Poprzyjmy Tuska w sprawie dopalaczy. Ale patrzmy mu na ręce


W jednej kwestii nie zgadzam się z Michałem Karnowskim: akurat fakt, że rząd zajął się dopalaczami dopiero teraz, nie jest dopustem bożym. Ta kwestia była przedmiotem co najmniej kilku kampanii medialnych, sam pamiętam dramatyczne programy Morozowskiego i Sekielskiego w skądinąd bliskim Platformie TVN, już sprzed wielu miesięcy. Ta ekipa rządzi już prawie trzy lata i mniej więcej tyle trwa eldorado dopalaczowych potentatów.
Oczywiście zawsze jest ta kropla, która przelewa czarę i wyzwala z najbardziej gnuśnej władzy  decyzję: trzeba się tym zająć. Ale nie wiem, co jest w tym przypadku tą kroplą. Słyszałem już wszelkie hipotezy. Nawet taką, że chodzi o skojarzenie z dopalaczami nowej partii Palikota. Co skądinąd świadczyłoby o tym, że ta formacja nie jest jak twierdzi wielu komentatorów, ustawką. Rodzajem wspólnego planu premiera i winiarza z Biłgoraja.

Ale niezależnie od motywacji, tak jak Karnowski uważam, że rządowi w tej akurat sprawie trzeba dać poparcie. Tusk mówił w Sejmie o walce z handlarzami językiem PiS-owskim. Zapowiadał nie uleganie prawniczym doktrynerom i naciągnięcie prawnych doktryn do maksimum. To mi się podoba, choćby dlatego, bo tworzy atmosferę na przyszłość, także i w innych kwestiach. Jeśli Tusk zapowiedział na przykład twardsze, bardziej skuteczne przepisy służące zwlaczaniu zjawiska kupowania alkoholu przez nieletnich, trzeba go trzymać za słowo. A skądinąd szef PO ma rację: żądne przepisy nie są skuteczne w stu procentach. Warto zwrócić uwagę, że zapowiadając próbę delegalizacji produkcji dopalaczy, ten rząd nie poszedł za radami Wyborczej, ktora sugerowała ograniczone akcje zmierzające bardziej do ogarnięcia skali zjawiska niż walki z nim.

Mówiąc o poparciu dla filozofii, warto jednak być ostrożnym, jeśli nie nieufnym. Bo czasem, jak mawiał kiedyś sam Tusk, nadmierny radykalizm bywa wrogiem przełomu. To paradoks, ale w tej sprawie role troche się zmieniły. To Bolesław Piecha z PiS przestrzegał przed naruszeniem zasady domniemania niewinności. Mówił to chyba nie tylko dlatego, że obie partie są skazane na wieczną wojnę na pomysły. Ale być może i dlatego, że zbyt radykalny, naruszający normy konstytucji, tekst ustawy może paść ofiarą Trybunalu Konstytucyjnego, Dlatego dobrze by było aby sejmowa komisja rozpatrzyła wszystkie propozycje, także i opozycji. Choć nie jestem wcale pewny, czy PiS-owski pomysł obowiązkowej rejestracji nowych substancji przez odpowiednie organy okazałby się bardziej skuteczny niż pomysł rządu na zmuszanie producentów do udawadniania braku szkodliwości swoich produktów. To tak naprawdę wymaga możliwie jak najszerszej burzy mózgów. Skądinąd w obu projektach są też propozycje zbieżne. A każda jest narażona na wściekły atak broniących się handlarzy i życzliwych ich racjom prawników. Mają do dyspozycji setki kruczków i sztuczek.

Nieufność powinniśmy okazywać jeszcze czemuś innemu. Walka z dopalaczami - OK, ale żeby nie zginął nam z oczu pakiet podstawowych rządowych obietnic. Ewie Kopacz do twarzy w roli bojowniczki walki z patologiami, ale co z jej pakietem reform systemu ochrony zdrowia? PO ma przecież swego prezydenta i zdyscyplinowaną większość. Dosyć wykrętów!

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych