Eryk Mistewicz dla wPolityce.pl: "tym filmem PISF sfinansował paliwo dla Talibów"

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
fot. wPolityce.pl, trailer EK
fot. wPolityce.pl, trailer EK

Tak, niestety, Polski Instytut Sztuki Filmowej z naszych pieniędzy sfinansował paliwo dla
Talibów. Film "Essential Killing" Jerzego Skolimowskiego, nagrodzony ostatnio na festiwalu w Wenecji, w oczekiwaniu na deszcz nagród od pacyfistycznej, lewicującej i antyamerykańskiej krytyki filmowej, mówi światu o polskich Szymanach i przesłuchiwaniu tam więźniów przez amerykańskie służby.
Reżyser w jednym z wywiadów tuż po otrzymaniu nagrody mówił (oglądałem we  francuskiej telewizji o zasięgu globalnym, France 24, która nadaje po francusku, angielsku i arabsku), że film ten zrobił dlatego, że ledwie 20 km. od jego posiadłości na Mazurach przesłuchiwano tych biednych ludzi.

Cóż gorszego można było zrobić dla wizerunku Polski w świecie? Jak bardziej można było narazić polski interes narodowy, polskie bezpieczeństwo wewnętrzne? Jak można było lepiej spopularyzować myśl: "To Polacy zgodzili się, to na polskiej ziemi, to w Polsce byli maltretowani wasi bracia, Allahu Akbar!"?

"Essential Killing" jest dziś chodzącą, jeżdżącą, pokonującą kilometry i docierającą do milionów ludzi na całym świecie (którzy nawet nie obejrzą filmu, ale dowiedzą się o nim z opisów)  wizytówką i głównym nośnikiem wizerunku Polski w świecie. Nie oscypki, bociany, latawce i dziesiątki innych symboli, nad którymi pochylają się niezliczone instytuty i fundacje promujące Polskę za 300-500 mln zł rocznie (z wydatkami unijnymi via urzedy marszałkowskie kwota ta może dochodzić do 1 mld zł rocznie, brak jest choćby podstawowego monitoringu). Nie chcę się zresztą powtarzać. O tym, jak nie dbamy o polską narrację, jak nie potrafimy opowiedzieć o Polsce światu, mówiłem  choćby ostatnio w rozmowie dla "Polska The Times".

Polski Instytut Sztuki Filmowej - instytucja dobra publicznego, nadzorowana przez państwo polskie, dysponująca para budżetowymi środkami - nie był w stanie wygenerować opowieści o Polsce zwycięskiej, hardej, dumnej. Nie potrafił tego, co zrobili Rosjanie ("1612"), Niemcy ("Valkyrie"),  a nawet Kazachowie ("Nomad"). Nie potrafią naśladować Francuzów, Rumunów.

Żaden z rządów nie potrafił dookreślić priorytetów w pracy PISF, który to instytut w związku z tym kieruje gros środków na niezbyt rozwijające komedyjki, czasami tylko filmy istotne. Jedno z najważniejszych instrumentariów władzy państwowej w zakresie wpływania na wizerunek kraju zamieniono w fundusz wsparcia dla artystów.  

Wciąż nie mamy choćby jednego obrazu utrwalającego "mądrą Solidarność". Nie mieliśmy międzynarodowego konkursu na scenariusz i realizację megaprodukcji o polskich przemianach, z największymi sławami kina, które to sławy zinterpretowałyby dla nas, dla Polaków, jak widzą i czują słowo "Solidarność". Prosty, skuteczny pomysł na polską opowieść dla świata. Opowieść, która rozchodzi się budując taki wizerunek Polski, z której możemy być dumni.  Wspierający także prace mądrych ludzi pracujących nad
wspomaganiem poczucia narodowej tożsamości Polaków.

Nie mamy story o "Solidarności", za to polskie państwo sfinansowało paliwo dla Talibów. Mamy wizerunkowy problem, za nasze własne pieniądze.  Mamy  wszyscy, niezależnie od barw partyjnych.

Autor

Nowy portal informacyjny telewizji wPolsce24.tv Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych