Misja specjalna: jak rosyjskie służby już dzień po 10/04 pocięły wrak TU-154 M

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
fot. wPolityce.pl
fot. wPolityce.pl

Wtorkowa "Misja specjalna" w TVP przyniosła ciekawe i ważne ustalenia dotyczące śledztwa w sprawie tragedii smoleńskiej.  Dziennikarze programu zrobili rzecz prostą i oczywistą - pojechali do Smoleńska i porozmawiali ze świadkami z najbliższej okolicy - głównie mechanikami samochodowymi z pobliskich warsztatów. Dotarli też do materiału filmowego pokazującego jak już dzień po tragedii rosyjskie służby cięły i demontowały wrak Tupolewa, na pokładzie którego zginęło 96 przedstawicieli polskiej elity.
Widać na nim jak szczątki samolotu są cięte, przewożone, a nawet niszczone łomem. przez jednego z robotników. Dziennikarze stawiają pytanie:

Czy w tak krótkim czasie możliwe było precyzyjne zbadanie wraku i rozkładu rozrzuconych szczątków?

Cytowani w programie eksperci odpowiadają - wątpliwe. Z ustaleń "Misji specjalnej" wynika też, że szybko wycięto wszystkie drzewa w miejscu katastrofy, w tym brzozę o którą zahaczył prezydencki samolot. A szczątki Tupolewa z biało-czerwoną szachownicą leżą dziś złożone na dwie bezładne sterty, bez żadnego przykrycia czy nawet ogrodzenia gdzieś w kącie lotniska, co zresztą powoli staje się w Polsce skandalicznym dowodem na złą jednak współpracę z Rosjanami.

Harvey Kushner, amerykański ekspert do spraw terroryzmu, ogląda nagranie z miejsca przechowywania wraku i stwierdza w programie:

W USA wokół takiego wraku powstałaby strefa, która chroniłaby wrak, a nikt  niepowołany by sie do niej nie mógł zbliżyć.

Edmund Klich, szef Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych, odpowiada jednak:

Byłoby to bardzo ważne gdyby nastąpił wybuch.

Jednak taka wersja nie została przez polskich prokuratorów wykluczona.

Kolejnym niepokojącym faktem jest stwierdzenie przez dziennikarzy, że nikt nie pozbierał od okolicznych mieszkańców amatorskich filmów pokazujących płonący jeszcze wrak samolotu, chwile tuż po katastrofie, a nawet relacje świadków opowiedziane kilka minut po katastrofie, a więc jeszcze świeże. Zawierające między innymi opis jak podchodził do lądowania samolot - za wcześnie, stwarzając wrażenie, że piloci sądzą iż są nad właściwym pasem lotniska. Reporterzy pokazali kilka różnych  amatorskich nagrań - z wyjątkiem jednego, dostępnego w Internecie  - nie znają ich ani polska ani rosyjska prokuratura.

kam

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych