Gazeta Wyborcza na swoich stronach internetowych, w komentarzu Bartosza T. Wielińskiego, brutalnie atakuje pisarza i publicystę Bronisława Wildsteina. Zacytujmy:
Röhm jako prekursor... gejowskiego zagrożenia
Trudno uwierzyć, ale mamy w Polsce gazety i publicystów, którzy bronią III Rzeszy. Bronisław Wildstein we wczorajszej " Rzeczpospolitej" fascynuje się sposobem, w jaki Hitler rozprawił się z homoseksualistami noszącymi mundury SA.
W tekście " Przemoc w służbie postępu" Wildstein piętnuje homoseksualną kontrkulturę, która jakoby podbiła już część Europy, a nowy front otworzyła w Polsce. Kreśli rys historyczny gejowskiego zagrożenia. Za prekursora uważa Ernsta Röhma, promotora i współpracownika Hitlera, przywódcę nazistowskich Oddziałów Szturmowych znanych pod skrótem SA.
"Jeśli narodowi niemieckiemu nie podobają się moje upodobania seksualne, to ja go za mordę zmuszę, aby je polubił - miał wrzeszczeć w 1934 roku Ernest Röhm na popijawie w restauracji paryskiej. Przywódca SA był zadeklarowanym homoseksualistą, a tego typu praktyki stanowiły wręcz rytuały w jego organizacji. Noc długich noży [w nocy z 29 na 30 czerwca 1934 r. na polecenie Hitlera wymordowano kierownictwo SA] uniemożliwiła Röhmowi ewentualną realizację jego gróźb" - pisze Wildstein. Dodaje, że "obserwując działania antydyskryminacyjnych" środowisk, można odnieść wrażenie, że rewolucyjny duch führera SA unosi się nad nimi".
A co naprawdę napisał Wildstein? Jaki był prawdziwy sens jego tekstu? Manipulacyjny charakter komentarza "Wyborczej" polega na pominięciu kolejnego fragmentu tekstu:
Obserwując działania „antydyskryminacyjnych" środowisk, można odnieść wrażenie, że rewolucyjny duch fűhrera SA unosi się nad nimi. Nie zrównuję, oczywiście, fizycznej przemocy nazistowskich bojówek i symboliczno-administracyjnej przemocy koryfeuszy współczesnej rewolucji kulturalnej. Podobieństwo jest jednak uderzające. Chodzi o wykorzystanie przemocy w celu rewolucyjnego przekształcenia porządku społecznego i narzucenia większości rozwiązań przez dobrze zorganizowaną i wyposażoną w szczególne środki mniejszość.
W tym kontekście stwierdzenie Wielińskiego nie ma sensu i jest absurdalnym wymysłem. Bronisław Wildstein w rozmowie z portalem wPolityce.pl stwierdza:
Tekst "Wyborczej" to skrajna manipulacja. Przesłanie mojego tekstu jest jasne - pokazanie, że niektórzy przedstawiciele różnych mniejszości, także niektórzy homoseksualiści, potrafili odwoływać się do brutalnych metod w osiąganiu swoich celów. Fakt, że potem zostali zamordowani przez Hitlera, nie wymazuje tamtych twierdzeń i planów. To opis, a nie żadna fascynacja. Podobnie jak opis zbrodni niektórych ofiar Stalina nie jest przecież pochwałą Stalina. W tej sytuacji zastanawiam się nad wystąpieniem na drogę sądową, bo postawione mi zarzuty są całkowicie kłamliwe, a jednocześnie bardzo brutalne.
W tekście GW pojawia się jeszcze jeden wątek. Wieliński w pewnym momencie, w końcówce swojego komentarza, określa Wildsteina jako "publicystę, który chlubi się swoją polskością". W kontekście powszechnie znanego żydowskiego pochodzenia Wildsteina, o której nieraz mówił i pisał, jest to pośrednia, choć wyraźna, sugestia o charakterze antysemickim, odwołanie się do pochodzenia narodowościowego pisarza w polemice. Co czyni ją jeszcze bardziej brutalną i nieuczciwą. Ale jak widać, każda metoda jest już w polskiej debacie publicznej dozwolona.
Zresztą, to nie pierwsza taka "zabawa" Wyborczej. Wcześniej w tekstach o Czesławie Bieleckim, w kontekście dywagacji czy w wyborach na prezydenta Warszawy poprze go elektorat Radia Maryja, mocno wybijała - bez specjalnego powodu - żydowskie pochodzenie architekta.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/106370-wyborcza-brutalnie-uderza-w-wildsteina-manipulacja-i-posrednim-przypomnieniem-zydowskiego-pochodzenia
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.