„Nasz Dzienik" publikuje rozmową z państwem Lucyną i Władysławem Protasiukami, rodzicami mjr. pil. Arkadiusza Protasiuka, dowódcy Tu-154M, który rozbił się pod Smoleńskiem. Rozmawia Marta Ziarnik. Przedstawiamy wybrane fragmenty, zachęcamy do lektury całości:
"O obarczaniu syna winą za katastrofę:
Ależ o czym my mówimy?! Przecież nasz Syn miał żonę i dwoje małych dzieci, które kochał nad życie. Był młody, zdolny i przebojowy, i kochał życie. Był też ogromnie odpowiedzialnym człowiekiem.
Syn miał najwyższe uprawnienia i na samoloty cywilne, i na Tu-154M. Latał też nie na jednym samolocie, ale na wielu różnych.
To, co jest powielane w mediach, to nic innego, jak tylko fałsz. To są jedynie domysły. A my przecież wiemy, kogo przez tyle lat wychowywaliśmy. Wiemy, jakim Arek naprawdę był człowiekiem. U niego nie mogło być żadnych pomyłek, żadnych niebezpiecznych ruchów. W mediach jednak będzie się mówić inaczej, bo tak chce Rosja.
O umiejętnościach syna:
Arek był nadzwyczaj sumiennym, zorganizowanym i dokładnym młodzieńcem, a przy tym bardzo otwartym na ludzi i nowe wyzwania. Od małego był bardzo odpowiedzialny, z troską zajmował się o rok młodszym bratem. To było wręcz niespotykane. (...) I ta dokładność była jego znakiem rozpoznawczym. Arek był sumienny do tego stopnia, że przed każdym lotem opracowywał dodatkowo w domu plan i trasę lotu, na bieżąco sprawdzał pogodę na trasie itp. A wszystko po to, by być jak najlepiej przygotowanym do pracy.
Arek był w Smoleńsku kilka razy i znał to lotnisko. Jak już mówiłam, zawsze przed lotem przygotowywał się do niego bardzo dokładnie. Przecież Arek w ten wąwóz nie uderzył. Pomimo awarii urządzeń udało się mu wyprowadzić samolot na właściwy kurs. (...) Nie mam najmniejszych wątpliwości, że załoga Tu-154M była źle naprowadzana. To był ewidentnie zamach.
O zarzutach, że załoga nie znała rosyjskiego:
Arek bardzo dobrze znał rosyjski, porozumiewał się w tym języku bez najmniejszego problemu. Świetnie znał też język angielski.(...) I przecież to nasz Syn odprowadzał tupolewa na remont do Samary, a później go stamtąd odbierał, gdyż najlepiej mówił po rosyjsku. Świetna znajomość tego języka jest bowiem w przypadku mniejszych rosyjskich lotnisk niezbędna, gdyż na tych lotniskach wieża słabo porozumiewa się w języku angielskim, przez co cała komunikacja przebiega niemal wyłącznie w języku rosyjskim.
O mediach:
Na samym początku dzwoniło mnóstwo dziennikarzy, a nawet przychodzili do domu. Oni sami - na podstawie jednego naszego zdania - nadbudowywali wokół tego całą historię. Wkładali w nasze usta słowa, których nie powiedzieliśmy. Robili też zdjęcia z ukrycia, chociaż nie wyrażaliśmy wcześniej na to zgody. Dlatego też stwierdziliśmy, że już nigdy nie będziemy z dziennikarzami rozmawiać. Postanowiliśmy zrobić wyjątek dla "Naszego Dziennika", bo jako jeden z nielicznych nie feruje wyroków bez dowodów i pisze prawdę.
O opiece ze strony państwa po katastrofie:
Arkadiusz został - jak każdy wojskowy znajdujący się na pokładzie Tu-154M - odznaczony pośmiertnym awansem. Rodzina mogła w trudnych chwilach liczyć też na pomoc 36. Pułku, na opiekę w czasie pogrzebu itp. Nie określałabym tego jednak jako opieki ze strony państwa. Ta pomoc pochodziła od kolegów i przełożonych Arka z 36. Pułku. To oni organizowali się, (...) od pierwszych chwil po katastrofie ciągle nam wmawiają - bez przedstawiania jakichkolwiek merytorycznych dowodów - że załoga i prezydent usiłowali popełnić zbiorowe samobójstwo?!
O przyczynach katastrofy:
Jednak nie będzie innych przyczyn katastrofy [poza „winą" pilotów]. Nie można podawać innych, prawdziwych, ponieważ to doprowadziłoby do zapaści w stosunkach sąsiedzkich. Niewykluczone, że mogłoby to doprowadzić nawet do kolejnej katastrofy. (...) I bez względu na to, co wykaże jedna czy druga komisja, to i tak będzie wina pilotów, bo oni nie mogą się już obronić.
O czarnych skrzynkach:
Dobrze wiemy, że te rejestratory są już tak zmanipulowane, że prawdy się z nich nie dowiemy. Przy dzisiejszej technice można wszystko. I dlatego mamy to, co Rosja chce, żebyśmy mieli. Ale już takim ostatecznym gwoździem do trumny były słowa ministra mówiącego, że my tych ostatnich chwil nagrania nie poznamy, bo są one zbyt drastyczne. To już zakrawa o trybunał. (...) Dlaczego też premier Donald Tusk i prezydent Bronisław Komorowski nic nie mówią o wieży w Smoleńsku i jej zaniedbaniach, o jej celowym wprowadzaniu pilotów w błąd? Dlaczego udają, że nie ma problemu?
My również uważamy, że to rząd powinien od razu wystąpić do Rosji o przekazanie nam czarnych skrzynek i wraku samolotu, gdyż jest to nasza własność. Tymczasem nie podjął nawet takiej próby.
Chcemy prawdy, nawet najtrudniejszej, ale prawdy."
Sil
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/106424-rodzice-kpt-protasiuka-zaloga-tu-154m-byla-zle-naprowadzana-to-byl-ewidentnie-zamach?wersja=mobilna
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.