Palikot to inwestor. Właśnie szykuje produkt na sprzedaż

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
fot. wPolityce.pl, kam
fot. wPolityce.pl, kam

Eryk Mistewicz specjalnie dla wPolityce.pl

Janusz Palikot jest menedżerem, a nie historykiem idei, socjologiem ani prawnikiem. Nie jest też marketingowcem, co niestety było widać na jego banalnym w sumie, słabym spektaklu. Po wejściu z "Odysei kosmicznej" można było się spodziewać fajerwerków pomysłów, nie zaś spotkania "u cioci na imieninach".

Biznesmen dobrze jednak wyczuł, na których hektarach sceny politycznej zarasta szuwarami niezagospodarowane łowisko. Sposób uprawiania polityki przez Sojusz Lewicy Demokratycznej w dobie nowych mediów i bardzo dużego ssania na politycznym rynku populistycznego "socjalu" (nie tylko w Polsce, ale też w całej Europie, vide najnowsze, kolejne już dwumilionowe manifestacje we Francji) pokazuje, że w tym właśnie miejscu najłatwiej jest znaleźć wyborców. Gdyby okazało się, że większe łowisko jest np. na prawo od PiS, Janusz Palikot zapewne zainwestowałby w łowisko, w które inwestował już w czasach "Ozonu". SLD zarządzane tak, jak ma to miejsce w ostatnich latach, zaprosiło Janusza Palikota na swoje pole.

Janusz Palikot nie jest krępowany ani ustawą o partiach politycznych (może rejestrować się jako stowarzyszenie, choć mógłby spróbować równie dobrze jako kościół). Stać go więc na nowoczesny populizm i eksperymentowanie przez dwa miesiące z budowaniem produktu pod sprzedaż. Produktu plastikowego, marketingowego, w którym jest wszystko dla każdego i za darmo (jak internet), a nawet za dopłatą (jak środki antykoncepcyjne). Produktu, w którym znajdą coś dla siebie i Zieloni, i anarchiści, i zwolennicy szybszej modernizacji z populistycznymi hasłami "Tuska zadłużającego Polskę bardziej niż Gierek". Jest miejsce dla Partii Kobiet, której w sondażach udało się przekroczyć 20 procent, ale niestety nie udało się zaistnieć na poważniej w polskiej polityce. Ale jest też miejsce dla liberałów i tych, którzy, jak liderzy Partii Racja, szli już nie raz do wyborów pod hasłem "Wrzuć granat na tacę".

W tej chwili wartość "Partii Palikot" jest niewielka. Antyklerykalizm nie jest bowiem - i nigdy chyba nie był - wystarczającym paliwem w polskiej polityce, o czym boleśnie przekonała się antyklerykalna partia Racja, a o czym przekonuje się równie boleśnie co jakiś czas SLD. Jeśli jednak tylko antyklerykalizm różni "Partię Palikota" od Platformy Obywatelskiej, po cóź marnować swój głos na podróbkę, jeśli można głosować na oryginał?

Przy okazji Janusz Palikot uwalnia od siebie Platformę Obywatelską. To ważne dla ludzi, którzy od kilku dobrych lat czują absmak musząc tłumaczyć się podczas spotkaniach w swoich okręgach wyborzcych z jego obecności w PO. Donald Tusk utrzymując minister Elżbietę Radziszewską w rządzie i lekko wypychając ("nie stój w przeciągu") Janusza Palikota, daje całkiem jasny sygnał. Znów działa na wysokich obrotach słynny "radar Tuska". I znów po raz kolejny nie widzę powodu, dla którego PO miałaby zejść (zostać wypchnięta?) z wierzchołka polskiej sceny politycznej przez najbliższe kilka czy kilkanaście najbliższych lat. Także dzięki takim manewrom jak te, których dziś jesteśmy świadkami.

Dwie konferencje - live Janusza Palikota ze zjazdu w Sali Kongresowej (i 4 tysiące zgromadzonych) i także live Donalda Tuska - z korytarza przy salce Urzędu Wojewódzkiego w Gdańsku (mocne wystąpienie premiera w sprawie "dopalaczy") pokazały gigantyczną różnicę czegoś, co młodzi ludzie nazywają "powerem". Na korzyść, moim zdaniem, lidera PO. Po cóż więc głosować na "Podróbkę Platformy", jeśli można głosować na nią samą? Tylko z racji na mocne uderzenie w Kościół? Mało... Ale wystarczyć może do zdobycia niezainteresowanych polityką młodych ludzi mających dość polityków i polityki, ale lubiących Kubę Wojewódzkiego (pamiętne badania sprzed roku dla "Rzeczpospolitej") i rozpoznających Janusza Palikota.

Przedsiębiorca Janusz Palikot szykuje swój produkt na sprzedaż, i będzie to  jedna z bardziej udanych inwestycji w jego życiu. Być może stosunek zainwestowanych środków do wyciągniętych z tej inwestycji po jej sprzedaży  stanowić będzie jego powód do wielkiej dumy. W tej chwili dużo na to wskazuje.

Jednak nie jest to możliwe bez zwiększenia wartości tego projektu. A wartość ta, niewielka w tej chwili, może zostać wylewarowana w sposób zasadniczy wówczas, gdy do wartości projektu zostaną dopisani np. Andrzej Olechowski, Stronnictwo Demokratyczne, a przede wszystkim bardzo wpływowe Stowarzyszenie Ordynacka - jeśli ostatecznie zdecyduje się zdjąć a parasol ochronny nad "dotychczasową lewicą". Wówczas akcje projektu Janusza Palikota zostaną wylewarowane na bardzo wysoki pułap. Na pułap, na którym złota akcja projektu może być warta posady wicepremiera ds. gospodarczych. A może i więcej.

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Autor

Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych