J. Kaczyński: Po śmierci brata czułem się jak bokser po ciężkim nokaucie

W wywiadzie dla „Newsweeka” Jarosław Kaczyński zapowiada, że chce być premierem i tłumaczy dlaczego zdecydował się na łagodne przeprowadzenie kampanii prezydenckiej.

Jarosław Kaczyński przyznał, że do tej pory nigdy nie uchylał się od odpowiedzialności za kampanie wyborcze i polityczne działania, jednak tym razem uchyla się od odpowiedzialności za przegraną w wyborach, ponieważ, jak podkreślił, kampania została w zasadzie wymyślona za niego.

Po śmierci brata czułem się jak bokser po bardzo ciężkim nokaucie. - tłumaczy Jarosław Kaczyński i dodaje, że on sam nie był w stanie dobierać ludzi do sztabu wyborczego, lecz na pewne sugestie i rady po prostu przystawał.



Prezes PiS w wywiadzie dla „Newsweeka” tłumaczy, że kampania została przygotowana przez sztab, bo on sam był w wielkim szoku po śmierci brata i musiał brać silne leki uspokajające, co jego zdaniem miało także swoje skutki. Jarosław Kaczyński zdecydował się kandydować w wyborach i przystał na pomysł łagodnego prowadzenia kampanii wyborczej, ponieważ uważał, że będzie to najlepsze rozwiązanie dla partii.

Z mojego rozumowania i z badań wynikało, że to najlepsze wyjście dla partii. Inne kandydatury byłyby gorsze i mogłoby się skończyć tym, że tragedia smoleńska doprowadziłaby w konsekwencji do ciężkiego kryzysu w Prawie i Sprawiedliwości. A tego mój brat, który był – można to tak określić – fundatorem tej partii, na pewno by sobie nie życzył. Dla Polski kryzys jedynej realnej opozycji byłby bardzo szkodliwy. - tłumaczy Jarosław Kaczyński w rozmowie z „Newsweekiem”.



Komentując wygraną Bronisława Komorowskiego, Jarosław Kaczyński przyznał, że Donald Tusk już wcześniej w rozmowie z Lechem Kaczyńskim oświadczył, że nie ma zamiaru startować w wyborach prezydenckich, a Komorowski wypytywał ówczesnego prezydenta o blaski i cienie sprawowania urzędu.

Komorowski został przez Tuska wskazany właśnie z tego powodu: żeby odebrać nam część elektoratu. Jestem głęboko przekonany, że Tuskowi – z jego osobowością i rozmaitymi słabościami – dużo trudniej byłoby wygrać te wybory, niezależnie od katastrofy. Komorowski z tym nazwiskiem, z tymi wąsami, z pięciorgiem dzieci lepiej się wpisywał w ten wzór polityka, który może wejść po części w nasz ton kampanii. I on to zrobił. Myśmy nie pokazywali Komorowskiego w kampanii – i to też był błąd – jako przedstawiciela skrajnie lewego skrzydła PO, przyjaciela Palikota, w przeszłości największego przeciwnika koalicji z PiS i jedynego posła Platformy, który sprzeciwił się rozwiązaniu WSI. Jego wybór przez PO – według tego, co mi mówił brat – został dokonany już latem minionego roku. Wówczas Tusk powiedział Leszkowi: „Nie uwierzysz, ale ja nie będę kandydował”. Zasugerował też, że wyznaczy Komorowskiego. Zresztą potem Komorowski zaczął wypytywać brata, jak to jest być prezydentem i czy się uda utrzymać jakieś życie osobiste. - oświadcza w rozmowie z „Newsweekiem” Jarosław Kaczyński.



Prezes PiS odniósł się także do spekulacji na temat rosnących wpływów Zbigniewa Ziobry w partii oraz ewentualnej możliwości zmiany lidera Prawa i Sprawiedliwości.

Nie mam 80 ani 100 lat, ani też nie dzieje się nic takiego, bym musiał odchodzić z polityki. Nie ma więc żadnych powodów, bym traktował siebie jako przejściowego prezesa PiS. Ale oczywiście przyjdzie rok 2014, kiedy to na kongresie poddam się weryfikacji. Partia wtedy zdecyduje, kogo chce mieć jako szefa. Wówczas wśród kandydatów na pewno mógłby być Zbigniew Ziobro. Ale na razie nie podaję się do dymisji ani nie zapowiadam, że w 2014 roku zrezygnuję. - zapewnił Jarosław Kaczyński.

 

Więcej na ten temat w najnowszym wydaniu "Newsweeka" oraz na stronie www.newsweek.pl

pedro

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych