Dziś Rosja gra na poniżanie tych, którzy... na Rosję postawili!

Rosja prowadzi z Polską pewnego rodzaju grę od dłuższego czasu. Grę, która swój pierwszy widoczny akcent miała 1 września ubiegłego roku, kiedy premier Władimir Putin naciskał, aby nie dopuścić do wystąpienia na uroczystości na Westerplatte prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Wtedy, na szczęście, premier Tusk na ten warunek się nie zgodził.

Próba przeciwstawienia polskiego premiera polskiemu prezydentowi, która była istotą gry prowadzonej przez Putina, niestety powiodła się w kwietniu 2010 r. Polski premier zgodził się na to, by rozdzielić swoje upamiętnienie bohaterów Katynia od upamiętnienia tych bohaterów przez prezydenta. Z fatalnymi, jak się okazało, skutkami.

Rozmaici doradcy i - nazwijmy ich - medialni reprezentanci premiera Putina starali się już od 2007 roku tworzyć wrażenie, że jest dobry premier Tusk, z którym można rozmawiać, i zły prezydent Kaczyński, którego należy lekceważyć i którym trzeba pomiatać. To dzielenie na dobrych i złych Polaków, na dobre i złe władze Polski, było elementem szkodzącym wizerunkowi Polski na arenie międzynarodowej. Obowiązkiem polskiego rządu było niedopuszczenie do utrwalenia tego rodzaju podziału, przeciwstawianie mu się.

Niestety, polski rząd wszedł w tę grę, by dopiec prezydentowi Kaczyńskiemu. Ze względu na rywalizację wewnętrzną, na zbliżające się wybory prezydenckie. Płacimy za to ogromną cenę.

A Rosja swoją grę kontynuuje. Grę już tym razem nie na przeciwstawianie dobrych i złych - bo rządzą tylko dobrzy z punktu widzenia Rosji - ale na poniżanie tych, którzy na Rosję postawili. Drastycznym przykładem jest tutaj zachowanie w sprawie śladów katastrofy w Smoleńsku. Przez pół roku były niezabezpieczone, a raczej przez Rosjan niszczone. Teraz wrak tupolewa jest łaskawie okryty namiotem, a Moskwa oczekuje na wyrazy wdzięczności. Takie sytuacje mają poniżyć polski rząd.