Wieża "w ciemno" naprowadzała Tupolewa? Naprowadzała na śmierć?!

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
fot. wPolityce.pl
fot. wPolityce.pl

Coraz więcej wątpliwości, coraz więcej pytań w sprawie przygotowań do lotu Tupolewa 154M, który 10 kwietnia rozbił się w Smoleńsku, zabijając pPrezydenta państwa z Małżonką i 94 innych przedstawicieli polskiej elity. Staje się jasne, że lot był rpzygotowywany nieprofesjonalnie, a pozostające pod kontrolą rządu służby państwowe źle wykonywały swoje zadania. Prezydenta nie chroniono nawet poprawnie, nie mówiąc o stosowaniu zabezpieczeń jakimi w całym cywilizowanym świecie otacza się prezydenta państwa.

"Rzeczpospolita" ujawnia dzisiaj, że wbrew twierdzeniom Rosjan, lot prezydenckiego Tupolewa miał charakter lotu wojskowego. Świadczy o tym jeden z dokumentów.

To plan lotu na którym pojawia sie oznaczenie PLF 101 - I - M.  - Litera "M" na końcu oznacza "military", czyli lot ma charakter wojskowy - mówi "Rz" kapitan Robert Zawada, były pilot wojskowy. Rosyjski komitet wyjaśniający katastrofę uważa, że lot był cywilny. Taka kwalifikacja może uchronić rosyjskich kontrolerów lotu od odpowiedzialności za katastrofę.

- pisze dziś gazeta. Przypomnijmy, że kilka dni temu "Gazeta Wyborcza" ujawniła, że kontrolerzy w Smoleńsku konsultowali się z Moskwą w sprawie lądowania polskiego samolotu. Od wojskowych z centrali usłyszeli lekceważące stwierdzenie,  że niech próbują, bo:

Może im się uda

Paweł Reszka komentuje na drugiej stronie "Rz", że lot prezydenta był przygotowany w przedziwny sposób.

Piloci zaopatrzeni w przesłane faksem stare mapy podejścia, bez rosyjskiego nawigatora, lecieli do Smoleńska, choć nie wiadomo było, według jakich procedur ma przebiegać lądowanie. Gdyby pogoda była dobra, pewnie udałoby się – jak zwykle. Doszło do nieszczęścia i dziś eksperci dyskutują o tym, co powinno być wiadomo przed startem.

Dziennikarz dodaje:

Z wypowiedzi rosyjskich urzędników i wojskowych zaraz po katastrofie wynikało, że z góry wiedzieli, „gdzie szukać winnego”. Zastępca szefa Sztabu Sił Powietrznych Rosji generał Aleksander Aloszin oznajmił, że wieża zalecała pilotom odlot na lotnisko zapasowe – co okazało się nieprawdą. Generał lotnictwa Siergiej Razygrajew twierdził, że Siewiernyj to lotnisko pierwszej kategorii, i nie sądzi, by jego stan miał wpływ na to, że doszło do katastrofy. Dziś wiemy, że lotnisko było od dawna zamknięte, a sprzęt niszczał od miesięcy.
Prokurator Aleksander Bastrykin już 11 kwietnia wstępnie wykluczył, by przyczyną wypadku była niesprawność techniczna samolotu. Ciekawe, na jakiej podstawie?

Wane informacje przynoszą też wypowiedzi Edmunda Klicha, szefa polskiej komisji badania wypadków lotniczych, akredytowanego przy MAK - komisji, która bada sprawę w Rosji. Na stronach Polskiego Radia czytamy:

Edmund Klich zarzuca Rosjanom złamanie konwencji chicagowskiej podczas wyjaśniania katastrofy smoleńskiej. Jak wyjaśnił polski przedstawiciel przy MAK, w myśl tej konwencji powinien otrzymywać od Rosjan wszystkie dokumenty o które wystąpi. Tymczasem pomimo wielu apeli dotychczas nie dostał m.in dokumentów na temat lotniska w Smoleńsku i procedur tam obowiazujących.

A w "Gazecie Wyborczej" Klich mówi:

Gdyby na lotnisko Siewiernyj w Smoleńsku dotarła przed 7 i 10 kwietnia jakaś grupa rekonesansowa, to powinna uznać, że nie może tam lądować ani premier ani prezydent.(...) Zabrako decyzji o skierowaniu samolotu na lotnisko zapasowe. Należało to do kontrolerów.

 

Dalej pada stwierdzenie szokujące:

Uważam, że kontroler, który prowadził samolot w ostatniej fazie lotu - tzn. informował pilota o wysokości maszyny na ścieżce - ostatnie komendy mógł podawać załodze na pamięć. Mógł nie widzieć samolotu na ekranie radaru. I po prostu podawał dane o nie o rzeczywistym położeniu samolotu, lecz o tym, gdzie - jak wynikałoby z jego doświadczenia - maszyna powinna się znajdować w konkretnym momencie.

Zgadywał w ciemno?

Tak to wygląda, ale, powiem panu, to jest normalne...

 

Normalne? W przypadku samolotu z polskim prezydentem? Naszym zdaniem to jednak naprowadzanie na śmierć, w gęstej mgle, na rdzewiejącym lotnisku. Samolotu z polskim prezydentem!

Z drugiej strony zdaniem Klicha polscy piloci złamali procedury, lądując w warunkach w których procedury na to ine pozwalały. Ale i jeszcze jeden wątek, zdaniem naszej redakcji, wymaga pilnego wyjaśnienia: jak zabezpieczano lot premiera Tuska do Smoleńska ( w tym samym czasie był tam Putin) i jaki to miało wpływ na przykład na jakość pracy wieży kontrolnej lotniska Siewiernyj.

 

kam, źródła: Rzeczpospolita, Gazeta Wyborcza, Polskie Radio

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych