Zastanawiałem się, czy w ogóle o tym pisać, bo gołym okiem widać, że jak w wielu tego przypadkach skończy się na gadaniu. Ale pomysł dodatkowego opodatkowania ludzi bezdzietnych wywołał spore emocje w internecie, bo niesie ze sobą typowe starcie różnych wartości. Propozycję zgłosił PSL, poparli pytanie na ile upoważnieni do tego drugoplanowi poslowie PO, a w debacie radośnie powitali tacy opiniotwórczy konserwatywni katolicy jak Tomasz Terlikowski.
Jedynym krajem, gdzie bykowe wprowadzono w czystej postaci były faszystowskie Włochy i nie jest to przypadek. To rozwiązanie rodzi tyle najróżniejszych moralnych ale i technicznych dylematów, że zwlaszcza państwo demokratyczne wręcz musi się przed nim cofnąć, nawet gdy klimat ideowy jest odpowiedni.
A co z księżmi? Wyłączać ich? Ale właściwie dlaczego? A co z adresowanym również do ludzi świeckich przez katolicyzm ideałem czystości, ktorego spełnieniem może być zycie bez męża lub żony? Czy ten ideał doprasza się finansowej kary? Poseł PSL, autor pomysłu mowi o bimbaniu bezdzietnych, ale przecież zycie w samotności jest splotem tylu czynnikow - od niemożności ułożenia sobie życia na skutek osobistej tragedii po czysty przypadek (wczesna wdowa lub wdowiec nie wchodzący w nowy związek) A gdyby nawet ograniczyć to rozwiązanie do bezdzietnych małżeństw (też pytanie z jakiej racji?), jak rozróżniać tych, ktorzy nie chcą od tych ktorzy nie mogą? Posłanka PO zdążyła już zapewnić, że bezpłodność karana nie będzie. Ale w jaki sposób to ma być dokumentowane? Zaświadczeniami lekarskimi przedkladanymi urzędom skarbowym? Czy projektodawcy zdają sobie sprawę, jak głęboki stopień ingerencji w życie Bogu ducha winnych obywateli proponują (pomijam trudności czysto logistyczne). Czy pomyślał o Tym Tomek Terlikowski ochoczo udzielający poparcia?
Rzecz jasna we współczesnych demokracjach pośrednie bykowe istnieje. Każda forma ulg czy odpisów podatkowych na dzieci jest usancjonowaniem sytuacji nierówności obciążeń,. Będąc sam człowiekiem bezdzietnym bardzo takim rozwiązaniom kibicuję. Wspólczesne państwo ma nie tylko prawo, ale wręcz obowiązek prowadzić politykę pronatalistyczną, bo kiepski przyrost naturalny zagraża naszej cywilizacji. Ale czym innym jest wyróżniać ludzi za posiadanie dzieci, a czym innym bezpośrednio karać innych za to, że ich nie mają. Myślę, że takie rozwiązanie nie ostałoby się przed wyczulonym na kwestie równości Trybunałem Konstytucyjnym. Nie widziałbym w tym niczego złego.
Przykład poslanki Platformy głoszącej serio, że istnieje sposób aby oddzielić bezpłodnych od tych, co dzieci nie chcą, dowodzi, że nie ma głupstwa ktorego polski parlamentarzysta nie wypowie. Najpierw stawia tezę, a potem zastanawia się nad skutkami. Dlaczego koalicja rządowa zaczęła o tym rozmowę właśnie teraz? Bo słyszy zewsząd, że ma coś zrobić, a że nie bardzo wi co, ima się wszystkiego. Nawet Wyborcza zachęca (akurat słusznie) do promowania przyrostu naturalnego, więc czemu nie przyklasnąć czemuś pozornie tak prostemu. A że rząd Tuska ostatecznie tego nie zrealizuje? O ilu już rzeczach opowiadał bez pokrycia - albo nie robiąc nic (internet w każdej szkole), albo tworząc ostatecznie regulacje tylko z nazwy mające coś wspólnego z pierwotną zapowiedzią i trudno wykonalne (kastracja pedofili, w czym zresztą Tuskowi na początku sekundowałem).
Skonczy się więc na debatach i emocjach, zwłaszcza że Wyborcza i TVN nie pozwolą ostatecznie na rozwiązania tak mocno uderzające w ludzką wygodę. I ja w tej akurat sprawie jestem z nimi, aczkolwiek z innych powodów, które wyłuszczyłem wyżej. Natomiast czytelników zachęcam do zebrania długiej listy rzeczy, które ta koalicja zrobić by mogła, a nie robi - od otwarcia prawniczej korporacji po budżet zadaniowy. Tam można by nie tylko pogadać, choć gada się bardzo przyjemnie.
A jeśli dowiem się, że wypowiedzi szeregowych posłów PO autoryzował ktoś z partyjnej góry, będę miał na dokładkę brzydkie podejrzenie. Może przesadne, ale w warunkach polskich niebezsensowne. Czy nie chodzi o to, że i Jarosław Kaczyński i Zbigniew Ziobro nie mają dzieci? Dlaczego ich przynajmniej nie postraszyć i nie postawić w niewygodnej pozycji? Mają to chwalić jako konserwatyści, czy atakować?
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/105500-bykowe-czyli-o-marnosci-polskiej-polityki
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.