Czy Aleksander Kwaśniewski to TW "Alek"?

Kilka dni temu biuro Aleksandra Kwaśniewskiego, za pośrednictwem biura prasowego SLD, rozsyłało teksty dowodzące, że były prezydent nie był tajnym współpracownikiem SB o pseudonimie Alek, a cała sprawa została spreparowana. Zamieszczamy je, a poniżej, specjalnie na naszą prośbę - odpowiedź wywołanego do tablicy doktora Piotra Gontarczyka.

 

OŚWIEDCZENIE BIURA BYŁEGO PREZYDENTA ALEKSANDRA KWAŚNIEWSKIEGO

 

 

Fałszerstwo akt SB na niekorzyść Aleksandra Kwaśniewskiego?

W tygodniku „Przegląd” Nr 39 z 3.10.2010 ukazał się artykuł dziennikarza i historyka Pawła Dybicza pt. „Publicysta w szatach historyka”, będący polemiką z tezami Piotra Gontarczyka, autora tekstu „Aleksander Kwaśniewski w dokumentach Służby Bezpieczeństwa. Fakty i interpretacje”.
Paweł Dybicz krytycznie analizuje tekst autora IPN-u, zarzucając mu brak obiektywizmu oraz warsztatowe niechlujstwo. Twierdzi, że kompozycja tekstu, kolejność i dobór cytatów z dokumentów SB dotyczących Aleksandra Kwaśniewskiego są tak pomyślane i zredagowane, aby go zdyskredytować i przedstawić w jak najgorszym świetle. Lektura dokumentów SB prowadzi autora do wniosku, że najbardziej prawdopodobną przyczyną przypisywania pseudonimu TW Alek A. Kwaśniewskiemu jest fałszerstwo zapisów w dokumentacji SB ,dotyczącej byłego Prezydenta RP. Twierdzi, że fałszerstwa miano by dokonać krótko przed wyborami prezydenckimi w 2000, tak aby uniemożliwić ponowny start Prezydenta RP w wyborach. 
Z tekstu Dybicza wynika, że głośna publikacja IPN-u  na temat Aleksandra Kwaśniewskiego była jeszcze jedną próbą zdyskredytowania byłego Prezydenta w oparciu o sfałszowany zapis w dokumentacji. Celem tekstu P.Gontarczyka było zebranie wszystkich informacji nt. A.Kwaśniewskiego (także donosów, pomówień) oraz zinterpretowanie ich w sposób tę współpracę uprawdopodabniający.

W artykule czytamy m.in.:

[…] Kluczowe jest pytanie: skąd w rubryce pod numerem 72 204 (w której zarejestrowano Kwaśniewskiego przy zabezpieczaniu) pojawił się ten wpis. Możliwości są dwie:

• albo jest to falsyfikat, czyli wpis nie był dokonany w czasie rzeczywistym, tj. wyznaczonym datą 29 czerwca 1983 r., tylko znacznie późniejszym – ze świadomym zamiarem sfałszowania rzeczywistości,
• albo jest skutkiem nigdy niesprostowanej pomyłki polegającej na błędnym wpisie do nieprawidłowej rubryki 72 204 zmiany kategorii dotyczącej innej osoby pracującej wówczas w prasie młodzieżowej, a później w „Życiu Warszawy” o podobnym numerze rejestracyjnym.

Ta druga ewentualność jest jednak nieprawdopodobna. W tak długim okresie (sześciu lat), uwzględniając nawet fakt, że w bieżącej pracy i sprawdzeniach posługiwano się nie dziennikiem rejestracyjnym, który nie zawierał informacji personalnych i zbudowany był chronologicznie, tylko kartoteką (a w tej musiałaby być karta ewidencyjna prawdziwego agenta „Alka” z prawidłowym numerem) oraz zasobami komputerowymi, błąd musiałby zostać wykryty, chociażby przy koordynacjach. Trudno poza tym przyjąć, że pracownicy ewidencji odpowiedzialni za wpisy, wyspecjalizowani w tej czynności, nie mieli systemu wewnętrznego sprawdzania prawidłowości ich dokonywania.

Trzeba zatem przyjąć za jedynie możliwą ewentualność pierwszą – falsyfikacji rzeczywistości w znacznie późniejszym okresie. Aby to sprawdzić, należałoby spowodować zbadanie i weryfikację przez stosownych specjalistów (w tym grafologów) autentyczności wpisu, tzn. czy został dokonany w czasie rzeczywistym przez osoby wówczas uprawnione do dokonywania takich wpisów. […]

 

A OTO ODPOWIEDŹ DOKTORA PIOTRA GONTARCZYKA

Szanowny Panie Redaktorze,

artykuł Pana Dybicza, jest jednym z najzabawniejszych tekstów, jakie ostatnimi czasy czytałem. Szkoda tylko, że nie ma on nic wspólnego z poszukiwaniem prawdy, a argumentacja w nim używana jest pozbawiona elementarnych zasad logiki i szacunku dla faktów.
Głównym celem tego pseudonaukowego wywodu miało być potwierdzenie tezę Aleksandra Kwaśniewskiego, że sprawę TW "Alka" spreparowano w UOP w latach 90-tych. Kłopot w tym, że nie ma na to żadnego przekonywującego dowodu. Nie ma nawet godnych uwagi przesłanek, któreby taką tezę pozwalały potraktować poważnie. A wszystko, co Pan Dybicz domniemuje na ten temat, to wyssane z palca konfabulacje.

Takie miał autor zadanie: gdyby A. Kwaśniewski twierdził wcześniej, że sprawę TW "Alek" spreparowali Marsjanie, a nie UOP, to tekst Pana Dybicza niewątliwie "obalałby" główne tezy mojego tekstu w sposób jednoznaczny wskazując na krecią robotę zielonych ludzików. Nie mam najmniejszych wątpliwości w kwestii pozanaukowej genezy omawianego artykułu.

Oczywiście nie twierdzę, że tekst Dybicza nie ma istotnych zalet - wręcz przeciwnie. To ciekawe studium do ćwiczeń warsztatowych, jak rozkładać na czynniki pierwsze kłamstwa bezczelnie, ale przy tym inteligentnie. Nie będzie najmniejszych problemów z obaleniem podstawowych tez tekstu Dybicza w stosownym tekście naukowym wraz z obszerną egzemplifikacją, jakimi sztuczkami posługuje się autor próbując fałszować historyczną rzeczywistość. Prócz opisanej użyteczności dla ćwiczeń umysłowych tekst wspomnianego autora pozbawiony jest poważniejszych walorów poznawczych. To polityczny panflet napisany na polityczne zamówienie. Nie jestem zaskoczony, że artykuł jest rozsyłany przez współpracowników A. Kwaśniewskiego, co poniekąd może wskazywać, na czyje zamówienie powstał. Każda epoka i każdy dwór miały swoich Dybiczów, ale jestem zupełnie spokojny, że nie stanowią oni poważniejszego zagrożenia dla powagi i wiarygodności nauki.

ukłony
Piotr Gontarczyk.

 

opr. kam

 

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych