Już za niespełna miesiąc rodziny ofiar tragedii smoleńskiej polecą na miejsce katastrofy. Chcą zabrać ze sobą krzyż, który nadal stoi przed Pałacem Prezydenckim. I słusznie.
Sprawa krzyża przekracza bowiem wszelkie granice przyzwoitości. To co dzieje się od jakiegoś czasu na Krakowskim Przedmieściu nie mieści się w granicach zdrowego rozsądku. Krzyż, który miał być symbolem wiary, nie dość, że podzielił Polaków, to jeszcze stał się symbolem politycznej walki. Problem krzyża urósł do takich rozmiarów, że chyba nawet zapomniano, o co tak naprawdę ta walka. No właśnie, o co? O pamięć ofiar katastrofy smoleńskiej? A może jednak krzyż stał się krzyżem śp. Marii i Lecha Kaczyńskich? Byłam wiele razy pod krzyżem i odnoszę wrażenie, że w tym wszystkim bardziej chodzi jednak o stworzenie „kultu Kaczyńskich”. Pozostałe 94 osoby, które zginęły w tej katastrofie, jakoś umykają w tym całym sporze.
Niewątpliwie krzyż jest dla wszystkich ofiar katastrofy smoleńskiej, dlatego też jego miejsce nie jest przed Pałacem Prezydenckim. Rodziny ofiar tragedii napisały:
„Moglibyśmy zabrać ze sobą krzyż z Krakowskiego Przedmieścia, dla którego tak trudno znaleźć właściwe miejsce akceptowane przez wszystkich”.
To bardzo dobry pomysł, żeby krzyż z Krakowskiego Przedmieścia został zabrany do Smoleńska. To tam jest jego miejsce i tam powinien stać.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/105508-miejsce-krzyza-przed-palacem-a-moze-jednak-w-smolensku
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.