pl, kam
fot. wPolityce.pl, kam

Lubię Francuzów za ich niespotykany w Europie temperament strajkowy. Jeden dzień bez strajków w krainie serów i wina, to dzień stracony. To co się dzieje od tygodnia we francuskiej stolicy oraz w całym kraju przypomina Wielką Rewolucję. Do walki z reformą emerytalną włączył się cały naród, dzieci szkolnych nie wyłączając. Prezydent Sarkozy najwyraźniej nie zamierza się ugiąć i zapowiada, że minimalny wiek emerytalny zostanie podniesiony z 60 do 62 lat, o czym zadecyduje Senat. Francuzi mają się w europejskim systemie socjalnym lepiej niż inne narody. Nadal, choć prezydent chciał to zmienić, pracują tylko 35 godzin tygodniowo, za pracę dłuższą otrzymują zapłatę za nadgodziny. Tak jest w urzędach i instytucjach publicznych, pracownicy firm prywatnych pracują tyle czasu ile trzeba i nie mają wiele do powiedzenia.
We Francji mamy socjalny socjalizm i socjalizm laicki. Ludzie przyzwyczaili się do przywilejów i dziś nie wyobrażają sobie, że będą musieli z nich zrezygnować. Nawet, jeśli będą to dwa lata pracy dłużej. Można rzec, naród produkujący najwięcej na świecie gatunków serów zapowiada i ostrzega: nie oddamy ani jednego plasterka z naszego przysmaku. Za kryzys odpowiada państwo i nie ma prawa przerzucać tej odpowiedzialności na obywateli. Organizatorami strajków, które ogarnęły niemal wszystkie gałęzi gospodarki są centrale związkowe, na czele z najpotężniejszym związkiem lewicowym, komunistycznym CGT. Protesty objęły transport kolejowy, lotniczy, towarowy i sektor energetyczny. Zaczyna brakować benzyny, nie funkcjonuje poczta, strajkuje służba zdrowia. A co mają do tego uczniowie? Oni protestują, bo jak im powiedziano, będą musieli w przyszłości płacić za emerytów więcej niż obecne pokolenie.
We Francji jest więc wesoło i nikomu tam nie przychodzi do głowy nazwać tę kolosalną falę strajków wojną francusko - francuską, a związki zawodowe wrogiem demokracji. Bo właśnie dzięki demokracji ludzie mogą strajkować i protestować przeciwko władzy, nawet jeżeli władza zapewnia, że chce dobrze.
Francję, podobnie jak pozostałe kraje Europy nęka kryzys finansowy i ekonomiczny, konieczne są oszczędności w budżecie i reformy zmierzające do przedłużenia czasu pracy, choćby dlatego, że ludzie żyją dłużej i mogą dłużej pracować. A emeryci nadwyrężają kasę państwa, czytaj: kieszeń podatnika.
Jak się tak dobrze rozejrzeć po Unii Europejskiej, to nie ma kraju, w którym by nie dochodziło do strajków, protestów i demonstracji. Nasza wspólnota znalazła się na zakręcie. Socjalna gospodarka rynkowa załamała się. Socjalne przywileje i opieka państwa przerosły możliwości gospodarki i finansów. Zaś system emerytalny jest niekorzystny zarówno dla emerytów jak i pokolenia, które musi na nich pracować. Czy nie lepiej byłoby zastosować system amerykański, gdzie każdy pracownik płaci składki na fundusz emerytalny i w ten sposób zbiera pieniądze na własną, a nie na cudzą emeryturę? I dostaje pokaźną sumę plus odsetki. A na starość ma dość pieniędzy, żeby odpoczywać w europejskich kurortach i podróżować po świecie. Godnie odpoczywać po latach ciężkiej pracy.

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Autor

Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych