Niestety nie miałam w ciagu dnia czasu by odpowiedzieć moim rozlicznym polemistom pod tekstem o empatii, ale jeden z nich wydaje mi się zamknał sprawę sprawnie, w kilku słowach: jego zdaniem bowiem namawiam do empatii dla PiSu.
Włosy się na glowie jeżą: jaka empatia do jakiego PiSu do licha? Empatię można żywić do konkretnych ludzi i ich uczuć, a nie do ugrupowań politycznych - obojętnie czy się je lubi czy nie. Ale myśmy już najwyraźniej na tyle postradali rozum, że nawet współczucie jest partyjne. Tak już jesteśmy wyjałowieni duchowo i intelektualnie.
Żałosne są komentarze, które próbują zaprzeczyć oczywistości, a mianowicie, temu że człowiek dotknięty naprawdę straszną tragedią, w kilka tygodni po niej stał się, z przyczyn politycznych, przedmiotem ataków, a jeszcze gorsze dla niego ataki były skierowane na jego zmarłego brata. I ci wszyscy, którzy na to nie powiedzieli ani słowa, powinni sie wstydzić. Nie mam pojecia czy składając wniosek o wywalenie z partii P....ta mój dawny kolega Filip Kaczmarek działał ideowo czy może z jakiegos politycznego wyrachowania - ale to nieważne i ja i wielu kolegów z NZSu jesteśmy za to z niego dumni.
I nie ma tu żadnej prawdy po środku: niezbyt dobry i "przeemocjonowany" film (pisała o tym Janka Jankowska) oparty jednak o prawdziwe nastroje i prawdziwe wypowiedzi oraz pewna liczba bardzo oskarżycielskich niekiedy wręcz (moim zdaniem) odjechanych komentarzy na portalach, to jednak nie to samo co pastwienie sie nad zmarłymi w kilka tygodni po ich śmierci. Tu nie ma prawdy po środku. Fakt, że domagając się realnego i niekoniunkturalnego uszanowania przez polityków i publicystów tragicznej śmierci człowieka którego nie cenili, a nawet wręcz nienawidzili (a którego postać co gorsza może teraz urosnąć do rangi legendy) - stawiam surowe i trudne wymaganie. Ale słuszne i uzasadnione.
Natomiast, gdy rozmawiamy o taktyce politycznej, o sposobie przekazywania swojego politycznego credo, zdobywania wyborców - to stanowczo domagam się prawa do stania po środku i nie mam zamiaru być szantażowana żadną ortodoksją. Tak się składa, że jestem naturalnie i organicznie bezpartyjna. Dziś na przykład nie specjalnie podoba mi sie taktyka partii PiS i zgadzam się, że można ją najtrafniej przyrównać może nawet nie do insurekcji, ale jak napisał nie tak dawno Piotr Skwieciński - do Konfederacji Barskiej. I ta opinia nie ma nic wspólnego z żałobą , empatią, moją sympatią czy krytycznym stosunkiem do Joanny Kluzik Rostkowskiej albo Pawła Poncyliusza. Tak po prostu uważam. Ale to już inna sprawa - to nie sprawa standardów czy empatii - to sprawa mojego politycznego rozumowania, którego ktoś ma święte prawo nie podzielać.
Acha, a to "niech zostanie" ( o pani Komorowskiej w Rosji) to widziałam w TVNie wybite czerwonym drukiem na materiale filmowym. A czy ktoś wybił czerwonym drukiem okrzyki "jeszcze jeden", jak krzyczeli młodzi, otwarci i TOLERANCYJNI pod Pałacem? I kto opowiadał już w dwa miesiące po tragedii (bo wtedy usłyszałam go na zabitej dechami podlaskiej wsi) bardzo śmieszny dowcip, co to znaczy PiS? Otóż: polecieli i spadli. Hahahaha!
Dobrego humoru życzę
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/106377-wyjalowienie