Obrońca krzyża zmarł, bo został skopany przed Pałacem? Nie ma pewności, ale to prawdopodobne

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź

Na sprawę nie zwróciliśmy uwagi ani my, ani inne media. I pewnie zginęłaby ostatecznie, gdyby nie dzisiejszy komentarz Łukasza Warzechy na pierwszej stronie „Faktu”. Publicysta pisze:

Zmarł jeden z obrońców krzyża. Stało się to miesiąc po tym, jak został pod Pałacem Prezydenckim skopany przez „młodego, wykształconego, z dużego miasta”. Czy dlatego zmarł? Nie ma pewności, ale jest to prawdopodobne. Stało się to przy bierności BOR, policji i straży miejskiej. O tym, że służby otwarcie unikały interwencji, gdy atakowano ludzi pod krzyżem, było wiadomo od dawna. Ale za to teraz mają się sypać mandaty za stawianie zniczy – tak zapowiada twardy szeryf Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz. Twardy, rzecz jasna, tylko dla tych niesłusznych.”

Zapytaliśmy Łukasza Warzechę, o jaką śmierć chodzi. Wskazał m. in. na publikację „Naszego Dziennika”, z poniedziałku. O to jej fragment:

„Jan Klusik, jeden z obrońców krzyża, zmarł nagle na serce. Pan Jan został w sierpniu kopnięty w klatkę piersiową przez chuligana, gdy pod Pałacem Prezydenckim zasłaniał kobietę przed atakiem. Miał wtedy pęknięte żebro oraz problemy z oddychaniem.

"Janek Klusik, o czym mało się pamięta, w podziemiu wspomagał druk. Dostarczał klisze, zaopatrywał drukarnie i starał się robić wszystko to, co było potrzebne. Nie dbał o stanowiska i aplauz. Odwiedzał brata Antka w więzieniu. (…)

Mężczyzna zmarł w ubiegłą sobotę w Opolu. Jak informuje portal W Obronie Krzyża, miesiąc wcześniej, w nocy z 14 na 15 sierpnia, Jan Klusik doznał urazu klatki piersiowej, gdy czuwał pod krzyżem na Krakowskim Przedmieściu. Starał się wtedy ochronić własnym ciałem przed atakiem prześladowcy jedną z kobiet modlących się o godne upamiętnienie ofiar katastrofy smoleńskiej. Napastnik kopnął pana Jana w klatkę piersiową. "Cios złamał mu żebro, a po urazie miał kłopoty z oddychaniem" - relacjonują świadkowie zdarzenia. Jego rodzina i przyjaciele przyznają, że pan Jan był chory na serce, a po uderzeniu przez chuligana skarżył się na pęknięte żebra.

- Było tam kilka takich akcji. Podczas jednej z nich został kopnięty przez pewnego "dwumetrowca" zza trzeciej osoby. Grałem kiedyś w piłkę nożną i wiem, że taki cios nazywało się "zza zasłony" - mówi Antoni Klusik, brat zmarłego. Jak dodaje, pan Jan zrezygnował wówczas z udania się do lekarza. - Janek powiedział nam, że ma pęknięte żebra, ponieważ odczuwa identyczne objawy, jakich kiedyś już doznał z takim skutkiem - wspomina Klusik.”

Nigdy nie uda się zapewne jednoznacznie rozstrzygnąć, czy kopnięcie było przyczyną śmierci Jan Klusika. Bierność służb porządkowych w czasie obrony krzyża pozostanie jednak plamą na honorze obecnych władz Warszawy. Zwłaszcza jeżeli tę bierność skontrastujemy z dowożeniem gorącej herbaty pielęgniarkom z białego miasteczka.

Skaj

 

 

 

http://wpolityce.pl/backend/login/?next=/backend/news/add/

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Autor

Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych