Sonik i Kowal o finansowaniu z publicznych pieniędzy "Essential killing". Problem chyba jest

Krakowski "Dziennik Polski" kontynuuje dyskusje o tym  czy film Jerzego Skolimowskiego zaszkodzi Polsce?

W tekście Włodzimierza Jurasza znajdujemy nawiązanie do tekstu Eryka Mistewicza, który na naszych łamach pisał, że "tym filmem PISF sfinansował paliwo dla Talibów". Zacytujmy:

Tak, niestety, Polski Instytut Sztuki Filmowej z naszych pieniędzy sfinansował paliwo dla Talibów. Film "Essential Killing" Jerzego Skolimowskiego, nagrodzony ostatnio na festiwalu w Wenecji, w oczekiwaniu na deszcz nagród od pacyfistycznej, lewicującej i antyamerykańskiej krytyki filmowej, mówi światu o polskich Szymanach i przesłuchiwaniu tam więźniów przez amerykańskie służby.
Reżyser w jednym z wywiadów tuż po otrzymaniu nagrody mówił (oglądałem we  francuskiej telewizji o zasięgu globalnym, France 24, która nadaje po francusku, angielsku i arabsku), że film ten zrobił dlatego, że ledwie 20 km. od jego posiadłości na Mazurach przesłuchiwano tych biednych ludzi.
Cóż gorszego można było zrobić dla wizerunku Polski w świecie? Jak bardziej można było narazić polski interes narodowy, polskie bezpieczeństwo wewnętrzne? Jak można było lepiej spopularyzować myśl: "To Polacy zgodzili się, to na polskiej ziemi, to w Polsce byli maltretowani wasi bracia, Allahu Akbar!"?
"Essential Killing" jest dziś chodzącą, jeżdżącą, pokonującą kilometry i docierającą do milionów ludzi na całym świecie (którzy nawet nie obejrzą filmu, ale dowiedzą się o nim z opisów)  wizytówką i głównym nośnikiem wizerunku Polski w świecie.

- pisał Mistewicz.

"Dziennik Polski przytacza wypowiedź w tej sprawie byłego premiera Leszka Millera na antenie TVN24.

Ponieważ był to film nakręcony za polskie pieniądze, mam apel do Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej (który współfinansował produkcję), żeby zrealizować film nie o fikcyjnym bohaterze, ale prawdziwym: o polskim inżynierze brutalnie zamordowanym nie tak dawno przez talibów. Też można pokazać, jak usiłował się odnaleźć w warunkach dla niego obcych, jak kurczowo walczył o życie. Ale nie przeżył.

Ciekawie o sprawie mówi  na łamach "DP" poseł Platformy Obywatelskiego do Parlamentu Europejskiego Bogusław Sonik:

Film Jerzego Skolimowskiego jest obecny w przestrzeni europejskiej tylko jako wydarzenie artystyczne, nie wpływa na debatę w sprawie podejrzeń o przetrzymywanie w Polsce afgańskich jeńców. (...) Nie sądzę jednak, by ów film zwiększył potencjalne zagrożenie Polski atakami terrorystycznymi, w końcu podejmowaliśmy już wiele decyzji jednoznacznie opowiadających się po stronie polityki USA i to owego zagrożenia nie zwiększało. Polska w konflikcie afgańskim nie jest postrzegana jako samodzielny gracz, a podejrzenia o zorganizowanie tajnych więzień dotknęły także kilka innych krajów. Mimo to rozgłos nadany filmowi "Essential Killing" może zwiększyć atrakcyjność Polaków jako ewentualnego łupu dla porywaczy. A tak na marginesie - nie sposób nie zgodzić się ze zdaniem Leszka Millera, postulującego nakręcenie filmu o polskim geologu zamordowanym w Pakistanie.

Ostrożnie o sprawie wypowiada się Paweł Kowal, poseł PiS do Parlamentu Europejskiego.

To, że Polska była czy jest wolna od zagrożeń ewentualnym atakiem terrorystycznym to mit i powstanie filmu "Essential Killing" nic w tej kwestii nie zmienia. A jeśli chodzi o dofinansowanie filmu przez PISF - byłoby bardzo niedobrze, gdyby instytucje państwowe cenzurowały dzieła sztuki. Nawet postulat, by czyniły to na przykład ze względu na bezpieczeństwo państwa, idzie za daleko.

Jak widać debata, choć spokojna, jest w tej sprawie poważna. Bo i temat, który postawił Mistewicz, jest istotny. Dziś łatwo zbyć pytania w tej sprawie, ale jest naszym obowiązkiem dmuchać na zimne. W końcu co jakiś czas słychać nieoficjalnie,  o cichych  alarmach związanych z zagrożeniami terrorystycznymi w Warszawie. W końcu PISF to pieniądze publiczne, a ich dysponent zawsze jest zobowiązany do szczególnej troski o dobro i bezspieczeństwo wspólne.

kam, źródła: Dziennik Polski, własne