Adamski: Kiedy spiskowe teorie są trendy. Rysuje Zawistowski

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Rys. Rafał Zawistowski, "DORADCY"
Rys. Rafał Zawistowski, "DORADCY"

Niedawno pisałem na portalu Fronda.pl tekst o jednej z najbardziej skrzywdzonych  osób przez komunistyczną propagandę, która dziś jest z wielkim pietyzmem powtarzana  przez lewicowe elitki i niestety nawet część ludzi Kościoła katolickiego. Chodzi o wielką postać Piusa XII, który, mimo uratowania setek tysięcy Żydów, spiskowania przeciwko Hitlerowi i ciągłej walce z narodowym socjalizmem, jest postrzegany jako „papież Hitlera". Sprawa Piusa XII jest typowym przykładem wiary „postępowych" i „oświeconych" autorytetów oraz ich wyznawców w spiskową teorię dziejów. Mimo masy książek pisanych przez poważnych historyków, oficjalnych dokumentach Watykanu i świadectwie samych Żydów, mit zimnego Pacellego - antysemity wciąż funkcjonuje w świadomości zwykłych zjadaczy chleba. Kościół katolicki jest zresztą bez przerwy oceniany przez pryzmat spiskowej teorii dziejów. Od Jezusa, który miał mieć  rzekomo dzieci z Marią Magdaleną, przez rzekomo krwiożerczą inkwizycję, hitlerowskiego papieża, masonerię zwaną Opus Dei aż po „Kod Leonarda da Vinci", „ ludzie na poziomie" wierzą w alternatywną historię dzieła Chrystusa. Na „salonach", pisząc Łysiakiem, w dobrym tonie jest również wierzyć w to, że CIA strzelała do Kennedy'iego a George W. Bush inwigilował ludzi od Alaski do Dżakarty. Jednak ci sami ludzie już nie przyjmują do wiadomości, że lewicowe rewolucje w Ameryce Południowej były dziełem Sowietów a komunistyczna agentura miała swoich konfidentów nawet przy prezydentach USA. Dla tych samych „kapłanów postępu" , którzy wierzą w niegraniczoną moc Opus Dei, udokumentowany wpływ masonerii na niemal wszystkie kulturkampfy jest wytworem oszołomskich  i zacofanych umysłów.

Dokładnie tak samo jest dziś w Polsce. Ujawniona przez portal wpolityce.pl i rozwinięta przez Gazetę Polską kwestia słów Edwarda Klicha o kilku osobach, które przeżyły upadek Tupolewa została niemal zupełnie przemilczana przez media. W każdym normalnym kraju taka informacja spowodowałaby, że reporterzy  rzuciliby się na osobę na tak odpowiedzialnym stanowisku (nawet w celu obalenie tezy ujawnionej przez nieuznawanej przez nich za wiarygodne pismo) by zweryfikować jej słowa.  Polskim dziennikarzom wystarczyło jednak zapewnienie Klicha, że nic takiego nie mówił. Czy ktoś zadzwonił do redakcji rosyjskiej gazety, gdzie te słowa rzekomo padły? Nie. Po co. W takie rzeczy wierzą przecież tylko oszołomy od teorii spiskowych.  Nie dotyczy to jednak tylko tej nieszczęsnej i zarazem mrożącej krew w żyłach wypowiedzi badającego największą katastrofę naszego państwa po II wojnie światowej.

Od pół roku Gazeta Polska stawia różne tezy dotyczące tragedii smoleńskiej. Jedne są bardziej wiarygodne, inne mniej.  Jednak tygodnik ten jest jedynym, który robi własne śledztwo w sprawie śmierci polskiego prezydenta w Rosji, kraju z którym nawet sam fakt trudnych relacji jest powodem do dokładnego śledzenia wyników śledztwa. W każdym innym cywilizowanym  kraju, który dotknęłaby taka niewyobrażalna tragedia, kilka redakcji prowadziłoby swoje własne śledztwa dziennikarskie. U nas samo kwestionowanie polityki rządu w tej sprawie jest odbierane jako szukanie spiskowej teorii dziejów. Gazeta Polska wraz z Naszym Dziennikiem już dawno pisały o rzekomym telefonie funkcjonariusza BOR do swojej żony już po upadku maszyny. Mimo tego, że dziś zaprzecza one, że taki telefon miał miejsce (co również, w świetle przedstawionych przez GP faktów jest bardzo intrygujące) to rzekome (?)  słowa Klicha przeczą ustaleniom, że wszyscy pasażerowie Tu- 154 zginęli w tej samej minucie.  Mimo tego, że przykład innych katastrof samolotów pokazuje nam ,że bardzo często ktoś przeżywa sam moment upadku i umiera jakiś czas po kraksie, w Polsce od razu wykluczono tą tezę, traktując wszystkich, którzy zastanawiali się nad jej prawdziwości jako „burzących zgodę polsko- rosyjską  pisowców".

Nawet w katastrofie nad Lockerbie kilka osób przeżyło moment uderzenia z ziemią umierając kilkadziesiąt sekund później, choć maszyna spadała z 9 kilometrów i została uszkodzona w wyniku wybuchu bomby. Dziwi więc, że Rosjanie i Polacy już na wstępie wykluczyli możliwość przeżycia przez kogokolwiek zderzenia z ziemią

- zwraca uwagę współautor tekstów w GP Grzegorz Wierzchołowski.  Jednak ten fakt, wraz z wieloma innymi jest w Polsce traktowany również  jako szerzenie spiskowej teorii dziejów. Nawet osoba odrzucająca wszelkie sugestie o zamachu na Tupolewa  i wierząca, że jedyną przyczyną katastrofy był błąd pilotów ( czego ja nie wykluczam i nie wierzę w zamach! ) musi zadać sobie pytanie o sposób w jaki śledztwo jest prowadzone przez Rosjan. Zadeptywanie śladów, niszczenie  przez Rosjan wraku kilka godzin po katastrofie, zostawienie wraku by niszczał na bocznym pasie, pozostawienie szczątków ciał i kawałków samolotu, które do dziś znajdują Polacy na miejscu katastrofy,  włączone i zalogowane w sieci rosyjskiej telefony ofiar muszą przynajmniej zastanowić myślącego człowieka.

Przecież wystarczy włączyć Discovery by dowiedzieć się jak przeprowadza się śledztwa dotyczące katastrof samolotowych zbierając najmniejsze kawałeczki maszyny by przekonać się o przyczynach kraksy. Polskie  mainsteamowe media nie obalają tych pytań. Nawet ich nie zagłuszają. Korzystają po prostu  z lepszej  i sprawdzonej przez wiele lat metody- przemilczenia. Wraca to z czym mieliśmy do czynienia przed rokiem 2005, gdy „pluralistyczne" programy publicystyczne zapraszały oponentów ideologicznych z Gazety Wyborczej, Tygodnika Powszechnego i Przekroju. A to, że pisano o agentach SB uwiązanych dziś na smyczy prowadzących ich ebseków, zawłaszczaniu państwa przez kliki i służby specjalne, kupczeniu ustawami, było wielką lipą bo pisały o tym prawicowe „szmatławce"- jak o GP wyraził się  kiedyś publicznie „autorytet" dziennikarski.

Jednak tutaj nie chodzi o samą katastrofę prezydenckiej maszyny. Chodzi o to kto w niej zginął. Stawiam dolary przeciw orzechom, że gdyby w takiej katastrofie, na terenie USA, zginął lewicowy prezydent Polski, który domagałby się wycofania wojsk z Afganistanu i zdystansowania się od polityki USA to wtedy dzisiejsi szydercy z "oszołomstwa" pierwsi domagaliby się transparentnego śledztwa. Wtedy liberalne media zastanawiały się czy przypadkiem CIA nie zemściły się na swoim byłym sojuszniku. Telewizja zapewne emitowałaby bez przerwy J.F.K Olivera Stone'a i agitki Michaela Moore'a.  W dobrym tonie byłoby zadawanie niewygodnych pytań i robienie niezależnych śledztw dziennikarskich. A gdyby jeszcze wybory przyspieszone wygrał proamerykański prawicowy polityk  to spiskowe teorie  nie tylko nie byłyby marginesem.  Może nawet szybko powstałby film o katastrofie. Wyreżyserowany przez znanego pana reżysera z Sejmu RP. Gdyby oczywiście ktoś obaliłby te spiskowe teorie w nawet kilkunastu udokumentowanych  książkach  pewnie i tak w „oświeconych" kręgach mówiono by o zabitym prezydencie przez wrednych amerykańskich  imperialistów ,którzy walczą w Iraku o ropę.  Spiskowa teoria byłaby trendy  tak jak  Pius wciąż pozostaje papieżem Hitlera.

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Autor

Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych